Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2022-11-17 11:26:00
Mężczyzna nie miał przy sobie żadnych dokumentów i nie potrafił powiedzieć, jak się nazywa. Gdy w końcu udało ustalić się jego tożsamość, okazało się, że rodzina i pracodawca poszukuje 50-latka od kilku dni. A on sam cierpi na schizofrenię.
Andrzej Hinz ze Straży Miejskiej w Gdańsku informuje, że sytuacja miała miejsce w rejonie estakady Obwodnicy Południowej, na wysokości ulicy Nad Starą Radunią. W wodzie stał tam mężczyzna w samej bieliźnie. Zauważył go przechodzień, który powiadomił straż miejską.
Patrol strażniczek miejskich dojechał na miejsce. - Mężczyzna wydawał się zdezorientowany i wystraszony. Funkcjonariuszki poprosiły, żeby wyszedł z wody i się ubrał. Następnie zabrały go do radiowozu, aby się ogrzał - relacjonuje Hinz.
Mężczyzna nie miał przy sobie żadnych dokumentów. Nie potrafił także powiedzieć, jak się nazywa. Wreszcie po kilku minutach przypomniał sobie swoje dane osoby. Powiedział też, że jest chory na schizofrenię i że od dłuższego czasu nie przyjmuje leków, a od kilku dni nie spał i nic nie jadł.
Jak relacjonują strażnicy, mężczyzna tłumaczył, że chciał wykąpać się w rzecze i wyłowić pływające butelki, by później je sprzedać. Strażnicy miejscy przewieźli mężczyznę do rodziny. Okazało się, że pięć dni wcześniej wyszedł z domu i od tego czasu, był poszukiwany przez rodzinę i pracodawcę.
- Ze względu na stan 50-latka jego krewny poprosił o wezwanie karetki pogotowia. Przybyły na miejsce zespół medyczny zdecydował o przewiezieniu mężczyzny do szpitala - informują strażnicy miejscy.