Radna dzielnicy pisze do wiceprezydent Gdańska. "W obrębie placu zabaw mamy legowisko osób w kryzysie bezdomności"

Autor: redakcja, Data publikacji: 2022-08-18 10:11:00

"Piszę dlatego, że pragnę poruszyć niebo i ziemię aby nastąpiła realna zmiana, bo mocno wierzę, że mieszkańcy Oruni, ale przede wszystkim dzieci Oruni zasługują na więcej - zasługują na dobre sąsiedztwo. Mam wrażenie, że nasze działania na rzecz Oruni, ostatnimi czasy trochę przypominają bezradność jaką obserwujemy w przypadku zatrucia rzeki Odry - ktoś coś zgłasza, ktoś coś widzi, ale brak jest reakcji (...)" - to fragment listu, który radna dzielnicy Anna Jankowska wysłała do gdańskich urzędników, policji, straży miejskiej, a także do portalu MojaOrunia. Dokument, który zawiera wiele bulwersujących sytuacji z Oruni, ale też możliwych rozwiązań, publikujemy w całości.

O dłuższy komentarz w tej sprawie będziemy prosić m.in. wiceprezydent Monikę Chabior.

List Anny Jankowskiej, radnej dzielnicy "Orunia-Św.Wojciech-Lipce":

 

"Nazywam się Anna Jankowska i jestem radną dzielnicy Orunia - Św. Wojciech - Lipce. Piszę do Państwa w ważnej dla mnie sprawie z nadzieją, że nie pozostaniecie Państwo, wobec tego obojętni. Od początku kadencji radnej dzielnicy poświęciłam się sprawom skoncentrowanym wokół ludzkich problemów widocznych w naszej dzielnicy. Pracę tą wykonuję poprzez uczestnictwo w grupach roboczych czy też zgłaszając różne uwagi/prośby o interwencję do właściwych organów.

Piszę do Państwa w tak szerokim gronie, nie dlatego, że czuje się bezradna wobec napotykanych trudności. Piszę dlatego, że pragnę poruszyć niebo i ziemię aby nastąpiła realna zmiana, bo mocno wierzę, że mieszkańcy Oruni, ale przede wszystkim dzieci Oruni zasługują na więcej - zasługują na dobre sąsiedztwo.

Mam wrażenie, że nasze działania na rzecz Oruni, ostatnimi czasy trochę przypominają bezradność jaką obserwujemy w przypadku zatrucia rzeki Odry - ktoś coś zgłasza, ktoś coś widzi, ale brak jest reakcji. Aby zobrazować tą sytuację, pozwolę sobie przywołać szereg zdarzeń/spostrzeżeń, które dla porządku ponumeruję.

1.

W dniu 24 lutego 2022 dokonuję zgłoszenie na kontaktgdansk prosząc o uporządkowanie placu zabaw w obrębie ulicy Głuchej. Szczególnie istotna w tym zgłoszeniu jest prośba o cięcie pielęgnacyjne krzewów okalających plac zabaw. Jest to bardzo ważne ze względu na bezpieczeństwo dzieci - porośnięta krzakami okolica skłania osoby pijące do zaszycia się w takiej osłoniętej enklawie. Osłoniętej dla oczu dorosłych ale bardzo dostępnej dla dzieci.

Dzieci, które zmuszone są bawić się na placu, gdzie obok osoba nietrzeźwa, bardzo często wulgarna lub załatwiające swoje potrzeby fizjologiczne bez najmniejszego skrepowania przebywa w ich sąsiedztwie. Oczywiście po krótkim czasie zgłoszenie zostanie zamknięte, a żadne z postulatów w zgłoszeniu nie zostaje zrealizowanie (wyprzedzając - jednorazowe uprzątniecie koszy na śmieci nie wypełnia potrzeb zawartych w zgłoszeniu).

2.

Po krótkim czasie efekt tego zaniechania widoczny jest gołym okiem - w obrębie placu zabaw mamy legowisko osób w kryzysie bezdomności. Obok bawiące się dzieci i młodzież na jedynym, w tej części Oruni publicznym placu zabaw.

