Autor: Graszka, Data publikacji: 2011-06-16 20:24:59
Całkiem niedawno wybrałam się z koleżanką do mamy na Orunię.
Jadąc z Pruszcza, zatrzymałam się przy sklepie Zatoka. Widok budynku przerażający. Stary nie remontowany od lat. Czas zatrzymał się w latach komunistycznych dla tego budynku, ale też i dla ludzi tam pracujących. Panie, w nieciekawych fartuchach. Z grymasem na twarzy, jakby z łaską, po dobrej chwili decydują się obsłużyć. Z jednego końca sklepu, nawołują
- Haaaaania usiądź na kasę.
A ta biedna Hania wychodzi z zaplecza i wyciera ręce w fartuch. Obrażona na cały świat, jak mógł jej ktoś przeszkodzić. Ustawiamy się z koleżanką przy stoisku z wędliną. Obsługuje pani z dość mocnym makijażem, zrobionym wczoraj. Jej włosy też miały dużo do życzenia.
- co podać paniusiom.
Patrzymy z koleżanką zdziwione.
Odwiedzam mamę, chwilę rozmawiamy i okazuję się, że zapomniałam kupić chleba. Najbliższy sklep jest na Rejtana. Ogólnospożywczy z przewagą alkoholu. Wchodzę. Na środku stoi wiadro z bardzo brudną wodą, ekspedientka trzyma szmatę od podłogi. Nie chcąc jej przeszkadzać, czekam chwilę rozglądając się po sklepie. Myślę sobie, kobieta pójdzie na zaplecze, wymyje ręce- wtedy mnie obsłuży.
Ekspedientka, raczej niezadowolona, że ktoś w ogóle przyszedł pyta
- Podać coś Pani?
- Tak, odpowiadam, chleb poproszę.
Ekspedientka, wrzuciła szmatę do wiadra. Wchodzi za ladę i tymi brudnymi rękoma, w których przed chwilą trzymała szmatę, podaje mi chleb.
Podziękowałam. Zniesmaczona poszłam do sklepu Mięsnego Ostróda na Trakcie. Tam panie zawsze są uśmiechnięte, zadowolone i pełne życzliwości.
Rozumnie, że pracodawca udaje, że płaci, a pracownicy udają, że pracują. Tylko, że poudawać można w innych zakładach, tam gdzie nie spotyka się z potencjalnymi klientami. Przeglądając ostatnio portal o Oruni, wyczytałam, że mają zlikwidować Zatokę. Na jej miejsce ma powstać jakieś centrum. Myślę, że nie będę za nią tęsknić.
Zapewne moje pokolenie pamięta film „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz” . Byłam tam taka scenka. Klienta wykłócał się najpierw z ekspedientką, później kierownikiem sklepu. Robią mu zdjęcie, które wieszają na tablicy ogłoszeń z napisem „tych klientów nie obsługujemy”
Tak się teraz zastanawiam, może powinna powstać taka tablica „do tych sklepów nie wchodzimy”?