Szkoła zablokowała dzikie przejście, które łączyło Orunię z Orunią Górną. Urzędnicy z wizją lokalną

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2021-09-23 13:44:00

Dzikim przejściem z ulicy Diamentowej w kierunku Oruni Górnej chodzili uczniowie, ale też i niektórzy starsi mieszkańcy. Ścieżka wychodziła na teren Szkoły Podstawowej przy ul. Hoene, ale pod koniec sierpnia decyzją dyrekcji placówki miejsce to zostało zagrodzone bramą. Lokalni radni dzielnicowi poprosili urzędników o interwencję, a ci obiecali znaleźć kilka potencjalnych rozwiązań. Być może w rezultacie ucywilizowane zostanie położone kilkaset metrów dalej przejście między dwiema dzielnicami.

- Kilkadziesiąt lat temu powstała Orunia Górna, pojawiła się przychodnia i poczta. I powstało wówczas zwyczajowe przejście, którymi ludzie poruszali się miedzy Orunią, a nowym osiedlem. To przejście, które dla wielu ludzi jest istotne, zostało później wchłonięte przez teren szkoły - mówiła Agnieszka Bartków, szefowa lokalnej Rady Dzielnicy "Orunia-Św.Wojciech-Lipce".

Mowa o przejściu, które wzdłuż ogródków działkowych biegnie od rejonu ulicy Diamentowej do szkoły przy ulicy Hoene, na Oruni Górnej. Licząca sobie około 100 metrów ścieżka jest utwardzona popękanymi płytami i z komfortem i bezpieczeństwem za wiele wspólnego nie ma.

Przez wiele lat służyła niektórym uczniom, ale i mieszkańcom. Teraz stała się ślepa. 31 sierpnia dyrekcja wspomnianej szkoły podjęła decyzję o zagrodzeniu jej bramą. Przejścia więc nie ma.

Czy potrzebne jest drugie przejście na Orunię Górną?

Dyrekcja tłumaczy, że decyzja była podyktowana wynikami audytu, który był prowadzony w ostatnich kilkunastu miesiącach. - Z rekomendacji wynikało jasno, że szkoła musi być ogrodzona w całości - wyjaśniał dyrektor. Pracownicy szkoły podkreślali z kolei, że takie ogrodzenie szkoły zablokowało także drogę niszczącym wszystko w okolicy dzikom i że od kilku tygodni na terenach szkoły jest mniej śmieci.

Bartków uważa jednak, że urzędnicy powinni poinformować mieszkańców i radę dzielnicy o zamknięciu przejścia. Ponadto już zawczasu powinno przygotować odpowiedź, jak pomóc mieszkańcom Oruni, którzy korzystają z takiego przejścia między dzielnicami.

Na miejscu byli też urzędnicy z Wydziału Gospodarki Komunalnej. Obiecali, że w ciągu kilku tygodni przygotują kilka rekomendacji, które mogłyby rozwiązać problem.

Jest alternatywa, ale ta miejska inwestycja wymaga wielu poprawek

Bartków zaprosiła też urzędników na krótką wycieczkę. Oprócz dzikiego, a obecnie zablokowanego bramą przejścia, pokazała im również położoną kilkaset metrów obok ścieżkę, która łączy Orunię i Orunię Górną. Ta ostatnia biegnie od ulicy Rubinowej i dochodzi na ulicę Platynową (za szkołą). Scieżka jest kręta i liczy sobie ponad 150 metrów długości. Została wybudowana w 2014 r.

Jednak niemalże od razu rozpoczęły się problemy. Lokalna rada dzielnicy zwracała uwagę urzędnikom, że nowa ścieżka nie jest należycie utwardzona, a w rezultacie jest mocno wypłukiwana przez deszcze. Ponadto, społecznicy, przekonują, że przejście między Rubinową a Platynową nie jest odpowiednio oświetlone. Urzędnicy z WGK przyznawali dzisiaj, że są na tym przejściu pierwszy raz. Przyznawali również, że droga wymaga solidnych poprawek, m.in. w kwestii utwardzenia.

Bartków uważa, że nawet jeżeli przejście między Rubinową a Platynową zostanie poprawione, to Orunia i Orunia Górna zasługuje na przynajmniej jeszcze jedno połączenie. Raczej nie ma się co spodziewać, że będzie to opisywana wyżej zablokowana bramą ścieżka. Dziś przedstawiciele WGK poinformowali, że w swoich rekomendacjach rozważą możliwość zabrania szkole fragmentu terenu i poprowadzenie nowego przejścia od ulicy Diamentowej poza teren szkoły.

Warto jednak podkreślić, że na dzisiejszym spotkaniu nie padły żadne obietnice co do realizacji, czy do terminów. Problemem są tutaj finanse, ale skomplikowana jest także kwestia własności okolicznych terenów. W grę bowiem nie wchodzą tu tylko obszary miejskie, ale są i fragmenty spółdzielcze i te, które należą do ogródków działkowych.