Przejazdy bezkolizyjne na Oruni. Miasto nareszcie przedstawia (i realizuje) spójny plan

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2017-10-02 17:16:00

Budowa wiaduktu na Podmiejskiej i tunelu w okolicach ulicy Równej, dodatkowo likwidacja szlabanów i przejazdów, budowa bezpiecznych przejść dla pieszych i objazd Bramy Nizinnej przez pobliski most kolejowy – to konkretne pomysły urzędników na to, jak usprawnić ruch w tej części Gdańska. Dla wielu oruniaków najważniejszą kwestią pozostaje wciąż sprawa bezkolizyjnego przejazdu przez tory. Jest na to szansa, bo urzędnicy i PKP nareszcie działają razem.

W ostatnich kilku latach można było odnieść wrażenie, że miasto nie ma żadnego planu dla Oruni, jeżeli chodzi o rozwiązanie chyba najbardziej palącego problemu dla tej dzielnicy – budowy bezkolizyjnych przejazdów kolejowych.

Kwestia przejazdów bezkolizyjnych na Oruni była wizerunkową porażką dla władz miasta

Przedstawiciele magistratu zapewniali, że kwestia odcięcia Oruni szlabanami jest im dobrze znana, ale w parze z tym deklarowanym współczuciem nie szły właściwie żadne pomysły, jak tę kiepską sytuację zmienić. Urzędnicy zasłaniali się brakiem pieniędzy w budżecie Gdańska i pro forma napomykali o budowie przejazdu Nowej Podmiejskiej. Nie potrafili jednak powiedzieć, kiedy taka inwestycja dojdzie do skutku. Nie chcieli też słuchać argumentów, że taki wiadukt to wciąż za mało, by rozwiązać problem odcięcia od świata położonej trzy kilometry od centrum Gdańska dzielnicy.

Trudno się dziwić, że na Oruni narastało zniecierpliwienie na "strusią" politykę miasta. Mieszkańcy wypominali, że wiele lat wcześniej, gdy ważyły się losy remontu linii E-65 (to ona przecina Orunię), urzędnicy w rozmowach z PKP nie walczyli o to, by przyszła inwestycja kolei objęła też budowę przejazdu bezkolizyjnego w tej części Gdańska. Magistrat się bronił, powołując na różne zapisy w prawie, ale oruniaków takie tłumaczenia mało co obchodziły.

Panowało przekonanie (i chyba nadal panuje), że w tej kwestii władze Gdańska zapomniały o Oruni. Tego wrażenia nie pomagały zatrzeć publiczne wystąpienia wiceprezydenta Bielawskiego, który zasłynął m.in. tym, że na jednym ze spotkań z oruniakami dał im swoisty, niemający żadnego odniesienia do rzeczywistości wybór: albo przejazd, albo rewitalizacja dzielnicy.

Urzędnicy wreszcie zaczęli brać sprawę na serio

Można śmiało powiedzieć, że sprawa bezkolizyjnych przejazdów w tej części Gdańska była dla miasta wizerunkową porażką. Być może także i dlatego prezydent Paweł Adamowicz miał w ostatnich wyborach właśnie w tej dzielnicy tak słabe wyniki.

Trzeba też dodać, że kwestię przejazdów cały czas monitorowała lokalna rada dzielnicy, składająca się z mieszkańców Oruni, Lipiec i Św. Wojciecha. To oni zasypywali (i nadal to robią) urzędników kolejnymi pismami, spotykają się z przedstawicielami magistratu i kolei, uczestniczą w komisjach rady miasta. Bo na radnych miasta raczej nie można było tutaj liczyć, ci z reguły uaktywniali się przed wyborami.

Ale od pewnego czasu urzędnicy zaczęli podchodzić do oruńskiego problemu zupełnie inaczej. Pojawiły się informacje o remoncie Bramy Nizinnej i puszczeniu ruchu przez pobliski mostek kolejowy. A miasto rozpoczęło rozmowy z PKP w sprawie budowy Nowej Podmiejskiej. Wspólnie z kolejową spółką miasto starało się o dofinansowanie dokumentacji na budowę wiaduktu w ciągu Nowej Podmiejskiej (wydatek rzędu 4 mln zł) w ramach programu CEF (Instrument Łączący Europę).

