Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2020-12-29 10:14:00
- Przeraziłem się, gdy zobaczyłem tę kobietę. Była cała we krwi, oblepiona błotem. Wzywała pomocy, bała się, że ten mężczyzna ją zabije - mówi portalowi MojaOrunia.pl pan Krystian, mieszkaniec Św.Wojciecha. To on wspólnie ze swoim szwagrem zareagował wczoraj wieczorem na krzyki w swojej okolicy. Napastnikiem był mężczyzna z Ukrainy, którego udało się szybko obezwładnić. Przyjazd policji już taki szybki nie był.
Wszystko działo się wczoraj około godziny 23. Przy mostku na ulicy Tomczaka w Św. Wojciechu mężczyzna bił kobietę. Ta zaczęła wzywać pomocy.
- Leżałem już w łóżku. Nagle usłyszałem, że ktoś intensywnie trąbi. Podszedłem do okna. Zobaczyłem czerwonego busa na światłach awaryjnych. Myślałem, że to jakiś wypadek. Ale nagle usłyszałem "Ratunku, on mnie zabije!" - relacjonuje w rozmowie z portalem MojaOrunia.pl pan Krystian, mieszkaniec św. Wojciecha.
Pan Krystian nie czekał ani chwili. - Narzuciłem jakąś bluzę i wybiegłem w kapciach. Szwagier mieszka obok. Też wyskoczył z domu. Dobiegliśmy nad wał kanału Raduni.
Tam zastał ich przerażający widok. Mężczyzna ciągnął za włosy kobietę, która była cała we krwi i która była cała w błocie.- Przeraziłem się, jak ją zobaczyłem - mówi pan Krystian.
Napastnik zaczął uciekać w kierunku samochodu. Pan Krystian i jego szwagier wkroczyli do akcji. Mężczyzna został obezwładniony. Wezwano policję. Akcja dwóch mieszkańców Św. Wojciecha była szybka, ale przyjazd policji już taki szybki nie był.
Według relacji świadków, radiowóz pojawił się po około 30 minutach. Przez ten czas napastnik, od którego czuć było zapach alkoholu, groził mieszkańcom św. Wojciecha, był agresywny. - Odgrażał się, kogo on tam nie zna. Nie robi to na mnie żadnego wrażenia. W pewnym momencie zaczął symulować nawet atak padaczki. Chciał wody. Daliśmy mu się napić - relacjonuje rozmówca portalu MojaOrunia.pl.
Napastnik to mężczyzna z Ukrainy, jego ofiara - jest Polką. Kobieta miała twierdzić, że mężczyzna woził ją samochodem, bił i podtapiał. Według nieoficjalnych informacji, miało chodzić tutaj o pieniężny dług.
Policja dotarła na miejsce. Radiowóz jechał aż z Wrzeszcza, bo nie było żadnego wolnego patrolu z "jedynki", czyli z komisariatu na Platynowej, który dba o bezpieczeństwo m.in. mieszkańców Św. Wojciecha. W nieoficjalnej rozmowie z nami policjanci potwierdzają, że patrol przyjechał aż z Wrzeszcza, ale zapewniają, że przyjazd na miejsce był nieco szybszy i na pewno nie trwał 30 minut.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, pobita kobieta nie zgłosiła się jeszcze na komisariat (informacja z godziny 9). Na ten moment nie ma jeszcze informacji o zarzutach dla mężczyzny. Jeżeli informacja o podtapianiu się potwierdzi, mężczyzna może usłyszeć zarzut usiłowania zabójstwa.