Miejski szalet szansą dla Oruni!

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2011-04-12 19:54:00

Dyskusja na temat rewitalizacji (a raczej jej braku) Parku Schopenhauera trwa nadal. Tym razem włączył się do niej Dziennik Bałtycki. Od dziennikarza dowiadujemy się m.in. o...mającym tu powstać miejskim szalecie. Komentatorzy wyśmiewają artykuł, inni namawiają: Oruniacy płaćcie za odnowę swego zieleńca sami!

O planach renowacji Parku Schopenhauera pisaliśmy na łamach naszego portalu już kilkukrotnie. Na początku kwietnia przedstawiliśmy najnowsze wizualizacje i plany urzędników dla tego oruńskiego zieleńca. Choć w najbliższym czasie na rewitalizacje Parku nie ma co liczyć, koncepcja miasta i wykonawcy jest interesująca. W kwietniowym artykule szczegółowo zobrazowaliśmy wszystkie zmiany.

Wczoraj na internetowej stronie Dziennika Bałtyckiego ukazał się artykuł: „Park Schopenhauera: Są plany rewitalizacji, ale nie ma pieniędzy”. Czytelnicy mogą dowiedzieć się z tekstu, że...są plany rewitalizacji, ale nie ma pieniędzy. Jest jeszcze mowa o spotkaniach(?) w sprawie Parku Schopenhauera. I dwa zdania na temat koncepcji rewitalizacji Parku.

Bo szalet jest "nie bez znaczenia"
Nas, a także kilku czytelników portalu MojaOrunia.pl, szczególnie zaciekawił inny fragment tekstu. Okazuje się, że zrewitalizowany Park Schopenhauera będzie miał coś czego nie ma (przynajmniej w ostatnich latach) cały Gdańsk! Tym chlubnym wyróżnikiem Oruni będzie... miejski szalet. Dziennikarz poświęca mu w tekście więcej miejsca niż całej koncepcji renowacji Parku. Tuż pod akapitem o planowanych działaniach kulturalnych na terenie oruńskiego zieleńca czytamy:

„Nie bez znaczenia jest też to, że w parku ma powstać szalet miejski. - Będzie estetyczny, więc jego obecność nie popsuje wyglądu zieleńca...” – pada dodatkowe zapewnienie urzędników.

Na tym wątek „miejskiego szaletu” się nie kończy:

Orunia będzie miała swoje Łazienki?
„To ważny element, gdyż podczas budowy pomnika Świętopełka przy ul. Szerokiej i rewitalizacji pobliskiego parku jedna z ostatnich toalet publicznych zniknęła z terenu Gdańska. - Od kilku lat nie powstał w naszym mieście żaden szalet - przyznaje Michał Piotrowski z biura prasowego magistratu.”

Czy rzeczywiście dla dzielnicy „nie bez znaczenia jest też to, że w parku ma powstać szalet miejski?”
- W stolicy Łazienki Królewskie są ważnym punktem na turystycznej mapie Warszawy. Może i nasze oruńskie staną się ważnym punktem dla przyjezdnych? – nie kryje rozbawienia Mateusz Korsztun, mieszkaniec ulicy Rubinowej.

Komentujący artykuł Dziennika Bałtyckiego użytkownik ironizuje: „Jaki splendor dla Oruni!”.

Za rewitalizację płaćcie sami!
Przy okazji pojawił się tutaj jeszcze inny wątek. Kolejny komentator artykułu zgadza się na miejski szalet w Parku (i jakieś tam jeszcze zmiany), ale pod warunkiem: „(...)warto zrobić rewitalizację parku Oruńskiego (pisownia oryginalna – przyp. red.) ale tylko z podatków ludzi tam mieszkających!”.
Swoje nieprzejednane stanowisko tłumaczy: "Kradzież i zniszczenie pomnika kilka godzin po jego montażu mówi wszystko o sensie inwestowania na Oruni(...)”

Swoją drogą interesujące mogłoby być porównanie: ile do oruńskich inwestycji (w stylu miejskiego szaletu – jedyny, nowy w mieście!) dorzucają się mieszkańcy innych dzielnic Gdańska, a ile mieszkańcy Oruni płacą za pomysły urzędników w różnych częściach miasta...

Cóż to za wyjątkowa dzielnica, gdzie nawet rewitalizacja Parku biegnie przez miejski szalet (jedyny, nowy w mieście!), a pomniki niszczy się "w kilka godzin po montażu" (oruniacy mają przecież wyłączność, prawda?). 
O co w tym wszystkim chodzi? Orunia ma złych mieszkańców, złych „panujących”, czy też może złą prasę...to jest passę?