Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2024-04-05 06:18:00
- Rozwój Oruni powinien opierać się na wpuszczeniu tutaj deweloperów, budowie TBS-ów, zagospodarowaniu pustostanów. Dokładnie taki miks. I dokładnie to przewiduje Gminny Program Rewitalizacji - mówi w rozmowie z portalem MojaOrunia Katarzyna Czerniewska, "dwójka" na liście Koalicji Obywatelskiej i Wszystko dla Gdańska z okręgu wyborczego numer 1.
Piotr Olejarczyk, portal MojaOrunia: Nasz portal zajmuje się tematami z Oruni, Lipiec, Św. Wojciecha, Olszynką. Co jako radna miasta zrobiła pani w ostatnich latach dla tej części Gdańska?
Katarzyna Czerniewska, Komitet Wyborczy Koalicja Obywatelska i Wszystko dla Gdańska, Okręg numer 1, miejsce na liście numer 2: Ciężko w krótkiej rozmowie podsumować ponad pięcioletnią kadencję. Spotykamy się w Domu Sąsiedzkim na Oruni i od razu przychodzi mi na myśl rewitalizacja dzielnicy. Jasna sprawa, że nie jest to osiągnięcie jednego radnego, ale to wynik konkretnego głosowania w radzie miasta, gdzie działamy zespołowo. Takim pierwszym przykładem jest właśnie choćby to miejsce, w którym się znajdujemy, Dom Sąsiedzki na Oruni.
Trzeba wspomnieć, że budowa Domu Sąsiedzkiego na Dworcowej była możliwa głównie z pieniędzy unijnych.
Tak, ale program rewitalizacji został przyjęty uchwałą Rady Miasta Gdańska. Tak jak i aktualizacja Gminnego Programu Rewitalizacji i dzięki temu będą powstawały kolejne takie miejsca jak dom sąsiedzki czy też pięknie wyremontowany ratusz oruński na Gościnnej. I nie tylko o architekturę chodzi, ale też o działania planistyczne i działania społeczne. W Radzie Miasta pracuję w trzech komisjach, ale również w Zespole Konsultacyjnym ds. budżetu obywatelskiego. To jest takie ciało, do którego trafiają projekty z różnych względów zakwestionowane na etapie wstępnej weryfikacji. Wnioskodawcy zgłaszają projekty, a jednostki miejskie do niektórych z nich zgłaszają wątpliwości co do ich prawidłowości i wtedy trafia to pod obrady zespołu konsultacyjnego. W trakcie obrad tego zespołu zajmowaliśmy się wielokrotnie projektami budżetu obywatelskiego, a jego efekty doskonale widać w Parku Oruńskim. Skupiam się dużo na rewitalizacji, dlatego że ona w dużej mierze dotyczy właśnie Oruni.
Ale czy jest jakaś rzecz, którą była całkowicie pani zasługą, tak od A do Z? Jakaś drobna inwestycja, która powstała tylko dzięki pani staraniom?
Przychodzi mi do głowy wcale nie mała inwestycja, która właśnie zaczyna się powoli realizować. Przeniesiemy się w inne miejsce Gdańska, a mianowicie do Letnicy obok Stadionu, gdzie rozmawiamy o budowie największego w Gdańsku skateparku. Skoro coś jest największe, to wiadomo, że to jest suma wielu spotkań, rozmów z wieloma osobami. Mocno włączyłam się w ten projekt. Tak jak i w projekt innego skateparku, w Jarze Wilanowskim na Chełmie. Tam również miał powstać taki skatepark, ale wskutek pandemii i inflacji projekt był niedoszacowany. Napisałam interpelację, na którą dostałam pozytywną odpowiedź i dzięki temu ten skatepark przy Wilanowskiej jest realizowany.
Wróćmy na Orunię. Statystyki pokazują, że ta część Gdańska się wyludnia. Co można zrobić, żeby przyciągnąć mieszkańców do tej dzielnicy?
Przygotowując się do dzisiejszej rozmowy specjalnie spisałam sobie dzielnice okręgu nr 1. Punkt po punkcie, liczba ludności w roku 2024. Właściwie wszystkie dzielnice oprócz Letnicy się wyludniają. Długo się nad tym zastanawiałam, dlaczego tak to wygląda. Myślę, że w dużej mierze jest to pokłosie procesów społecznych, trochę starzenia się społeczeństwa. Nie są to najnowsze dzielnice i tak jak mieszkały w tych mieszkaniach rodziny z dziećmi, tak te dzieci teraz zwyczajnie dojrzały, kupiły mieszkania gdzie indziej, a ich rodzice zostali.