3.

Jest to jednak nie jedyna kwestia, którą chciałabym poruszyć w niniejszej wiadomości. Nie tak dawno weszła w życie ustawa o dostępności, która jak z pewnością Państwo wiedzą wymaga dostosowanie obiektów użyteczności publicznej do osób ze szczególnymi potrzebami. Z pewnością takimi osobami są podopieczni Fundacji im. św. Brata Alberta.

Na terenie ośrodka przy ul. Równej 14 znajduje się zarówno długoterminowy ośrodek dla niepełnosprawnych mężczyzn w kryzysie bezdomności i ośrodek doraźnej pomocy - schronisko/noclegownia. Skumulowanie na jednej przestrzeni tych dwóch bardzo potrzebnych, jednakże wzajemnie wykluczających się ośrodków działa destrukcyjnie - uniemożliwiając proces resocjalizacji osobom przebywającym długotrwałe.

Jako sąsiadka tego ośrodka widzę, że bardzo duża liczba podopiecznych ośrodka cierpi na chorobę alkoholową, niemalże dzień w dzień nie trzeźwiejąc. Osoby niepełnosprawne, pozostające w ośrodku długoterminowo nie mają szansy na odizolowanie się od problemu alkoholowego, ponieważ zawsze w schronisku znajdzie się kompan do picia.

Jest to samonapędzająca się destrukcyjna machina, która bardzo rezonuje na okolicznych mieszkańców!!! Ten punkt niniejszej wiadomości zapoczątkowałam naświetleniem wymogów, które determinuje ustawa o dostępności - już wkrótce wymusi szereg zmian w ośrodku, tak aby obiekt ten był przyjazny osobom niepełnosprawnym.

Chciałabym apelować, aby w obliczu niechybnych remontów, które czeka ta placówkę zlikwidować jej jedną funkcję, pozostawiając jedynie ośrodek dla niepełnosprawnych mężczyzn. Osoby te potrzebują pomocy, zajęć terapeutycznych, zagospodarowania ich czasu wolnego, aby nie piły po krzakach tworząc legowiska.

Potrzebują warsztatów terapii zajęciowej i zajęć sportowych, tak aby mogły na nowo wyznaczyć sobie cele życiowe, które pozwolą im oderwać się od nałogu alkoholowego. W obecnym kształcie jest to niemożliwe. Doraźna noclegownia wyklucza długotrwały proces resocjalizacyjny.

Przykłady możliwych zajęć mogących być zrealizowane w ośrodku: warsztat rzemieślnicze na kształt męskiej szopy, taniec terapeutyczny, przygotowanie sportowe do biegu Dominika na wózkach…to tylko przykłady, ale jakże potrzebne aby zagospodarować czas panów przebywających w ośrodku.

4.

W kolejnym punkcie chciałabym pokłonić się na wynikach konkursu ogłoszonego przez Politechnikę Gdańską we współpracy z magistratem. Studenci tworzący master plan dla obszaru - Sandomierska, Serbska, Rejtana Ubocze, Równa, Głucha stworzyli wspaniałe wizje dla tego obszaru.

Żadna koncepcji konkursowych nie likwidowała ośrodka przy ul. Równej ale wyraźnie go modernizowała i ograniczała funkcję, pozostawiając jedynie ośrodek dla osób niepełnosprawnych w kryzysie bezdomności - podopieczni ośrodka otrzymywali jakże potrzebną im przestrzeń do odbycia procesu resocjalizacji i bardzo godne warunki bytowe. W większości koncepcje te zmieniały układ wejścia na teren ośrodka, tak iż nie był on od strony Równej 14 a od strony ul. Serbskiej. Taki zabieg pozwalał na odizolowanie ośrodka od drogi dzieci do szkoły i budynku socjalnego Ubocze 24.

