Maciej Kochanowski, Wspólna Droga: "Kadencję prezydent Dulkiewicz oceniłbym na tróję"

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2024-04-05 05:53:00

- Nie chciałbym teraz rozstrzygać, czy i co trzeba wyburzać na Oruni. Moim zdaniem część tej zabudowy rzeczywiście warto odratować. Ale też nie oszukujmy się, część tych budynków to są po prostu rudery, gdzie wkład finansowy przewyższa korzyści potencjalnego remontu i tym samym sens takiej inwestycji - mówi w rozmowie z portalem MojaOrunia Maciej Kochanowski, "trójka" na liście wyborczej komitetu "Wspólna Droga", który tworzy Polska 2050, Lewica i Gdańsk Tworzą Mieszkańcy.

Piotr Olejarczyk, portal MojaOrunia: Nasz portal zajmuje się tematami z Oruni, Lipiec, Św. Wojciecha, Olszynką. Co pan w ostatnich latach zrobił dla tej części Gdańska? Był pan aktywny społecznie, politycznie?

Maciej Kochanowski z Komitetu Wyborczego Wyborców Wspólna Gdańska Droga 2050, kandydat popierany przez Polska 2050. Okręg numer 1, miejsce nr 3. Przez dziewięć lat byłem radnym dzielnicy Orunia-Św.Wojciech-Lipce. Przez pewien czas pełniłem funkcję zastępcy przewodniczącego Rady i przewodniczącego Rady. Inicjatyw w radzie dzielnicy było bardzo dużo, choć to oczywiście nie tylko moje dokonania, ale całego zespołu. Jako przewodniczący Rady Dzielnicy składałem swój podpis pod istotnymi uchwałami, chociażby w kwestii bezkolizyjnych przejazdów kolejowych, ale też w sprawie budowy pływalni na ulicy Smoleńskiej. Nie przypisuję sobie tych osiągnięć, ale gdzieś tam byłem jednym z elementów całego środowiska, które działało na rzecz naszej dzielnicy. To jest jedna kwestia. Druga aktywność to natomiast trochę bardziej kwestia zawodowa, nie tylko społeczna. Zawodowo jestem związany z samorządem, głównie tym regionalnym, ale też i miejskim. Jako urzędnik zajmujący się przede wszystkim pomocą społeczną, projektami unijnymi, programami, strategiami, zajmowałem się m.in. projektami rewitalizacji, które są mi bliskie.

Statystyki pokazują, że dzielnica Orunia-Lipce-Św.Wojciech się wyludnia. Co można zrobić, żeby przyciągnąć mieszkańców do takiej dzielnicy?

Brakuje inwestycji w mieszkania. Dużym utrudnieniem jest to, że miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego narzucają często funkcję produkcyjno-magazynową i utrudnia to inwestycje w budowę mieszkań. Jednym z filarów naszego komitetu wyborczego jest rozwój oferty mieszkań miejskich na wynajem. Powinniśmy też korzystać z różnego rodzaju dofinansowań unijnych i tym się chcielibyśmy na pewno zająć w najbliższej kadencji rady miasta i prezydenta.

Czy powinno być więcej mieszkań komunalnych na Oruni?

Moim zdaniem powinien być miks. To jest najlepsze rozwiązanie.

Co pan ma na myśli?

Miks mieszkań komunalnych, mieszkań deweloperskich, mieszkań na wynajem. To jest klucz. Nie możemy zrobić z dzielnicy, tylko i wyłącznie zbiorowiska mieszkań komunalnych. Najlepszym rozwiązaniem według mnie byłoby połączenie różnych form własności i tym samym wprowadzenie na dzielnice różnych pomysłów.

Deweloperów również?

Tak, ale bardzo ostrożnie. Jest na przykład Letnica, gdzie pojawili się deweloperzy, ale te zabudowy nie są do końca korzystne, bo niekiedy brakuje tam dostępu do pewnych usług publicznych. Niemniej jednak wydaję mi się, że powinniśmy miksować jak najbardziej wszystkie formy własności.

Co zrobić z tymi najbardziej zdegradowanymi częściami Oruni? Jeżeli konserwator da zielone światło, czy powinniśmy takie miejsca wyburzać? Czy może jako miasto wkładać miliony złotych na remonty, by takie miejsca ratować?