Zaspa, Żabianka, Przymorze też ma dużo starszych mieszkańców, ale tam jednak jest też świeża krew. Tworzą się kolejne osiedla, wchodzą inwestorzy prywatni. Dlaczego np. na Oruni jest tak mało nowych inwestycji? Czy uważa pani, że dla dzielnic z okręgu numer jeden nie jest to szansa na rozwój?
Dla niektórych słowo "deweloper" ma taką negatywną konotację. Natomiast trzeba pamiętać, że deweloperzy, kiedy realizują swoje inwestycje są zobowiązywani do realizowania również infrastruktury. Taka sytuacja jest na przykład na Letnicy. Teraz ta dzielnica mierzy się z nowymi zupełnie dla siebie wyzwaniami. Mieszkańców skokowo przybyło. I rzeczywiście infrastruktura drogowa za tym nie nadąża. Natomiast tam ci deweloperzy w tzw. umowach szesnastkowych zostali zobowiązani do przebudowy układu drogowego w dzielnicy i to absolutnie się wydarzy.
Dlaczego na Oruni, Lipcach i Św. Wojciechu jest tak mało inwestycji? Nie zastanawia się pani czasami nad takim paradoksem, że mowa o dzielnicy, która jest oddalona o trzy kilometry od centrum, a nowych inwestycji praktycznie tu nie ma? Co miasto może robić tutaj lepiej?
Orunia to naprawdę ciekawe miejsce do mieszkania. Może nie powiem tak jednoznacznie, że super miejsce, bo jednak mierzy się z jakąś spuścizną wielu lat. Z tym będziemy sobie radzić właśnie przy wspomnianym programie rewitalizacji.
Wrócę jednak do tego pytania o deweloperów. Nie pamiętam, by w tej części Gdańska powstały takie nowe inwestycje. Rewitalizacja chyba nie załatwi całego problemu.
W Radzie Miasta pracuję w komisji zagospodarowania przestrzennego, która z kolei właśnie dba o to, żeby nie zaburzać pewnego kierunku rozwoju danej dzielnicy, czyli dbać o swoistą ciągłość...
Na Oruni niestety ta ciągłość polega na tym, że coraz mniej osób tu mieszka.
Generalnie polityka miasta jest taka, żeby zagęszczać miasto do środka. Gdańsk siłą rzeczy w sposób naturalny największe tereny rozwoju ma w kierunku południowym. Moim zdaniem rozwój Oruni powinien opierać się na wpuszczeniu tutaj deweloperów, budowie TBS-ów, zagospodarowaniu pustostanów. Dokładnie taki miks. I dokładnie to przewiduje Gminny Program Rewitalizacji, że właśnie tutaj będą inwestycje Gdańskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego. Rewitalizacja pozwoli zwiększyć atrakcyjność dzielnicy i przyciągnie inwestorów prywatnych, zarówno deweloperów mieszkaniowych, jak i firm, które będą chciały otwierać tu swoje biura. Chodzi o to, by to wszystko dobrze wyważyć. Znowu wracamy do tego zrównoważonego rozwoju, żeby nie tworzyć jakiejś enklawy. Natomiast stawiałabym właśnie na zrównoważony rozwój.
A propos zrównoważonego rozwoju, mieszkańcy, radni Oruni często podnoszą, że w dzielnicy jest zbyt wiele miejsc takich jak schroniska dla bezdomnych czy jest zbyt duże natężenie mieszkań komunalnych. Mają poczucie, że to na ich dzielnice miasto zrzuca pewne problemy. To chyba nie na tym polega zrównoważony rozwój.
Trzeba pamiętać o tym, że miasto inwestuje tam, gdzie jest właścicielem terenu. Jest to ograniczone geograficznie, bo te inwestycje mogą dotyczyć działek miejskich. Wiem, że jest wiele takiej niechęci. Teraz przymierzamy się powoli do takiego schroniska w dzielnicy Przeróbka i rzeczywiście tutaj jest sporo niezrozumienia. Jak to zwykle niewiedza rodzi niechęć. Wracamy jednak znowu do pieniędzy. Skoro miasto jest właścicielem gruntów miejskich w danym miejscu, to tam właśnie może inwestować. Jeśli chce w innym, to musi nabyć działkę pod tę inwestycję. No i wracamy do pytania o pieniądze. Czy lepiej, żeby miasto kupiło w innym miejscu działkę? Czy przeznaczyło te finanse np. na rozszerzenie osiedlowego klubu dla młodzieży?
Jeszcze pytanie o brak bezkolizyjnego przejazdu na Oruni. Ludzie związani z Platformą Obywatelską, Wszystko dla Gdańska, wcześniej z prezydentem Adamowiczem, teraz prezydent Dulkiewicz decydowali i decydują o tym, co dzieje się z tą inwestycją. Ma pani wrażenie, że brak tego przejazdu to największa porażka pani ekipy?