Sytuacja na odciętej szlabanami Oruni, rok 2017. Zły "nius", ale też dobre wieści

A co dzieje się teraz? Najpierw zła wiadomość. - Nasz wniosek do CEF przeszedł wszystkie oceny, zdobył określoną liczbę punktów, ale okazało się, że tych punktów jest zbyt mało, by uzyskać dofinansowanie. Komisja Europejska liczyła tutaj na wnioski, które będą mówiły o dokumentacjach dla dużych węzłów integracyjnych. Najbliższym takim węzłem, w skład którego mogłaby wchodzić Nowa Podmiejska jest węzeł Czerwony Most. Ale miasto nie szło w projektowanie takiego węzła, którego kształt i realizacja nie są jeszcze pewne – mówi w rozmowie z nami Marcin Dawidowski, dyrektor Wydziału Programów Rozwojowych w Gdańsku.

Miasto nie zraża się jednak, że nie otrzymało dofinansowania na dokumentację na budowę Nowej Podmiejskiej. Jak zapewnia nas Dawidowski, taka dokumentacja, co w tej konkretnej sprawie jest nowością, zostanie sfinansowana ze środków miejskich. A cały proces ma jeszcze ruszyć w tym roku.

Tworzenie takiej dokumentacji to czasochłonny, wielomiesięczny proces i jednocześnie w trakcie miasto zamierza walczyć o środki unijne, które pozwoliłyby na sfinansowanie budowy wiaduktu na Nowej Podmiejskiej.

Miasto chce zbudować dwa bezkolizyjne przejazdy na Oruni

Ale na tym nie koniec. Rozmówca portalu MojaOrunia.pl mówi też o „rozwinięciu współpracy z PKP”, której efektem ma być wspólne przeprowadzenie (środki pochodziłyby w dużej części z UE) innej, ważnej inwestycji na Oruni.

Mowa o budowie tunelu dla samochodów (też dla aut ciężarowych) w ciągu ulicy Równej.  Dlaczego akurat tam?

Przypomnijmy, rejon między ulicami Smętna-Niegowska (umownie nazywanym przez lokalną radę dzielnicy, ale i urzędników obszarem „B”) jest odcięty przez trzy linie kolejowe: E-65 (łączy Gdynię i Warszawę), linię nr 226 (przechodzi przez ulicę Niegowską i Wschodnią, dochodzi do Portu Północnego) i łącznicę kolejową nr 721 (przechodzi przez Równą, Przy Torze i Przybrzeżną).

Urzędnicy zdają sobie sprawę, inaczej niż kilka lat temu, że budowa jednego przejazdu kolejowego w ciągu Nowej Podmiejskiej nie wystarczy. By udrożnić Orunię „za torami”, potrzeba jeszcze drugiego wiaduktu, właśnie w ciągu ulicy Równej, w rejonie dzisiejszych szlabanów.

- Ważne jest, byśmy dotarli do obszaru „A” (obszar między ulicą Sandomierską i Równą) bezkolizyjnie i do obszaru „B” bezkolizyjnie. W przypadku obszaru A tak się stanie, gdy zrealizujemy objazd Bramy Nizinnej przez stary most kolejowy i wiadukt Nowej Podmiejskiej. By dostać się do obszaru „B” pracujemy wspólnie ze spółką kolejową nad koncepcją budowy tunelu w ciągu ulicy Równej – tłumaczy Dawidowski.

"Sztama" z koleją. Szlabany i przejazdy znikną, pojawią się nowe przejścia dla pieszych

W przypadku tunelu przy Równej miasto opracowuje koncepcję, później zostanie zlecona dokumentacja, a dzięki współpracy z PKP miasto będzie mogło starać się o dofinansowanie tej inwestycji z unijnego programu Infrastruktura i Środowisko. - PKP to dla nas bardzo ważny sojusznik, który wprowadza nas w kolejowe programy unijne. Bez takiego partnera, pewne projekty byłyby dla nas po prostu niedostępne.

