Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2011-02-23 15:06:00
Operacja 5-letniego Stasia, który urodził się z poważną wadą układu pokarmowego, zakończyła się połowicznym sukcesem. Chłopczyk lepiej oddycha, wyraźniej mówi, ale nie może jeszcze jeść doustnie. Przed nim piąty, jego rodzice mają nadzieję, że już ostatni zabieg.
O Stasiu pisaliśmy na naszym portalu kilkukrotnie. Ten obecnie już 5-letni mieszkaniec Oruni Górnej urodził się z bardzo poważną wadą układu pokarmowego – nie może jeść doustnie. Nadzieją na znaczną poprawę stanu zdrowia Stasia była operacja. Ta miała zostać przeprowadzona na początku stycznia w jednym ze szpitali we Francji. Koszt zabiegu oszacowano na około 200 tysięcy złotych. Rodzice Stasia musieli w bardzo krótkim czasie zebrać całą kwotę. Aby tego dokonać, zwrócili się o pomoc do firm, fundacji, osób prywatnych. Poprosili także o wsparcie media. Również i na naszym portalu ukazały się artykuły na temat choroby Stasia i zbiórki pieniędzy na operację. Akcja zakończyła się powodzeniem. Udało się zebrać na czas całą sumę. Staś wraz z rodzicami wyruszył do Francji...
Dziś rozmawiamy z Beatą Stawicką, mamą Stasia o przebiegu operacji, rokowaniach na przyszłość, pospolitym ruszeniu ludzi dobrej woli i zachowaniu Narodowego Funduszu Zdrowia.
Czy operacja zakończyła się powodzeniem?
Operacja się powiodła, ale jednak nie do końca. Francuscy chirurdzy i amerykański profesor Arnold Coran są zadowoleni ze swego dzieła. Przewidywano, że konieczne będzie usunięcie fragmentu płuca, wycięcie przełyku i zastąpienie go jelitem. Po otwarciu klatki piersiowej Stasia okazało się, że nie trzeba podejmować tak drastycznych środków. Ale z drugiej strony, badanie pokontrolne wykazało, że jest jeszcze jedna przetoka, którą trzeba usunąć. Stasia czeka więc kolejna operacja.
Kiedy będzie ona przeprowadzona?
Jeżeli stan Stasia będzie stabilny, to można z tym poczekać nawet do przyszłej wiosny. Ale jeżeli badania (będę one przeprowadzane w te wakacje) wykażą, że płuco się niszczy, najpóźniej na jesień trzeba będzie zrobić kolejną, już piątą operację.
Jeśli piąta operacja zakończy się sukcesem, Staś wróci do zdrowia?
Liczymy na to, że ta skomplikowana wada Stasia, która zaskakuje wszystkich, może już w końcu odpuści. Mamy nadzieję, że ta przetoka będzie już ostatnią do zoperowania. To byłby wówczas prawdziwy przełom. Stasia będzie już można wtedy uczyć jedzenia doustnego. Daj Boże, aby ta piąta operacja przebiegła zgodnie z oczekiwaniami lekarzy. Ale wiemy z doświadczenia, że trzeba spodziewać się różnych scenariuszy.
A jak Staś czuje się po ostatniej operacji?
Staś czuje się zdecydowanie lepiej niż jeszcze dwa miesiące temu. Nasz synek nareszcie może spać w nocy. Przez 4 lata jego życia to się nie udawało. Zdecydowanie lepiej oddycha, wyraźniej mówi, póki co, nie potrzebuje inhalacji. Zamknięcie tej przetoki spowodowało, że żołądek już nie zarzuca treści do przełyku. Wcześniej u Stasia uaktywniał się silny refluks. Teraz już tego nie ma.
We Francji wszystko przebiegało tak jak powinno, czy były jakieś trudne momenty?
Były trudne momenty. Staś po operacji leżał 5 dni na intensywnej terapii. Nikomu nie życzę, aby musiał patrzeć na to, co przechodzi jego dziecko po zabiegu. A Staś przechodził naprawdę trudne chwile. Nasz synek powinien spać, powinien leżeć, powinien się nie ruszać. A tu nasze dziecko próbuje się podnosić. Jest całe w drgawkach. Lekarze zwiększają mu ciągle dawki leków przeciwbólowych i usypiających. A później, już przy wybudzaniu, Staś miał stany jak w odurzeniu narkotykowym. To dla rodziców są straszne chwile. Pamiętam, że szczególnie jednego dnia miałam straszliwego doła.
