Ruszyła pomoc dla pogorzelców z Oruni. "Dobro powraca"

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2023-10-20 11:29:00

- Jesteśmy zdumieni, że tyle osób chce nam pomóc. Mówią, że dobro powraca. My staraliśmy się tym dobrem dzielić. I teraz pan Bóg dał nam tych wszystkich wspaniałych ludzi dookoła - mówi portalowi MojaOrunia pani Magdalena, nauczycielka z Chełmu, której dom na ulicy Smoleńskiej został mocno zniszczony w pożarze. W internecie ruszyła już zbiórka, a ludzie wpłacili blisko 70 tys. zł.

W czwartek nad ranem w domu jednorodzinnym na Smoleńskiej wybuchł pożar. - Ja, żona, córki i teściowa zdążyliśmy uciec. Straty są poważne. Na parterze spaliło się wszystko. Budynek jest dwukondygnacyjny. Cała instalacja elektryczna, kanalizacyjna, hydrauliczna, wszystkie media jest praktycznie do wymiany. Strop uszkodzony, niektóre drzwi, okna — wylicza pan Przemysław.

Jego żona, Magdalena jest nauczycielką języka polskiego w Zespole Szkolno- Przedszkolnego nr 8 na Chełmie.  W szkole słyszymy same superlatywy o pani Magdalenie, która mocno angażuje się w zbiórki Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i w działania wolontariatu.

Dyrekcja i pedagogiczna kadra zorganizowały bardzo szybko pomoc dla swojej pracownicy. Założyły zbiórkę na popularnym portalu zrzutka.pl

W opisie czytamy: "(...) Magda z Przemkiem i trzema Córkami w wieku szkolnym, nigdy nie odmawiali pomocy i angażowali się oraz inicjowali wiele akcji charytatywnych i pomocowych. Teraz sami jej potrzebują! Każda, nawet najmniejsza wpłata, będzie miała znaczenie i pomoże Magdzie i jej rodzinie odzyskać dom. Liczymy na Was i Wasze serca".

Na stronie zbiórki widać, że akcja odbiła się szerokim echem, a ludzie wpłacili już blisko 70 tys. zł. Pani Magdalena jest wzruszona i szczerze dziękuje za pomoc. Podkreśla jednak, że — choć straty są poważne — sytuacja aż tak tragiczna nie jest. I to nie tylko, że mieszkanie było ubezpieczone.

- Na szczęście nie było tak, że spaliło się u nas wszystko i zostaliśmy tylko w ubraniach na sobie. Mieszkamy po rodzinie. Czujemy niesamowite wsparcie. Od znajomych, rodziny, ludzi z mojej pracy i męża, ale i kościoła.

Pani Magdalena prosi, by podkreślić następującą kwestię: - Jesteśmy cali i zdrowi. Dziękujemy panu Bogu, że nas uratował. I że teraz dał nam takich ludzi dookoła. Już w czwartek przyjechali ludzie. Zakasali rękawy. Wzięli się do prania i sprzątania. Mnóstwo osób chciało nam pomóc. Sąsiedzi przynoszą nam jedzenie. Jesteśmy bardzo wzruszeni. Dobro do nas wraca.