Do sprawy trzeba podejść bardzo elastycznie. Nie chciałbym teraz rozstrzygać, czy i co trzeba wyburzać na Oruni. Moim zdaniem część tej zabudowy rzeczywiście warto odratować. Ale też nie oszukujmy się, część tych budynków to są po prostu rudery, gdzie wkład finansowy przewyższa korzyści potencjalnego remontu i tym samym sens takiej inwestycji. Już obecnie mamy duży problem na Oruni właśnie z tymi starymi budynkami, które stoją, niszczeją i stwarzają realne zagrożenie dla mieszkańców. Dochodzą do nas głosy, że młodzież spędza tam czas, niekiedy w towarzystwie osób w kryzysie bezdomności. Jest to bardzo niebezpieczne.

Co zrobić z dłużnikami komunalnymi w Gdańsku? Taki dług łącznie wynosi już ponad 150 mln zł. Pytam o to wszystkich, dlatego że Orunia ma najwięcej mieszkań komunalnych, więc ewentualna duża reforma bardzo mocno wpłynęłaby na tutejszych mieszkańców. Jest Pan z partii Szymona Hołowni, a to partia, która obok Konfederacji jest chyba najbardziej liberalna gospodarczo. Ciekawi mnie, jak Pan patrzy na ten problem długu komunalnego, który miastu mocno odbija się czkawką.

Jestem jak najbardziej za tym, żeby pomagać osobom zadłużonym. Są już różnego rodzaju programy, które umożliwiają odpracowywanie długu i to jest korzystne. Pamiętam model obligacji społecznych, który miałby też służyć rozwiązywaniu problemu zadłużenia. Niestety model ten nie wykorzystał swojego potencjału, bo miasto nie dostało na niego dofinansowania. Ale myślę, że to jest właściwy kierunek. Nie mam jednak gotowej recepty, jak w skali całego miasta rozwiązać problem dłużników komunalnych. Pierwsze co mi przychodzi do głowy, to takie rozwiązania w skali mikro bazujące na innowacjach społecznych jak obligacje społeczne czy różne programy odpracowania długu.

Co jest największym problemem na Oruni?

Najbardziej namacalnym problemem na Oruni jest brak bezkolizyjnych przejazdów kolejowych, na Smętnej/Dworcowej, na Lipcach. Planowana linia PKM Południe nie rozwiąże do końca tego problemu. Kolejny problem to na pewno niedokończona rewitalizacja. Jesteśmy wprawdzie w fantastycznym budynku, w domu sąsiedzkim na Dworcowej, który był nominowany do Nagrody Sztormów Pomorskich. To jest jeden z najbardziej namacalnych efektów rewitalizacji. Ale dalej nie mamy zagospodarowanego Rynku Oruńskiego. Wiem, że na przeszkodzie stał konserwator zabytków, ale mam wrażenie, że można to było przewidzieć. Operujemy przecież na tkance miejskiej, która jest historyczna, trudna. Wydarzyło się parę takich niefortunnych zdarzeń globalnych, np. pandemia. To też pewnie utrudniło dokończenie rewitalizacji. Natomiast wiem, że społeczność lokalna bardzo oczekiwała tych zmian właśnie na Rynku Oruńskim, na Gościnnej. To miała być taka najbardziej namacalna wisienka na torcie rewitalizacji.

Reprezentuje Pan Polskę 2050, która na poziomie ogólnokrajowym jest w koalicji z Platformą Obywatelską. Czym na poziomie gdańskim, lokalnym różnicie się od Koalicji Obywatelskiej? Gdyby "Wspólna Droga" doszłaby do władzy w Gdańsku, co zmieniłoby się w mieście, które do tej pory zarządzane było przez Platformę Obywatelską i prezydent Dulkiewicz?

Polska 2050 to ugrupowanie, które szczególnie mocno stawia na rozwój usług publicznych. To jest bardzo ważne dla mnie i dlatego związałem się z ugrupowaniem Szymona Hołowni. Uważam, że konieczny jest rozwój różnego rodzaju usług publicznych dostępnych w każdej dzielnicy w Gdańsku.

