W niedzielę otwarcie Domu Sąsiedzkiego w Lipcach. Miasto podarowało lokal, mieszkańcy zrobili resztę

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2021-10-21 18:02:00

Ktoś przyniósł okno, inny darczyńca pomógł z ogrzewaniem, pianino udało się pozyskać za niewielką pomoc w przeprowadzce, emerytowani nauczyciele chcą pomagać w korepetycjach, a jedna mieszkanka maluje na "wspólną" ścianę obraz z Radunią. Taki pozytywny chaos to dzień jak co dzień w Lipcach, gdzie od miesięcy trwa prawdziwe pospolite ruszenie. W efekcie tu gdzie kiedyś była knajpa, po gruntowym remoncie powstaje Dom Sąsiedzki "Miejsce Aktywnego Mieszkańca". - Ten adres ma być trampoliną do rozwoju mieszkańców - słyszę od pomysłodawców MAM.

- Wszystko się zmieniło, oprócz podłogi. Nowa instalacja elektryczna, nowa instalacja wodno-kanalizacyjna. Oczywiście płyty na ściany poszły. Wygłuszenie sufitu, nowa toaleta - wylicza Leszek Wincełowicz, radny dzielnicy i siła napędowa Domu Sąsiedzkiego na Lipcach.

Dom powstaje w budynku na Trakcie św. Wojciecha 299, w miejscu gdzie jeszcze kilka lat temu była knajpa "Kabaret To Tu". Klientów jednak nie było zbyt wielu i lokal opustoszał. Później za zgodą miasta przejęli go mieszkańcy Lipiec. Jak pisaliśmy w marcu, na papierze plan był prosty - miał tu powstać Dom Sąsiedzki.

Przez kilka miesięcy trwał gruntowny remont. Kilka tysięcy na materiały udało się zebrać dzięki internetowej zbiórce. - W takim remoncie najdroższa byłaby robocizna, ale tę nieodpłatnie zapewniali sami mieszkańcy - podkreśla Marcin Iglikowski, członek zarządu Gdańskiej Fundacji Innowacji Społecznej OSK Lipce i człowiek, który również mocno udziela się w tworzeniu Domu Sąsiedzkiego w Lipcach. - A Leszek pracował tu za dwóch. Wszystko robił. Człowiek orkiestra - chwali swoje kolegę Iglikowski.

Wincełowicz przypomina, że w remoncie Domu Sąsiedzkiego brało udział kilkadziesiąt osób. Trzon stanowili mieszkańcy Lipiec i Św. Wojciecha. Wielu osób pomagało, jak najlepiej potrafiło. Ktoś podarował całkiem dobre okno, które szybko zostało zamontowane. Jedna z firm dorzuciła się do ogrzewania. Meble za kilkaset złotych udało się znaleźć na pomorskich bazarach.

Jest i pianino. - Jedna babka miała dwa pianina. Powiedziała, że jak jej pomożemy przenieść jedno z nich, to drugie nam podaruje. No to przenieśliśmy, choć cholerstwo ciężkie było - śmieje się Wincełowicz.

W niedzielę (24 października) o godzinie 11 zaplanowano uroczyste otwarcie Domu Sąsiedzkiego. Ma być grill, trochę przemówień i okazja do wspólnego spędzenia czasu. - Serdecznie zapraszamy wszystkich - słyszę.

Na kilka dni przed otwarciem w Domu trwają jeszcze prace wykończeniowe. Nad drzwiami wejściowymi ma jeszcze zawisnąć szyld z nazwą Domu Sąsiedzkiego.

Ale sam remont, choć istotny, nie jest tu najważniejszy. Kluczowa jest odpowiedź na pytanie, co, kiedy i dla kogo będzie oferować to miejsce. A pomysłów jest sporo, także i dlatego, że mieszkańcy Lipiec i św. Wojciecha integrują się nie od dziś.

Iglikowski zwraca uwagę, że na Lipcach w ostatnich latach działało miejsce, gdzie mieszkańcy mogli się spotykać. Mowa o sali w pobliskiej stadninie koni. Mieszkańcy Lipiec organizowali tam turnieje sportowe, imprezy, warsztaty np. z szydełkowania. Pod nowym adresem będzie podobnie, ale MAM będzie też miało więcej funkcji.

- Tu swoje dyżury będą mieli radni dzielnicy. Chcemy, by były urządzane tu korepetycje, już emerytowani nauczyciele z okolicy zgłaszają się do nas, że mogą w tym pomóc. Liczymy, że w jakiś dzień będzie tu można uzyskać bezpłatną pomoc prawną. Dokładnego harmonogramu jeszcze nie ma, pracujemy nad tym - słyszę od moich rozmówców.

- To miejsce ma być trampoliną do rozwoju mieszkańców. Nieodpłatnie będziemy użyczać sali na urodziny i komunie. Nie każdy przecież ma warunki, by w swoim domu zorganizować imprezę na większą liczbę osób - mówi Iglikowski.

Na ten moment nie ma jeszcze dokładnych godzin otwarcia nowego Domu Sąsiedzkiego, choć wiadomo, że miejsce to ma funkcjonować minimum 35 godzin w tygodniu. Inicjatorom marzy się, by w przyszłości udało się tu zatrudnić kogoś na etat i tym samym, by miejsce to było stale otwarte.

Czy czegoś brakuje? - Może jakby ktoś miał jakieś ozdoby pasujące do kredensu, czy pianina - mówi Wincełowicz. - Już jedna pani maluje nam obraz Raduni, który też się tu pojawi.