Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2011-07-19 17:22:00
Powstały na początku XIX wieku, nieremontowany od czterdziestu lat i coraz bardziej zniszczony Dwór na Olszynce wciąż nie może znaleźć nabywcy. We wrześniu rusza kolejny przetarg. Miasto wyceniło tę nieruchomość na ponad 2,6 miliona złotych.
Piękne, przedstawiające nieboskłon freski na suficie salonu, charakterystyczne holenderskie witraże, wielkie pomieszczenia gospodarcze, park dookoła i miejsce, w którym żyło i pracowało wielu ludzi - do czasów II wojny światowej Dwór (obecnie ulica Olszyńska 37) i okoliczne posiadłości przeżywały swój okres świetności.
Później los się odwrócił. Ten wybudowany w 1802 roku zabytek był dziurawiony kulami, kiedy to wojska radzieckie wyzwalały gród nad Motławą. Był niszczony kolejnymi zarządzeniami władzy, reprezentującej "sprawiedliwość społeczną" - Dwór podzielono na mieszkania, wstawiono ścianki działowe, zamalowywano freski. Był grabiony i rozkradany, często przez okolicznych mieszkańców - cegły i drewno przydać się mogą zawsze.
Obecnie pobliski ogród to miejsce "wysokoprocentowych" spotkań i publiczna toaleta. Po zawalonych w 2005 roku pomieszczeniach gospodarczych pozostały juz tylko gruzy. Sam Dworek ma się o tyle lepiej, że póki co prezentuje się jeszcze w pozycji pionowej.
- To nie do pomyślenia, że zabytkowy Dworek może tak wyglądać. Póki co miasto jest jego właścicielem i to na urzędnikach spoczywa obowiązek dbania o to miejsce. Nawet w sytuacji tak napiętego budżetu i szukanych wszędzie oszczędności, trzeba naciskać na miasto, aby nie dopuszczało zabytków do ruiny - uważa profesor Jerzy Samp, autor wielu książek na temat historii Gdańska.
I przypomina o Dworkach w Migowie i Rębowie (dzisiejszy teren Szadółek), których dzisiaj już nie ma. Zdaniem historyka, właśnie brak zdecydowania urzędników zadecydował o losie obu zabytków.
- A przecież historia Dworku Młyniska, który został przepięknie odrestaurowany przez Elektrownie Wybrzeże, pokazuje, że gdańskie zabytki wcale nie musi czekać czarny scenariusz. Potrzeba pomysłu i konsekwencji - dodaje profesor Samp.
Urzędnicy przekonują, że w przypadku Dworu w Olszynce taki pomysł istnieje.
- Ta zabytkowa nieruchomość była dwukrotnie ogłaszana do sprzedaży w drodze przetargu w dniach: 24 marca i 16 czerwca bieżącego roku. Nie zgłosił się jednak żaden nabywca - mówi Dariusz Wołodźko z gdańskiego Biura Prasowego w Gdańsku.
Ogłoszono więc kolejny przetarg - na 22 września. Cena pozostaje bez zmian - 2.620.243 zł. W związku z tym, że jest to zabytek, nabywca nie będzie musiał płacić VAT-u. Czekają go jednak inne obostrzenia.
- W związku z wpisem budynku Dworu wraz z dwoma ciągami budynków gospodarczych do rejestru zabytków województwa gdańskiego, wszelkie działania inwestycyjne polegające na rewaloryzacji i odbudowie obiektów podlegających ochronie, jak i budowie nowych - muszą przebiegać zgodnie z wytycznymi Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków - informuje Wołodźko.
Co może przekonać potencjalnego nabywcę do inwestowania w tym miejscu? Zdaniem profesora Sampa, Dwór na Olszynce to idealny punkt na restaurację w klimacie "małej Holandii gdańskiej".
- Holenderskie witraże, egzotyczne freski, ciekawa architektura, gdyby to odrestaurować, Dworek prezentowałby się znakomicie. Tuż obok płynie Motława - to na pewno atut dla przyszłych inwestorów. Punkt gastronomiczny w takim miejscu? Myślę, że to bardzo dobry pomysł - przekonuje historyk.
Warto przypomnieć, że niektóre z artystycznych punktów niedawno zakończonego festiwalu FETA odbywały się zaledwie kilkaset metrów od Dworu na Olszynce.
Co jeżeli również w trzecim przetargu nie znajdzie się żaden zainteresowany kupnem olszyńskiego Dworu?
- Nie może być mowy o jego rozbiórce - zapewnia pracownik Biura Prasowego.
Niestety urzędnicy nie podają żadnych dodatkowych informacji. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że "plan B" dla olszyńskiego Dworu po prostu nie istnieje.