Niedawno spotkaliśmy się w ratuszu oruńskim. Byli nasi kandydaci z okręgu numer jeden i dwa. Byli mieszkańcy. Była pani prezydent, która od razu dostała pytanie od mieszkańca, co jej się nie udało w tej kadencji. Przyznała, że nie udała się budowa przejazdów bezkolizyjnych. Naprawdę jednak wierzę, że Gdańsk właśnie dokładnie teraz stoi przed wielką szansą na taki dynamiczny, ale i zrównoważony rozwój. To jest dokładnie ten moment, kiedy mamy szansę na budowę bezkolizyjnych przejazdów kolejowych.
Skąd takie przekonanie?
Tak sobie myślałam, że pewnie pan będzie o to pytał. Przygotowałam sobie kilka dokumentów. Krajowy Program Kolejowy 16 sierpnia 2023 r. — to jest najświeższy dokument, w którym są zarezerwowane pieniądze na realizację konkretnych inwestycji kolejowych. To jest trochę poza miastem, bo to jest dokument spółki PKP S.A. Krajowy Program Kolejowy do 2030 roku, w którym jasno jest stwierdzone, że jest to otwarcie dla inwestycji kolejowych w Polsce. Są wypowiedzi członków zarządu PKP, że likwidacja przejazdów kolejowych w poziomie szyn to jeden z priorytetów PKP PLK S.A. Jest przychylność władz PKP, i przy woli politycznej, ta przychylność będzie jeszcze większa. Władze Gdańska również rozmawiały z wiceministrem i otrzymały zapewnienie, że budowa bezkolizyjnych przejazdów zostanie wpisana do tego krajowego planu.
Nieco przewrotne pytanie. Czy coś się zmieni w Gdańsku, jeśli znowu wygrają Państwo wybory w mieście?
Bardzo bym chciała, żebyśmy utrzymali ten kurs, na którym jesteśmy. Gdańska jako miasta atrakcyjnego, do którego przyjeżdżają mieszkańcy z innych miast. Ludzie, którzy po prostu wiedzą, że tutaj się dobrze mieszka, że Gdańsk jest miastem otwartym, w którym nie boją się po prostu być sobą i realizować swojej działalności gospodarczej.
Czyli bez żadnych zmian?
Liczę, że przybędzie terenów zielonych. Między innymi dlatego uwierzyłam w skateparki, bo uważam, że to są miejsca, które bardzo jednoczą młodych ludzi i przyciągają do bycia razem, w dodatku na zewnątrz. Chciałabym też, żeby mieszkańcy wszystkich dzielnic czuli się bardziej wysłuchani. Żeby wiedzieli, że ich zdanie jest brane pod uwagę. Tak jak teraz, w trakcie kampanii wyborczej. Prowadzę kampanię między innymi metodą tzw. door to door, więc naprawdę tych spotkań jest bardzo dużo i myślę sobie, że czasami są takie proste sposoby, żeby ktoś nie poczuł się odtrącony. Myślę o jakimś cyklu rozmów z mieszkańcami. Nie tylko spotkania pani prezydent, ale i radnych. Może takich rozmów powinno być w Gdańsku więcej. Im mniej formalnych, tym lepiej.
Jaką pani by wystawiła ocenę pani prezydent Dulkiewicz za kadencję, która się już kończy?
Jaką skalę mamy?
Od 1 do 6.
Piątkę z plusem.
Odważnie. Dlaczego nie szóstkę?
(Śmiech) Wystawiłabym szóstkę, ale po co kandydować dalej? Myślę, że to była trudna kadencja, choć pewnie Pan powie zaraz, że idę tym samym rytmem, takimi sloganami, że pandemia, wojna, ale taka jest prawda. Druga kwestia, to fakt, że lubimy porównywać panią prezydent do czasów końca prezydentury Pawła Adamowicza. I siłą rzeczy pani prezydent była na początku trochę niesprawiedliwie oceniana, dlatego że jeżeli już to powinniśmy ją porównywać do pierwszej kadencji Adamowicza.
Ostatnie pytanie. Dlaczego warto zagłosować akurat na Panią?
Wierzę, że Gdańsk stoi teraz przed naprawdę wyjątkową szansą na dynamiczny i zrównoważony rozwój. Zależy mi na tym, żeby mieszkańcy wszystkich dzielnic mieli poczucie wysłuchania i mieli takie poczucie, że mieszkają w mieście, gdzie ich standard życia sukcesywnie się podnosi. Moje wykształcenie, doświadczenie zawodowe i społeczne oraz wrażliwość na potrzeby innych sprawiają, że wiem jak to osiągnąć.