Nie można budować w centrum Oruni, bo "wody powodziowe". Dom Sąsiedzki na Dworcowej pod znakiem zapytania

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2020-02-18 21:01:00

Gdańscy urzędnicy nie ukrywają, że decyzja Wód Polskich jest dla nich niezrozumiała. Okazuje się, że na ulicy Dworcowej nie można zbudować Domu Sąsiedzkiego, bo taka inwestycja kłócić się będzie z ustaleniami "planu zarządzania ryzykiem powodziowym". Magistrat będzie się odwoływał, a cała sprawa może zakończyć się w sądzie administracyjnym. Lokalni społecznicy chcą zaangażować w sprawę pomorskich parlamentarzystów.

Jak pisaliśmy w zeszłym roku na portalu, niedługo obecny na Gościnnej Dom Sąsiedzki czeka przeprowadzka.

Budynek Gościnnej Przystani użyczyli salezjanie. Niedługo kończy się umowa i budynek ponownie przejmą duchowni. Stąd decyzja miasta, by w ramach rewitalizacji oruński dom sąsiedzki przenieść kilkaset metrów dalej, na Dworcową 11. Mowa o terenie tuż za budynkiem byłego gimnazjum, na przeciwko torów kolejowych.

Biurokraci nie znają Oruni. Czy chociaż wiedzą, że była modernizacja Kanału Raduni?

Pod tym adresem są obecnie tylko zniszczone baraki i niezagospodarowana zieleń. Dom sąsiedzki trzeba więc stworzyć od zera. Na papierze jest już gotowa koncpecja nowego domu sąsiedzkiego, a plany urzędników są imponujące.

Nowy dom sasiedzki na Dworcowej, który będzie trzy razy większy od Gościnnej Przystani, ma składać się z dwóch części. Jedna z nich umownie nazwana Granda 77 będzie służyła jako miejsce dla zajęć sportowych ze sztuk walki. W innej znajdzie się miejsce na punkt przedszkolny i wielką otwartą kuchnię.

Na budowę domu sąsiedzkiego na Dworcowej są już pieniądze i jest też zielone światło z magistratu. Ostatnio udało się też dograć wszystkie szczegóły z konserwatorem zabytków, który miał swoje uwagi do projektu. Jedną z ostatnich prawnych formalności, którą musiało tutaj spełnić miasto, było załatwienie pozwolenia wodnoprawnego.

Nie budujemy nic w centrum Oruni, bo teren zalewowy

Tereny na Dworcowej są zlokalizowane na "obszarze szczególnego zagrożenia powodzią", stąd też niezbędna jest tutaj parafka Wód Polskich. Okazało się jednak, że na ostatniej prostej dom sąsiedzki na Dworcowej został zatrzymany.

W piśmie do urzędników dyrektor Zlewni Wód Polskich w Gdańsku pisze: "(...) planowana inwestycja wpłynie na zmniejszenie zdolności retencyjnej zlewni oraz może przyczynić się do zmiany przepływu wód powodziowych. Projektowana inwestycja koliduje z wytycznymi planu zarządzania ryzykiem powodziowym i przyczyni się do naruszenia ustaleń wskazanego rozporządzenia".

Polskie wody przekonują też, że działki na Dworcowej znajdują się "w zasięgu wody powodziowej o wysokim prawdopodobieństwie wystąpienia (tj. raz na 10 lat) oraz średnim prawdopodobieństwie wystąpienia (tj. raz na 100 lat), w przedziale głębokości do 0,5 m. oraz od 0,5 m do 2m".

Mówiąc prościej, Polskie Wody nie dały pozwolenia wodnoprawnego, a bez tego dom sąsiedzki na Dworcowej nie powstanie.

BRG będzie się odwoływać, ale to potrwa

Decyzja Polskich Wód jest niezrozumiała dla Biura Rozwoju Gdańska, które nadzoruje rewitalizację Oruni. Przedstawiciele BRG w rozmowie z portalem MojaOrunia przekonują, że Polskie Wody - wydając swoją opinię - korzystają z nieaktualnych map i nieprawdziwych danych. Zwracają uwagę, że Kanał Raduni - dzięki przeprowadzonej kilka lat temu modernizacji - jest już odpowiednio zabezpieczony i nie stanowi takiego zagrożenia jak np. w 2001, kiedy doszło do tragicznej w skutkach powodzi.

BRG zapowiada, że odwoła się od decyzji Polskich Wód. Sprawa może jednak skończyć się w sądzie administracyjnym, a to oznacza, że cała procedura znacznie się wydłuży. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu urzędnicy podawali, że budowa domu sąsiedzkiego na Dworcowej mogłaby się zakończyć pod koniec 2020 roku. Teraz jest to już niemożliwe.

"Żyjemy w niepewności"

Głos zabiera też Przemysław Kluz, menadżer Gościnnej Przystani. - Na razie mamy umówę z salezjanami do końca roku. Z Gościnnej nikt nas więc nie wygania. Pokładamy jednak duże nadzieje z nowym domem sąsiedzkim na Dworcowej. Ta inwestycja jest teraz jednak zablokowana. Mamy nadzieję, że odwołania na decyzję Polskich Wód przyniosą skutek.

Kluz zapowiada też, że wspólnie z radą dzielnicy chce też prosić o wsparcie m.in. pomorskich parlamentarzystów. Menedżer Gościnnej Przystani liczy, że posłowie dostrzegą, że decyzja Polskich Wód jest absurdalna, i że blokuje rozwój centrum Oruni.

Kluz mówi o absurdzie, daje przykład Galerii Bałyckiej

Rozmówca portalu MojaOrunia zwraca uwagę, że sporna przestrzeń na Dworcowej to obecnie zdegradowany teren, który za sprawą rewitalizacji ma szansę zmienić swoje oblicze. Kluz nie ukrywa, że decyzja Polskich Wód sprawia, że "Gościnna Przystań żyje w pewnym zawieszeniu, a jej pracownicy żyją w niepewności".

Menadżer oruńskiego domu sąsiedzkiego nie rozumie decyzji Polskich Wód. - Centrum Oruni jest najbardziej zabudowane, tutaj dzieje się najwięcej, jeżeli chodzi o rewitalizację dzielnicy. Wiemy też, jak ostatnio był umocniony Kanał Raduni i dyskusja, że tu nie "można budować, bo teren zalewowy" jest absurdalna. Nikt przy Galerii Bałtyckiej, która jest zalewana raz na dwa lata, częściej niż dzieje się to na Oruni, nikt tam nie mówi, że nie można wokół niej niczego budować.