Kolejna operacja odbędzie się również w tym samym ośrodku?
Zakładamy, że tak będzie. Ze względu na wyśmienite leczenie, wspaniałe podejście do pacjenta. Poza tym przypadek Stasia jest tam już dobrze znany. Amerykański profesor już teraz zadeklarował się, że raz jeszcze przyjedzie do Francji i bezpłatnie wykona kolejną operację. Ale oczywiście pojawią się inne koszty, które będziemy musieli pokryć. Wstępnie szacujemy je na ponad 45 tysięcy euro. Dlatego już teraz apelujemy do wszystkich, o to, aby przekazywali 1 procent swojego podatku na pomoc dla Stasia. Będziemy bardzo wdzięczni.
Cofnijmy się do momentu przed ostatnią operacją. Wtedy musieliście zebrać w ciągu kilku tygodni ponad 100 tysięcy złotych. Jak Wam się to udało?
To Stasio sprawił, że wszyscy nam chcieli pomóc. Nasi przyjaciele, którzy prowadzą profesjonalne studio reklamy, pomogli nam upowszechnić informacje o całej akcji. A później przez kilka tygodnie ludzie wpłacali po 20, 50, po 100 złotych. Ogromne ilości osób się w to zaangażowało. To było niesamowite. Na swojej drodze spotkaliśmy mnóstwo dobrych ludzi. Prawdziwych aniołów. Wśród Polaków są naprawdę wspaniałe osoby. Tak chętnie pomagają. Ale i w Lille we Francji spotkaliśmy się ze wspaniałymi gestami. Przez miesiąc mieszkaliśmy u zupełnie obcej rodziny. Mogliśmy im płakać w rękaw, mogliśmy im zwierzać się, że jest nam ciężko. Pomagali nam we wszystkim. Robili to zupełnie bezinteresownie.
Ale Narodowy Fundusz Zdrowia Wam nie pomógł. Czujecie żal do NFZ-u?
To prawda, NFZ nam nie pomógł. Na logikę jest to zrozumiałe. Ponieważ na operację poza granicami kraju NFZ wykłada państwowe pieniądze. A więc pieniądze podatników, każdego z nas. Aby móc wyłożyć środki na taki zabieg, urzędnicy muszą mieć mocne podstawy. Musi być tak, że danych operacji w Polsce się nie przeprowadza. W naszym przypadku okazało się, że w kraju nie ma ośrodków specjalistycznych, które zajmują się takimi schorzeniami jak u Stasia. Ale usłyszeliśmy też, że taką wadę można zoperować w wielu polskich ośrodkach. Dlatego nie było podstaw ku temu, aby NFZ nas wspomógł finansowo.
Na koniec już bardziej optymistycznie. Spodziewacie się drugiego dziecka. Wiadomo już, czy będzie to chłopczyk, czy dziewczynka?
Potwierdziliśmy, że będzie to... Matylda. Pomimo obaw każdego rodzica, który ma chore pierwsze dziecko, jesteśmy dobrej myśli. Na razie wszystkie badania wskazują, że nasza córeczka jest zdrowa. Termin mamy na 13 maja. Zarówno my, jak i Staś nie możemy już doczekać się małej Matyldy w naszym domu.
Dziękuję za rozmowę.
Chcielibyśmy jeszcze podziękować wszystkim ludziom, którzy wpłacając pieniądze na konta dla Stasia, dali mu szansę leczenia w bardzo dobrym szpitalu. Słowa uznania należą się również spółdzielniom mieszkaniowym „Oruni” i „Południe”, parafianom kościołów na Oruni, Oruni Górnej i Ujeścisku, lokalnym klubom seniora, Stowarzyszeniu Inicjatyw Lokalnych „Orunia”. Naprawdę długo by wymieniać. Bez Was, bez Waszego wsparcia Staś nie miałby szansy wrócić do zdrowia. Bardzo Wam za to dziękujemy.