Fragment spalonej hali grozi zawaleniem, opóźnia to pracę śledczych

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2019-06-28 08:59:00

Od wczoraj na miejscu pogorzeliska na Trakcie św. Wojciecha 237 pracuje zespół dochodzeniowo-śledczy, który ma ustalić przyczynę wybuchu ognia w hali produkcyjnej. Policjanci mają już pierwsze ustalenia, ale na szczegóły trzeba będzie poczekać m.in. dlatego, że fragment zniszczonego kompleksu grozi zawaleniem.

W środę spłonęła duża część hali produkcyjnej na Trakcie św. Wojciecha 237. Swoje siedziby miało tutaj kilkanaście firm. Spłonęły maszyny, linie produkcyjne, towary i biura.

Od wczoraj na pogorzelisku pracuje zespół dochodzeniowo-śledczy. Policjanci pod nadzorem prokuratora próbują ustalić, co było przyczyną pożaru.

Jak mówią nam śledczy, postępowanie zostało wszczęte w kierunku artykułu 163 punkt 1 Kodeksu Karnego. Brzmi on następująco: "Kto sprowadza zdarzenie, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, mające postać: 1) pożaru (...) podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10".

Na ten moment nie ma informacji, że śledczy traktują całe zdarzenie jako podpalenie. Wiadomo natomiast, że policjanci ustalili już pomieszczenie w hali, w którym wybuchł ogień. Nie może tam jednak jeszcze pracować biegły. Inspektor nadzoru budowlanego orzekł, że fragment spalonej hali grozi zawaleniem. Konieczne są więc prace rozbiórkowe.  Śledczy muszą więc zabezpieczyć ślady i poczekać aż miejsce stanie się bezpieczne do pracy.

Pracę policjantom utrudnia fakt, że miejsce, w którym wybuchł pożar, nie było objęte monitoringiem.

W swojej pracy członkowie zespołu dochodzeniowo-śledczego wykorzystują drony, które fotografują pogorzelisko.

Pożar nie zniszczył jednak całej hali. Jak już informowaliśmy, 3 tys. m2 kompleksu nie zostało zniszczone.  Uratował się majątek trzech firm. Teoretycznie mogłyby one wznowić pracę, ale kłopot w tym, że wciąż nie ma tam prądu.