Rada dzielnicy działa już tutaj od 9 lat. Co zrobiła dla mieszkańców?

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2019-03-19 12:58:00

Dla niektórych mieszkańców pozostają niewidoczni, jedni mylą ich z radnymi miasta, a jeszcze kolejni uważają, że robią zbyt mało. Faktem jest jednak, że dzięki zaangażowaniu radnych dzielnicy na Oruni, Lipcach i w Św. Wojciechu zadziało się wiele pozytywnych rzeczy. W dwóch kadencjach radni spotkali się z urzędnikami setki razy i w wielu sprawach udało im się dopiąć swego.

24 marca odbędzie się głosowanie do rady dzielnicy „Orunia-Św. Wojciech-Lipce”. Co dla dzielnicy zrobili radni poprzednich dwóch kadencji? Przypomnijmy, w 2010 roku na Oruni powstała grupa inicjatywna, której celem było powołanie rady w dzielnicy. To się udało już w 2011 roku, bo na trzonie tej grupy powstała pierwsza w historii dzielnicy rada!

Radni dzielnicy to nie przywiezieni w teczkach politycy, a mieszkańcy konkretnej części miasta. Jeżeli więc mówimy o tutejszych radnych, to ci ludzie mieszkają na Oruni, Lipcach lub Św. Wojciechu. Oznacza to, że znają problemy swojej dzielnicy i na własnej skórze odczuwają bolączki, z którymi muszą borykać się także ich sąsiedzi.

Walka o bezkolizyjne przejazdy na Oruni

Dla wielu mieszkańców dzielnicy bolączką numer 1 jest wciąż niezałatwiona sprawa bezkolizyjnych przejazdów na Oruni. Codzienne stanie na szlabanach potrafi uprzykrzyć życie każdemu. W ubiegłych kadencjach rada dzielnicy "Orunia-Św. Wojciech-Lipce" robiła naprawdę sporo, by przekonać urzędników do budowy przejazdów bezkolizyjnych. Spotykali się z urzędnikami gdańskiego magistratu, śp. prezydentem Adamowiczem, przedstawicielami PKP i reprezentantami marszałka i wojewody.

To m.in. za ich sprawą miasto wreszcie podjęło rozmowy z PKP i zmieniło ton swoich wypowiedzi z "nic nie możemy, bo nie mamy pieniędzy" na "zrobimy wszystko, by bezkolizyjny przejazd powstał". Teraz budowa bezkolizyjnych przejazdów (dwóch, nie jednego!) jest już bardzo prawdopodobna, choć oczywiście do finału tej inwestycji droga jeszcze daleka.

"Nic o nas bez nas"

W ostatnich latach determinacja radnych dzielnicy dała się też zauważyć w innych sytuacjach. Przy każdej inwestycji na Oruni radni walczyli o to, by zostały uwzględnione także i postulaty mieszkańców. I tak np. przy przebudowie Kanału Raduni, radni decydowali o małej architekturze, ścieżce pieszo-rowerowej i podejściach dla osób niepełnosprawnych. Z kolei przy rewitalizacji zabiegali, by miasto kupiło budynek dawnego ratusza, a przy remoncie Traktu św. Wojciecha w rejonie Sandomierskiej wywalczyli przeniesienie przejścia dla pieszych. Takich przykładów można podać oczywiście więcej.

Dodatkowe pieniądze dla dzielnicy

Co ważne, rada dysponuje też dodatkowymi pieniędzmi z budżetu miasta. W zeszłych latach była to suma rzędu 60 tys. zł rocznie. W skali kilkunastotysięcznej dzielnicy nie jest to wielka kwota, ale i tak z tych pieniędzy udało się przeprowadzić szereg drobnych przedsięwzięć i inwestycji na Oruni, Lipcach i Św. Wojciechu. Rada dzielnicy współorganizowała lokalne festyny, wydarzenia sportowe, wspierała działania młodych i starszych oruniaków. Teraz - jeżeli rada dzielnicy "Orunia-Św. Wojciech-Lipce" powstanie jej budżet może wynieść nawet ponad 260 tys. zł rocznie! Te pieniądze mogą i powinny trafić do dzielnicy.

Radni dzielnicy pracują społecznie, tylko trzy osoby pobierają tutaj niewielkie wynagrodzenie od miasta (od 300 do 600 zł). Mają też zdecydowanie mniejszą władzę niż radni miasta. Ale jak pokazały ostatnie lata, to właśnie radni dzielnicy z Oruni, Lipiec i Św. Wojciecha byli często dużo bardziej aktywni niż radni miasta.

Radny dzielnicy to społecznik, nie zawodowy polityk

Oczywiście nie wszystko w dwóch kadencjach rady dzielnicy było różowe. Z 15 radnych naprawdę ciężko pracowało często tylko kilku z nich. Reszta nie miała w sobie tak wielkiej determinacji. Nie wszystkie też działania radnych spotkały się z aprobatą mieszkańców, a niekiedy i sami urzędnicy nie chcieli słuchać ich opinii. Krytykować radnych oczywiście można (a niekiedy i trzeba), ale warto pamiętać, że nie jest to ich praca zawodowa. I że często robią znacznie więcej od powołanych do tego urzędników czy polityków.

15 mieszkańców dzielnicy. Negocjatorzy z miastem i nasi sąsiedzi

W ostatnich latach na Oruni wiele zmieniło się na lepsze. Dość wspomnieć przebudowę Kanału Raduni, rewaloryzację Parku, remont Traktu św. Wojciecha, rewitalizację podwórek, przebudowę mostu na Starogardzkiej, czy remont zabytkowej kuźni. By dzielnica mogła rozwijać się dalej, potrzebne jest wsparcie ze wszystkich stron.

Mowa o organizacjach pozarządowych, radnych miasta, urzędnikach, ale i przede wszystkim samych mieszkańcach. A ci ostatni w liczbie 15 mogą stanowić naprawdę ważną i potrzebną reprezentację dla całej dzielnicy.

24 marca w wyborach do rady „Orunia-Św. Wojciech-Lipce” naprawdę warto zagłosować.