Autor: worekchleba, Data publikacji: 2011-06-28 21:18:00
Kiedy większość przegłosuje mniejszość za pozwoleniem tłumu.
Dawno się człowiek tutaj nie udzielał bo i weny nie było, a sprawy osiedlowe jakoś mizernie się toczyły i statycznie więc odpuściłem.
Ale czas przyszedł na bardzo krótką refleksję.
Z półtora tygodnia temu miałem okazję gościć na Walnym Zebraniu członków SM Orunia gdzie to zapdają decyzję o budżecie na kolejny rok. Ciekawe było to wydarzenie zważywszy, że z uprawnionych (ok. 1200 osób?) pojawiło się około 50. Ale nie jest to powód do krytyki, a jedynie godny do odnotowania. Ktoś by mógł w tym momencie powiedzieć, że czasu nie miał, ale myślę że sporo osób mogło ten czas znaleźć - godzina 18, miesiąc wcześniej ogłoszony termin. No, ale nieważne.
Sprawy najciekawsze dotyczyły rzecz jasna budżetu oraz tego na co środki zgromadzone prze SM (a w tym roku był zysk co się ponoć często nie zdarza) mają pójść aby mieszkańcom żyło się lepiej. Najciekawiej wspominam wywód pewnego pana, który ripostował na postulat jednej pani na temat ocieplenia budynków (a przy okazji poprawy ich wizualnej wartości), że przecież owo ocieplenie nie dla wszystkich będzie, a jedynie dla kilkunastu budynków (okazało się że z tych kilkunastu połowa się w dalszym toku dyskusji zrobiła). Owy pan postulował parkingi! Nie zauważył jednak że przecież wszyscy samochodów nie mają. Np. ja. No, ale mówił w taki spokojny i wyważony sposób że przeciez nie mógł się mylić
Ale nie to mnie poruszyło.
Okazało się że wszelkie uchwały (budżetowe i okołobudżetowe, wiążące) jakie zaprezentował Zarząd SM zostały zaakceptowane. Głosowania były jawne i z reguły kończyły sę wynikiem ok. 10 osób przeciw - około 45 za. Dziwi to tym bardziej że ludzie z Zarządu to jednostki mało charyzmatyczne, mało konkretne, a prezes pochylający się nad losem spółdzielczości w Polsce i dodający do tego że oczekuje na posłuch ze strony posła z partii rządzącej był tym bardziej zabawny.
Zdziwiło mnie ślepe poparcie dla Zarządu i miałkie kontrargumenty (bądź ich brak) większości zgromadzonych na sali kiedy "grupa inicjatywna" (tak nazywam swoistych nonkonformistów którzy oczekują czegoś więcej niż obecny zarząd może zaoferować) miała okazje prezentować swoje wnioski, argumenty i uchwały (bądź też zmiany do uchwał Zarządu; oczywiście wszystko zostało odrzucone). Nieważne czy były słuszne, czy nie. Czy można było coś ulepszyć czy nie.
Zwyciężyła demokracja. Dyskusja może i była ale co z tego skoro i tak wszystko zostało przegłosowane zgodnie z postulatami zarządu i ludzi ich popierających? Żadnych wniosków odrębnych, żadnej refleksji.
Demokracja bywa bowiem smutną tyranią kiedy nie potrafimy z niej korzystać.