Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2020-07-27 18:24:00
- Chcemy wypromować Żuławy i pokazać, że to miejsce ma wspaniałe miejsca do rekreacji nad wodą. Trzeba tylko je uporządkować, stworzyć pierwszą miejską plażę. Tak jak w Pruszczu - mówi portalowi MojaOrunia.pl pomysłodawczyni projektu i szefowa Rady Dzielnicy "Orunia-Św.Wojciech-Lipce" Agnieszka Bartków. Jeden zaproponowany adres urzędnicy odrzucili z przyczyn formalnych, ale zaproponowali inne miejsce.
Za sprawą budżetu obywatelskiego Pruszcz Gdański ma swoją "plażę miejską". W rejonie ulicy Dworcowej przebiega wąski kanał rzeki Radunia. Nie jest głęboko. Ale to i tak dobre miejsce w czasie wakacji, bo można choć na chwilę popluskać się w zimnej wodzie. I wcale nie trzeba nadrabiać kilku czy kilkunastu kilometrów na plażę.
Pruszcz pokazał, jak się to robi
Mieszkańcy Pruszcza złożyli wniosek i "wygłosowali" w budżecie obywatelskim zmiany. Teren na nowej plaży został zagospodarowany. Pojawił się plac zabaw, ławeczki, kosze na śmieci, leżaki. Miejsce to wypiękniało i przyciąga teraz wielu mieszkańców, ale i ludzi, którzy są spoza Pruszcza.
Dobrze to miejsce zna szefowa Rady Dzielnicy "Orunia-Św.Wojciech-Lipce" Agnieszka Bartków. Obserwując nową "plażę miejską", Bartków postawiła proste pytanie: dlaczego takie miejsce nie może powstać w dzielnicy Orunia-Św.Wojciech-Lipce?
Na pytaniu się nie skończyło, bo znana z pracowitości na rzecz swojej dzielnicy Bartków napisała też wniosek do tegorocznego budżetu obywatelskiego.
"Miejska plaża nad rzeką Radunia" została odrzucona. Jest inne miejsce
Wskazała teren nad rzeką Radunią (na wysokości Św. Wojciecha). Bartków chciała, aby w ramach projektu zagospodarować to miejsce - uporządkować i wyrównać teren przyszłej plaży, nasadzić zieleń, wybudować plac zabaw, a w przyszłości dobudować pomost czy przystań dla kajaków.
Wniosek został złożony, ale zanim zostałby dopuszczony do głosowania w budżecie obywatelskim (te odbędzie się za kilka miesięcy), musiał jeszcze przejść formalno-prawne sito.
Gdańscy urzędnicy odrzucili jednak pomysł Bartków ze względów formalnych. Bartków pokazuje nam wiadomość z urzędu, z którego wynika, że projekt "miejska plaża nad rzeką Radunia" stoi w sprzeczności z obowiązującymi w mieście strategiami i programami. "Wskazane działki to zieleń krajobrazowo-ekologiczna z rzeką Radunią wraz z obustronnymi wałami przeciwpowodziowymi". Na tym terenie, jak przekonują urzędnicy, nie można przeprowadzić takiej inwestycji.
"Zróbmy tę plażę nad Motławą, przetrzyjmy szlak"
Trzeba jednak przyznać, że urzędnicy wskazali alternatywne miejsce dla "miejskiej plaży". Chodzi o Motławę, w rejonie Olszynki. Mowa o terenie (działka 341/2) wzdłuż ulicy Olsztyńskiej (po drugiej stronie jest ul. Przybrzeżna). Jedno ze zdjęć do niniejszego artykułu pokazuje lokalizację przyszłej plaży.
Bartków się zgodziła. - Wolałam wprawdzie wskazane wcześniej miejsce nad Radunią, ale trudno. Zróbmy tę plażę nad Motławą, przetrzyjmy szlak. I pokażmy miastu i ludziom, że na Żuławach jest wiele pięknych miejsc, które w taki sposób można zagospodarować.
Bartków cieszy, że nowa lokalizacja (nad Motławą) leży kilka minut od przystanków autobusowych i jest dobrze skomunikowana z resztą miasta.
Teraz wszystko zależy od mobilizacji mieszkańców
W ogólnomiejskim wniosku "miejska plaża nad rzeką Motławą" czytamy, że w ramach inwestycji plaża zostałaby wyrównana, pojawiłaby się nowa zieleń, a w okolicy znalazłyby się nowe meble miejskie. W przyszłości miejsce to miałoby szansę zyskać pomost i przystań dla kajaków.
Należy jednak podkreślić, że droga do budowy plaży wciąż daleka. Bo projekt musi w głosowaniu do budżetu obywatelskiego zdobyć duże poparcie gdańszczan i pokonać konkurencyjne wnioski. Mieszkańcy Olszynki, Oruni, Lipiec i Św. Wojciecha musieliby się mocno zmobilizować i zagłosować na ten właśnie pomysł. A także przekonać ludzi z innych dzielnic, że "miejska plaża nad Motławą" to pomysł, na którym skorzystają i oni.
- Dobrze skomunikowana i zadbana plaża w mieście. Myślę, że cieszyłaby się sporym powodzeniem. Morskie plaże zamyka się czasami, bo na przykład sinice. W rzekach sinic nie ma - zachwala Bartków, która z pewnością ruszy z ostrą kampanią reklamową dla swojego projektu.
Kluz: ogromnym potencjałem dzielnicy jest woda
Pomysł Bartków chwali Przemysław Kluz, menadżer Gościnnej Przystani. - Już sześć lat temu podczas warsztatów mających na celu opracowanie mikrostrategii dzielnicowej radni dzielnicy i mieszkańcy wyraźnie wskazali, że ogromnym potencjałem Oruni, Św. Wojciecha i Lipiec jest woda.
- Dyskusja toczyła się wokół tego w jaki sposób wykorzystać jej potencjał - kąpielisko np. na Krępcu z pewnością byłoby wielkim krokiem w stronę wykorzystania tego potencjału, jak również stworzenia bezpiecznego miejsca do letniej rekreacji dla mieszkańców - uważa Kluz.