Piorunująca Lechia Gdańsk…

Autor: gosc19.52, Data publikacji: 2011-05-28 02:19:02

Nieprzypadkowo użyłem tego przymiotnika, ponieważ w tym wpisie chciałbym poruszyć dwie kwestie. A mianowicie o Lechii i… burzy z piorunami.  Choć na pierwszy rzut oka ciężko znaleźć coś co je łączy to... odpowiedź znajdziecie w tekście ;]

Od kilku dni staram się zrozumieć dlaczego spora część naszego społeczeństwa boi się wyładowań atmosferycznych. Mogę zrozumieć strach przed burzą podczas stania na środku pola lub łąki z parasolem w ręku. Nie pojmuję natomiast ich strachu gdy znajdują się w budynku, który posiada dobre odgromienie.

Znalazłem dwa wyjaśnienia. Pierwsze z nich mówi, że „straszakiem” jest sam błysk. Tak samo szybko jak wpadłem na ten pomysł znalazłem przykład, który neguje tę teorię. Przecież gdyby to była „wina” błysku to nie moglibyśmy używać lampy błyskowej w aparacie…

Drugie wyjaśnienie jest już bardziej prawdopodobne. Ów straszakiem jest… dźwięk, który roznosi się w eterze. Wydaje mi się, że trafiłem w samo sedno. Dlaczego? Wprawdzie do końca jeszcze tego nie wiem, ale postaram się tego dowieść przy pomocy…blachy. Przykładowo gdy metalowa forma do ciasta spadnie nam lub uderzy z „hukiem” podobnym do grzmotu, najczęstszą reakcją jest strach, szok, krótkotrwały „zawał”…

Jak to co napisałem wyżej wiąże się z Lechią Gdańsk? To bardzo proste ;] Podczas niedzielnego meczu jednym z wielu tematów poruszanych na trybunach była…przewidywana burza. Oczywiście nie to miało być „łącznikiem” pomiędzy dwoma, mogło by się wydawać odległymi tematami.

Ostatnie spotkania  Lechii Gdańsk można określić dwoma słowami: piorunujące końcówki (z 0-2 na 2-2 oraz 3-2 w końcowych minutach). Bardzo ważny jest użyty przeze mnie przymiotnik. W naszym języku funkcjonuje wiele powiedzonek związanych z burzą: „szybki jak błyskawica”, „padł jak rażony piorunem”, „kto sieje wiatr, ten zbiera burzę”…  Ów „burzowe zwroty” idealnie opisują mecze Lechii, o czym przekonali się jej „porażeni” przeciwnicy.

 W bardzo łatwy sposób można porównać kibica oglądającego mecz na stadionie czy przed telewizorem do człowieka panicznie bojącego się burzy. W jaki sposób? Akcja drużyny przeciwnej jest jak błyskawica, a strzał na „naszą” bramkę jest jak grzmot. Gdy piorun, czyli piłka znajdzie drogę do bramki odczuwamy strach, zatrzymanie akcji serca lub krótkotrwały „zawał”… Czujemy się jak rażeni piorunem, podobnie jak osoba która panicznie moi się burzy gdy słyszy grzmoty.

Potwierdzeniem tej tezy jest poniższy filmik:

http://youtu.be/qRUdVUjSYFk

Gdy w 88 minucie Derbów Trójmiasta na stadionie w Gdyni piłkarz gospodarzy strzelił bramkę na 2:0 wydawało się, że już „po meczu”. Jednak niczym grom z jasnego nieba Lechia błyskawicznie zdobyła bramkę kontaktową by w ostatniej minucie doliczonego czasu gry wyrównać wynik spotkania. Kibice Arki na trybunach oraz piłkarze na płycie boiska wyglądali iście jak „rażeni” piorunem ;]

*Tekst pisany przed meczem z Widzewem Łódź i Zagłębiem Lubin