Jeżeli mógłby Pan sprecyzować, co to są usługi publiczne. Nie każdy może to wiedzieć.

Dla mnie najważniejszym rodzajem usługi publicznej są to różnego rodzaju usługi społeczne (przedszkola, żłobki i inne). A z tych usług społecznych najważniejszą — w kontekście starzenia się społeczeństwa — są usługi opiekuńcze. Usługi opiekuńcze, które są zadaniem własnym gminy. Nie są jednak dostatecznie dostępne dla wszystkich mieszkańców i mieszkanek naszego miasta, A przecież jest to jedna z podstawowych funkcji samorządu miejskiego i powinniśmy zwiększać dostępność do takich usług. Powinniśmy obniżać progi odpłatności za tego typu usługi opiekuńcze. Wyjaśnię jeszcze czytelnikom. Chodzi o usługi tego typu, że opiekunka środowiskowa przychodzi do osoby starszej, która z powodu wieku lub zdrowia wymaga wsparcia w codziennym funkcjonowaniu. Usługi higieniczne, podawanie leków, ale też drobne prace porządkowe w domu, zakupy. Tego nam bardzo potrzeba. Stowarzyszenie Lepszy Gdańsk, które zresztą jest z nami w koalicji, wymusiło niejako na początku kończącej się kadencji na prezydencie Adamowiczu, żeby wprowadzić bezpłatne usługi opiekuńcze dla osób powyżej 95 roku życia. Moim zdaniem to jest bardzo wysoki pułap i jako bogate miasto powinniśmy go obniżać, by te usługi były dostępne dla szerszej grupy osób.

Jeszcze jedna kwestia. Uchwała rady miasta dotycząca odpłatności za usługi opiekuńcze powstała w 2019 r. i ona nie została nigdy zaktualizowana, a mieliśmy po drodze szalejącą inflację i różne zmiany. Beneficjenci pomocy społecznej mówią mi też, że jakość tych usług też nie jest zadowalająca.

Dopytam jeszcze politycznie. Część osób chce zmiany w Gdańsku. Czy jako Polska 2050 jesteście gwarancją takiej zmiany, czy jednak będziecie szukać porozumienia z Koalicją Obywatelską?

Myślę, że decyzja o tak egzotycznej koalicji, gdzie w jednym ugrupowaniu mamy Polskę 2050, Lewicę i Gdańsk Tworzą Mieszkańcy, jest dowodem, że podchodzimy do tej sprawy z punktu widzenia interesu mieszkanek i mieszkańców, a nie interesu partyjnego czy interesu koalicyjnego. W kontekście polityki ogólnopolskiej dla nas najważniejsze jest miasto. Dlatego związaliśmy się z ugrupowaniami, dla których te sprawy są tak samo ważne.

Czy Aleksandra Dulkiewicz jest dobrą prezydentką? Jak ocenia Pan jej kadencję?

Jeśli mógłbym odpowiedzieć na to pytanie, udzielając oceny szkolnej, to oceniłbym kadencję prezydent Dulkiewicz na tróję. Był raczej obiecujący początek tej kadencji. Niestety po drodze zabrakło pewnej wrażliwości na niektóre sprawy miejskie i dlatego wystawiliśmy kandydaturę swojego prezydenta Andrzeja Pecki.

Dlaczego warto zagłosować akurat na Pana?

Warto na mnie zagłosować, dlatego, że zajmuję się samorządem terytorialnym, społecznie i zawodowo od naprawdę dawna. Znam samorząd od podszewki. Na dodatek gwarantuję to, że mogę wnieść do Rady Miasta ekspercki głos w dziedzinie polityki społecznej, która jest mi bardzo bliska. Jestem chłopakiem z Oruni, z pochodzenia. Wiem, jak to jest mieszkać na Oruni. Bardzo chciałbym walczyć z takim właśnie wykluczeniem społecznym mieszkańców dzielnic, przede wszystkim okręgu wyborczego numer 1. Uważam, że jeśli chodzi o pewną opinię na temat mieszkańców tego okręgu, to jesteśmy pokrzywdzeni. Chciałbym to zmienić.