Kiedyś były tu okna, teraz jest wystawa. "Obraz historii" na Podmiejskiej

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2020-06-06 16:59:00

Na Podmiejskiej prawdziwy kontrast. Zniszczone i przeznaczone do rozbiórki pustostany, które są symbolem lat zaniedbań ze strony miasta, konserwatora zabytków i mieszkańców, stają się tworzywem dla "niezależnej sztuki ulicznej". Akcję zainicjowało miasto, nam udało porozmawiać się z artystą, 16-letnim Edwardem Pytlosem. - Patrzę na to, jak na obraz historii - mówi.

Zamurowane lub zabite deskami okna, swoisty symbol "zapomnianej Oruni", teraz zyskują nowe oblicze. Tak przynajmniej dzieje się na ulicy Podmiejskiej 11b i 11c. W miejscach, gdzie kiedyś były okna, teraz są obrazy.

Trwa cicha wojna o zabytkowe kamienice

- Wystawa ma na celu pokazanie, że niezależna sztuka uliczna może być eksponowana w przestrzeni miejskiej w sposób zgodny z prawem, za zgodą właściciela budynku bez szkody dla nieruchomości - tłumaczą nam gdańscy urzędnicy.

Rzeczywiście, oba adresy są miejskie, a urzędnicy w rozmowie z portalem przyznają, że nikt tam już nie mieszka. Miasto chciało przeznaczyć ten fragment Podmiejskiej do rozbiórki, ale na to nie zgodził się konserwator. Tę swoistą cichą wojnę opisywaliśmy już na portalu, a artykuł wzbudził w mediach społecznościowych mnóstwo komentarzy.

Wczoraj wieczorem na Podmiejskiej spotkaliśmy artystę, który kończył przygotowywanie swojej wystawy. To Edward Pytlos, 16-latek z Oruni Górnej. Swoje obrazy, które można oglądać na Podmiejskiej, przygotowywał trzy miesiące.

Dwie możliwe reakcje. Artysta ucieszy się z każdej

Co ciekawe, najpierw chciał zaprezentować swoją sztukę w nieco inny sposób, w innym miejscu i nie do końca legalnie. - Myślałem, by te obrazy przyczepić do słupów, które postawiłbym obok drogi, w okolicy gdzie mieszkamy. Ale razem z ojcem ogarnęliśmy, że można zrobić to legalnie. I jesteśmy w tym projekcie na Podmiejskiej. Projekcie, który wymyśliliśmy - mówił portalowi MojaOrunia.pl.

Jak wyjaśniał artysta, jego obraz przedstawiają różne sytuacje "skupiające się wokół narkotyków". - Uzależnienie wśród młodzieży to jest duży problem - przekonuje.

16-latek nie przejmuje się tym, że jego obrazy mogą zostać zniszczone. - To jest właśnie fajna sprawa. Przewiduję dwie reakcje. Pierwsza jest taka, że ktoś może zniszczyć moje obrazy. Ale będę się cieszył, bo to oznacza, że sprowokowałem jakąś reakcję. Naprawdę mi to nie przeszkadza.

- Druga reakcja jest taka, że ludzie to docenią. Że zostawią w spokoju, a może nawet coś tutaj dopiszą. Też będę zadowolony.

Remont 13 miejskich budynków na Oruni. Wszystko rozpocznie się w tym roku

Ta swoista "galeria" na Podmiejskiej na ten moment funkcjonuje na parterach budynków, ale to się może zmienić. Miasto nie wyklucza, że obrazy pojawią się także na wyższych kondygnacjach. Pytlos zapewnia, że jest na to przygotowany i dodaje, że z chęcią widziałby tutaj także obrazy innych artystów.

Dlaczego miasto zdecydowało się na tę dość nietypową akcję na ulicy Podmiejskiej?

Aleksandra Strug z Gdańskiego Zarządu Nieruchomości Komunalnych zapewnia, że miejsce nie jest tutaj przypadkowe. - Wystawa artysty niesie za sobą przesłanie i jest ukłonem w stronę mieszkańców dzielnicy, darzoną szczególnym sentymentem przez młodego twórcę, któremu zależało na tym, aby jego prace oddać mieszkańcom w nieograniczonej formie.

Pytam, czy miasto zrobi coś więcej na Podmiejskiej, niż tylko uliczna wystawa. - Podejmujemy dalsze działania w kierunku pozyskania środków na inne rozwiązania, czyli remont budynku - odpowiada nam Strug, którą wczoraj również spotkaliśmy na Podmiejskiej. Urzędniczka nie precyzuje jednak, co i kiedy mogłoby na Podmiejskiej się zmienić. Informuje jednak, że są już konkretne plany remontowe na inne komunalne adresy na Oruni. - Jeszcze w tym roku planujemy rozpoczęcie remontu 13 budynków na Oruni w ramach Gminnego Programu Rewitalizacji - mówi. Szczegóły tych prac przedstawimy w osobnym artykule.

"Patrzę na to, jak na obraz historii"

Pytam młodego artystę, co czuje, gdy widzi tak zaniedbane i zniszczone budynki, jak na Podmiejskiej. - Patrzę na to, jak na obraz historii. Że to kiedyś istniało, ale coś się z tym stało i zostało porzucone. Ale wciąż reprezentuje coś, co kiedyś było - usłyszałem.