Żołnierz, który dbał o oruńskie podwórka. W Ukrainie zginął Przemysław Rasiewicz-Kuczyński

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2024-08-14 15:17:00

"W Kijowie pożegnano obywatela Polski Przemysława Rasiewicza-Kuczyńskiego, ps. Kordian. Żołnierz walczył w szeregach Pułku Kalinowskiego i Legionu Międzynarodowego" - podała stacja Biełsat. Przemek był znany także na Oruni, gdzie jeszcze niedawno pomagał przy rewitalizacji zaniedbanych podwórek. Rozmawiałem z nim w zeszłym roku, gdy już walczył w Ukrainie. Był pacyfistą, który brzydził się broni. - Wziąłem ją do ręki, bo musiałem. Nie napędza mnie nienawiść - mówił.

Przemek zginął w Ukrainie, walcząc z rosyjskimi wojskami. O jego śmierci dowiedzieliśmy się kilka dni temu. Dziś o pogrzebie piszą już różne media, nie tylko polskie.

36-letni Przemysław miał białoruskie korzenie. We wrześniu 2022 roku dołączył do Pułku Kalinowskiego jako ochotnik. Brał udział w walkach m.in. o Bachmut, Orichiw, Charków oraz Czasiw Jar" - napisali dziennikarze Biełsatu.

W 2023 r. rozmawiałem z Przemkiem dla portalu Onet.pl. Mówił mi wtedy: - Brzydzę się broni palnej i będę się nią brzydził do końca życia. W Ukrainie wziąłem ją do ręki, bo musiałem. Nie napędza mnie nienawiść. Dla mnie idealna sytuacja jest taka, że wszyscy Rosjanie rzucą broń. Wyjdą z Ukrainy, wrócą do domu.

W Ukrainie Przemek walczył pod pseudonimem "Kordian" - to tyyułowy bohater jednego z najsłynniejszych dramatów polskiego romantyzmu Juliusza Słowackiego. Chciał zostać "Tadeuszem Kościuszko", ale bohater ten był już zajęty przez innego żołnierza. Został więc "Kordianem". "Kordian" uważał Białoruś za drugą ojczyznę.

W rozmowie ze mną podkreślał: - Chciałem opowiedzieć o naszym pułku i pokazać ludziom, że Białorusini walczą w Ukrainie i że walczą też o swoje państwo. Narracja, że Białoruś to Łukaszenko, jest niesprawiedliwa. Prawda nie jest czarno-biała. Białorusini w różny sposób walczą z dyktatorem, który od lat fałszuje każde wybory w ich kraju.

— W Ukrainie walczą wszyscy. Walczą pacyfiści tacy jak ja. Walczą anarchiści. Walczą osoby o poglądach skrajnie lewicowych. O poglądach prawicowych także. W pułku mamy ludzi, którzy dawnej służyli w białoruskiej armii, milicji, w służbach bezpieczeństwa. Ale już dawno temu odeszli od Łukaszenki. Praktycznie każdy zna kogoś, kto w kraju doznał represji. Ja sam mam przed oczami twarze bliskich mi osób, które teraz siedzą w więzieniach na Białorusi.

W styczniu 2023 r. mówił: — My naprawdę czujemy tutaj, że jesteśmy coraz bliżej zwycięstwa. Już widzimy wiosnę, już widzimy koniec tego szaleństwa. Osobiście mam nadzieję, że będzie to "wojna wojen" i że przynajmniej w Europie po jej zakończeniu zapanuje względny spokój. Wiem, że już nieraz ludzie wieszczyli "koniec historii" i nic z tego później nie wyszło. Ale mam nadzieję, że teraz będzie inaczej. W coś trzeba wierzyć, prawda?

Przed wyjazdem na wojnę Przemek pracował w Gdańskiej Fundacji Innowacji Społecznej, gdzie pomagał przy zaniedbanych podwórkach.

Fragment mojego innego artykułu o Przemku, tym razem z MojejOruni, z 2020 r. "Przemysław Kuczyński nie mieszka na Trakcie św. Wojciecha. Nie mieszka nawet na Oruni, Lipcach czy w Św. Wojciechu. Ale i tak przyjeżdża tu dwa, trzy razy w tygodniu i na jednym z podwórek spędza po kilka godzin. Kosi trawę, porządkuje i wyrównuje teren, sprząta śmieci, nadzoruje niewielkie rozbiórki. Nie robi tego sam (...)".