To najbardziej popularny radny dzielnicy. "Moim marzeniem jest rewitalizacja Parku Ferberów"

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2024-10-15 15:35:00

Najwięcej głosów do rady dzielnicy dostał Leszek Wincełowicz, mieszkaniec Lipiec. Będzie to jego kolejna kadencja. W rozmowie z portalem MojaOrunia radny opowiada o najważniejszych inwestycjach i przyszłych działaniach. Nie owija też w bawełnę i mówi o trudnej sytuacji rad dzielnic w Gdańsku. - Miasto po prostu nas, nie wiem.... może lekceważy. A może widzą w nas jakąś konkurencję?

W niedzielę mieszkańcy Oruni, Lipiec i Św.Wojciecha wybrali swoich radnych dzielnicowych. Najwięcej głosów (151) dostał Leszek Wincełowicz. Druga w kolejce osoba zdobyła trzy razy mniej głosów.

Piotr Olejarczyk, MojaOrunia: Czym powinna zająć się w pierwszej kolejności Rada Dzielnicy Orunia-Św.Wojciech-Lipce?

Leszek Wincełowicz, radny dzielnicy Orunia-Św.Wojciech-Lipce: Na pewno na pierwszej sesji powinna zająć się wyborem zarządu i przewodniczących. Myślę, że tutaj najlepszym rozwiązaniem będzie pozostawienie tego zarządu, który jest w tej chwili. Są potrzebne osoby, które są doświadczone, które były już w radzie dzielnicy. Patryk Sikora i Bartosz Łabuda dobrze się sprawdzają w takich rolach. Jeszcze w zarządzie widzę też Annę Jankowską.

A czym powinniście się zająć w tej kadencji? Jakimi tematami?

Na pewno te nieszczęsne przejazdy kolejowe.

Co jako radni możecie tutaj zrobić? To już kolejna kadencja rady dzielnicy i bezkolizyjnych przejazdów na Oruni i Lipcach wciąż nie ma. Czy uważasz, że to będzie ta kadencja, w której wreszcie się uda wybudować te przejazdy?

Sądzę, że jeszcze nie. Ale wiadomo, podtrzymywanie tego tematu musi być.

To jest najistotniejsza rzecz dla dzielnicy?

Dla przyszłości dzielnicy na pewno. Co jeszcze? Od jakiegoś czasu w rejonie Lipiec widać, że robią się coraz większe korki. Jest paraliż, a nigdy tego nie było. Nie ma połączeń tych osiedli za Parkiem Ferberów. Myślę, że miasto nie ma w planie żadnego rozwiązania. A u nas jest przez to kocioł.

Czym ty jako radny chcesz zająć się w pierwszej kolejności?

Moim marzeniem jest rewitalizacja Parku Ferberów. Nie tylko moim, ale i mieszkańców, żeby w końcu do tej rewitalizacji doszło.

To jak ten Park miałby wyglądać? Bo wydaje się, że już teraz wygląda nieźle. Co byś chciał tam zmienić?

Wytyczenie ścieżek, tych starych, co kiedyś były na mapach przedwojennych. Teraz to zarosło. Po prostu park zaniedbany. W 90. latach się porozsiewało tych samosiejek. Chciałbym też, by lepiej wykorzystane były te dwa stawy w Parku Ferberów. Dobrze, żeby to było wykorzystane pod rekreację, jako fajne miejsce na spacery. Kiedyś tam były stawy rybne.

Wyjdźmy na chwilę z dzielnicy, pytanie ogólnogdańskie. W Gdańsku sporo osób uważa, że radni dzielnicy w bardzo mało mogą. Zgadzasz się z taką opinią? Pytam cię jako osobę, która już była w radzie dzielnicy i ma pewne doświadczenie.

Zgadzam się z tym, niestety. Chociaż myślałem, że to inaczej trochę wygląda. Jest dużo rzeczy, które robią radni. Ale jest sporo rzeczy, które nie będąc radnym, też można śmiało zrobić. Miasto po prostu nas nie wiem.... może lekceważy. A może widzą w nas jakąś konkurencję? Nie mam pojęcia.

Gdybyś miał wskazać jedną rzecz, jakiego narzędzia brakuje radnym dzielnicy w Gdańsku?

Żeby miasto brało pod uwagę opinie rad dzielnic. My możemy sobie coś napisać, ale miasto nie musi nas słuchać.

Dlaczego frekwencja w wyborach do rady dzielnicy na Oruni, Lipcach i w Świętym Wojciechu była tak niska? Tu ważne zastrzeżenie, frekwencja była niska też w wielu innych dzielnicach Gdańska. Dlaczego na Oruni, Lipcach i w Św. Wojciechu tak mało osób zagłosowało na radnych dzielnicy?

Widzę przyczyną taką, że miasto nie reklamowało wyborów do rad dzielnic, Jedynie były napisy na autobusach w stylu: "Nie śpij, bo cię przegłosują". Hasło taką czcionką Solidarności. I na dole małe literki, że wybory do rad dzielnic. A to hasło kojarzy się z taką walką polityczną. Nie przemawia to do ludzi. Nie było informacji na przystankach, na plakatach, że od frekwencji zależy budżet rady. Nie było tego. No i jeszcze frekwencji nie pomogła pogoda i pora roku.

To jeszcze jedno pytanie. Do rady dzielnic dostają się też osoby, które zdobywają po kilkanaście głosów. Trudno tu chyba mówić o jakimś dużym mandacie społecznym. Jak na kogoś zagłosowało 15 osób, to chyba trudno mówić, że taka osoba reprezentuje całą dzielnicę. Jak na to patrzysz?

Niby tak. Reprezentuje te 15 osób, które na niego zagłosowało. Ale wiesz, są takie osoby, sam znam ich parę, które zebrały mało głosów, ale wiem, że na dzielnicy chcą robić dobrze i robiły to już w przeszłości. I są jak najbardziej potrzebne radzie dzielnicy. Mówię na przykład o Bartku Łabudzie, który nie zdobył może dużo głosów, ale gościu jest kozak. Wszystkie papierowe sprawy ogarnia bardzo dobrze.

Nie szata więc zdobi człowieka, w tym przypadku nie liczba zdobytych głosów decyduje?

Jasne. Na mnie na przykład ludzie głosowali, bo lubię się bawić (śmiech).

Myślę, że na twój dobry wynik miał też fakt, że organizowałeś Święto Kapusty.

Tak. Wiesz, znamy się wszyscy na Lipcach. Też jest przez to inaczej.