Szef WPR podkreśla, że przyszły przejazd bezkolizyjny pod torami na ulicy Równej będzie również dostępny dla pieszych. - Na inną głębokość będą tutaj zjeżdżać samochody, a na inną schodzić piesi – mówi.

Dawidowski zaznacza, że przy realizacji tych dwóch inwestycji (budowa wiaduktów na Nowej Podmiejskiej i Równej) najważniejsza jest poprawa bezpieczeństwa oruniaków. W tym przypadku to jednak coś więcej niż ładne hasło, bo miasto chce pójść za ciosem i przeprowadzić kolejne inwestycje.

- Chcielibyśmy na obszarze Oruni na głównej magistrali – przy założeniu, że powstaną przeprawy na Nowej Podmiejskiej i Równej – doprowadzić do likwidacji przejść w poziomie na Sandomierskiej, Niegowskiej i Dworcowej. Te przejazdy musiałyby zniknąć, zarówno dla pieszych i samochodów.

Taki scenariusz zakłada więc, że z tej części Oruni znikną szlabany. Na Niegowskiej, Sandomierskiej i Dworcowej nie będzie już przejazdów przez tory kolejowe, ani przejść dla pieszych. - Ale co ważne, musi towarzyszyć temu jeszcze zapewnienie w tych miejscach dodatkowych i bezpiecznych przejść dla pieszych. Nie chcę tu jeszcze mówić o tunelach, pracujemy nad różnymi koncepcjami. Dla przykładu: by zlikwidować przejazd w ciągu Niegowskiej, musi się tam pojawić przejście dla pieszych, najlepiej skomunikowane z peronami stacji Gdańsk Lipce – tłumaczy Dawidowski.

I dodaje: - Obecne tunele na Oruni oczywiście pozostają.

To kiedy takie cuda na Oruni?

Mój rozmówca prosi o wyakcentowanie jeszcze jednej kwestii. - Te wszystkie zmiany, o których tutaj mówię muszą iść w pakiecie. To nie jest tak, że jedna z przepraw uruchamia zaraz likwidację przejazdów. Nie, wszystko musi się zadziać razem. To jest jedna koncepcja, która zakłada, że na Oruni muszą powstać dwa przejazdy bezkolizyjne. I że musi zwiększyć się bezpieczeństwo oruniaków.

Dla wielu najważniejsza jest tutaj odpowiedź na pytanie: kiedy? Dawidowski nie chce przesądzać o terminach, ale nie ukrywa, że najpierw powstanie mniejsza inwestycja w postaci tunelu na Równej, a później przejazd przez Nową Podmiejską.

Dawidowski: walczymy o środki zewnętrzne i krok po kroku realizujemy nasz plan

Wtedy też doszłoby do planowanej likwidacji szlabanów na linii E-65 i budowy kolejnych przejść dla pieszych w tym rejonie. Nieoficjalnie mówi się, że wiadukt na Równej mógłby powstać w okolicach 2020 roku, a na Podmiejskiej rok, dwa, lub trzy lata później.

Ktoś może mieć uwagi do poszczególnych fragmentów takiego planu, ale nie da się ukryć, że miasto wreszcie taki plan przedstawiło. Pytanie jednak, co jeżeli nie uda się go zrealizować? Na przykład w sytuacji, gdy nie uda się pozyskać unijnych środków?

- Miasto nie po to wchodzi w takie partnerstwo z koleją, byśmy teraz zawiesili nasze opracowania na półce. Dzisiaj walczymy o środki zewnętrzne i krok po kroku realizujemy nasz plan. Ta układanka jest przez nas misternie przygotowana i zrobimy wszystko, by te inwestycje doszły do skutku – puentuje Dawidowski.