Tragiczny finał październikowego wypadku na Trakcie. Motocyklista zmarł w szpitalu, zostawił dwójkę dzieci

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2020-01-31 10:20:00

O tym wypadku pisaliśmy w połowie października. Kierowca toyoty skręcił na jedną z posesji na Trakcie św. Wojciecha, zajeżdżając drogę nadjeżdżającemu motocykliście. 22-latek w ciężkim stanie trafił do szpitala. Dziś w mediach społecznościowych jego przyjaciel poinformował, że Marcin nie żyje. Pogrzeb jest w sobotę. "Gdyby choć kilka osób pojawiło się ze swoim jednośladem, to byłoby to świetne" - napisał.

"Nie jestem motocyklistą, ale nasz przyjaciel Marcin był. Marcin miał 22 lata oraz ma dwójkę dzieci - kilku miesięcznego oraz kilkuletniego synka. 15 października 2019 roku jechał, żeby sie spotkać ze mną oraz kilkoma naszymi przyjaciółmi. O godzinie 19:31 otrzymałem telefon, że Marcin mial wypadek na trakcie św. Wojciecha" - zaczyna swój wpis pan Szymon.

Chwila nieuwagi, duża prędkość, bardzo silne uderzenie

Post pokazał się na grupie Motocykliści Trójmiasto. O tym wypadku pisaliśmy na portalu. Już wtedy policjanci nieoficjalnie mówili nam, że sprawcą wypadku najprawdopodobniej jest starszy mężczyzna, kierowca toyoty.

Jechał on w kierunku Pruszcza i chciał skręcić na posesję. Przeciął pas (w kierunku Gdańska) i uderzył w niego nadjeżdżający motocykl.

Udało nam się dotrzeć do autora powyższego wpisu. Pan Szymon mówi nam: - Rozmawiałem z tym kierowca po wypadku. Facet około 50-60lat. Mówił, że nie widział motocykla, więc zwyczajnie skręcił we wjazd do swojej posesji.

Policji zadaliśmy pytanie, czy i jakie zarzuty usłyszał tutaj kierowca toyoty. Może być tu jednak pewna okoliczność łagodząca. Wciąż nie mamy informacji (staramy się o nią u policji), jak szybko jechał motocyklista. Pewne jest, że nie była to mała prędkość.

Walka o życie, prośby o pomoc

Jak pisze pan Szymon, siła uderzenia była tak duża, że auto zostało przesunięte w bok o kilka metrów. 22-latek w ciężkim stanie trafił do szpitala. "Liczne złamania, w tym czaszka oraz kręgosłup. Lekarze nie dawali jemu żadnych szans na przeżycie chociażby kilku godzin tymczasem Marcin przeżył i walczył" - relacjonuje pan Szymon.

Już pod koniec zeszłego roku w mediach społecznościowych zaczęły pojawiać się apele o pomoc dla Marcina. Pieniądze miały zostać przeznaczone na jego rehabilitację.

Pogrzeb w sobotę, apel do motocyklistów

Pan Szymon informuje teraz, że Marcin zmarł niedawno w szpitalu. Pogrzeb odbędzie się w sobotę (1 lutego) o godzinie 12 w kościele św. Wojciecha.

Autor wpisu ma prośbę do wszystkich motocyklistów: "Znam wielu motocyklistów i wiem jacy jesteście - trzymacie się razem. Podczas samego wypadku wielu motocyklistów się zatrzymało i pytało o stan zdrowia motocyklisty, który uczestniczył w wypadku. Dlatego gdyby chociaż kilka osób pojawilo się swoim jednośladem w sobotę na pogrzebie to uważam, że będzie to świetne. Pasja łączy. Szerokości".