Skumulowanie na jednej przestrzeni tak wielu usług społecznych - ośrodek dla osób niepełnosprawnych, noclegowni, największego budynku socjalnego w Gdańsku i Szkoły Podstawowej to koktajl Mołotowa - destrukcyjne dla każdej z tych usług społecznych. Tak dalej nie powinno to funkcjonować i funkcjonować poprawnie nie może. Potrzebujemy zmiany - czerpmy z wspaniałych, świeżych pomysłów młodego pokolenia!!!

5.

Interwencje na niniejszym obszarze - zgłaszanie ich to moja codzienność, często o potrzebie zgłoszenia kolejnej interwencji do straż miejskiej czy policji informują mnie dzieci, które są świadkami przykrych zdarzeń. Część z nich niestety przejdzie obojętnie bo są nijako oswojone z piciem alkoholu w miejscach publicznych, z Panami leżącymi w letargu we własnych wymiocinach, Panami wulgarnymi czy załatwiającymi na ich oczach swoje potrzeby fizjologiczne.

Pisząc to chcę prosić o stałe, regularne patrole służb w tym obszarze. Tak aby nasze dzieci nie były zmuszone co dzień zastanawiać się czy ten pan tylko odsypia upojenie alkoholowe czy ma np. zawał. Musimy odzwyczaić mieszkańców Oruni od picia w miejscach publicznych. Jedyną do tego drogą są częste zgłoszenia, ale i przede wszystkim stała, żmudna praca patrolujących służb.

6.

W wiadomości tej celowo nie zagłębiam się w problemy społeczne Ubocza 23, bo to odrębny, bardzo obszerny temat. Ale chciałabym pokłonić się nad dysfunkcjami widocznymi w Oruńskich rodzinach. Nasze dzieci często wychowując się w domach z różnymi problemami nie mają możliwości zetknąć się z dobrym wzorcem - w domu go nie doświadczą a ich miejsce zamieszkania jeszcze potęguje te problemy.

Oruńskie dzieci przesiąknięte są wzorcem, że można nie iść do pracy i pić tak sobie w cieniu na placu zabaw, można zatrzymać się w przesmyku przy ul. Równej 46 i wypić sobie jedno, drugie, dziesiąte piwo, zawsze napotykając jakiegoś kompana do libacji. To jest problem, który określamy jako wyssane z mlekiem matki.

Obok szkoły, która powinna być dla nich enklawą dobra mają największy budynek socjalny z mnóstwem wewnętrznych problemów, dwa ośrodki dla osób w kryzysie bezdomności determinujące szereg problemów i oczywiście innych mieszkańców nierzadko uwikłanych we własne problemy/nałogi.

Tej sytuacji nie da się uzdrowić - trzeba ja radykalnie zmienić, aby oszczędzić resztę zdrowej tkanki ludzkiej. Trzeba zadbać o młode pokolenie, otoczyć je dobrym wzorcem, tak aby nie popadało w wyuczoną bezradność i przesiąknęło złymi nawykami. Dzieci na Oruni mają Dom Kultury, Dom Sąsiedzki, basen, szkołę muzyczną, świetną bazę boisk, przepiękny Park Oruński z jednym z najlepszych w Gdańsku placów zabaw….nie mają jednego - dobrego sąsiedztwa.

Dlatego pora rozproszyć funkcje społeczne, dla mieszkańców Gdańska, tak aby nie były skumulowane na jednym niezwykle trudnym obszarze. Rozproszmy, zmodernizujmy to co już istnieje, zadbajmy o dobre nawyki mieszkańców, nawet jeśli w pierwszej fazie będą determinowane częstymi patrolami służb i streetworkerów.

Pora zmienić oblicze tej jakże pięknej, dzielnicy Gdańska!

Piszę do Państwa tę wiadomość, bo wierzę, że podejmując szereg nie chaotycznych, pudrujących działań ale determinując radykalne zmiany, podejmując często trudne, ale nieuchronne decyzje, razem możemy zmienić oblicze tej dzielnicy. Razem mamy narzędzia, mechanizmy, potencjał intelektualny i sprawczość, aby zadbać o DOBRE SĄSIEDZTWO!!!! Liczę na Państwa!!!

Z najszczerszymi wyrazami szacunku - Anna Jankowska"