Mieszkańcy, ekrany wam niepotrzebne

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2012-01-06 15:34:00

Od kilku lat mieszkańcy Traktu Św. Wojciecha 80 nie mogą doprosić się od miasta zamontowania ekranów ochronnych wzdłuż swojej posesji. Urzędników nie przekonują żadne argumenty.

- Nasza kamienica jest położona niemalże przy samym Trakcie św. Wojciecha. Ulica jest źle wyremontowana, studzienki są pozapychane i kiedy popada, zawsze zbierają się tutaj kałuże. Chodnik jest tak wąski, że przechodnie nie mają gdzie uciec, kiedy są ochlapywani przez samochody – opowiada Jolanta Bober, mieszkanka Traktu św. Wojciecha 80.

Jeżeli strumienie wody nie dopadną przemykających tutaj chyłkiem ludzi, uderzają w elewacje budynku. Przez wiele lat wilgoć wyrządziła w kamienicy poważne szkody. Dwa lata temu mieszkańcy zdecydowali się na gruntowny remont. Jako wspólnota wzięli kredyt na 170 tysięcy złotych, który będą teraz spłacać przez 20 lat.

Za te pieniądze udało się ocieplić budynek, a także sfinansować nową elewację. Teraz kamienica prezentuje się zdecydowanie lepiej. Mieszkańcy zastanawiają się tylko, jak długo będą cieszyć się z odnowionej elewacji. Strach przed grafficiarzami jest w tym przypadku dużo mniejszy niż obawa przed …deszczową aurą.

- Włożyliśmy w ten remont wiele naszych pieniędzy. Ja mam 46-metrowe mieszkanie i płacę obecnie o 100 złotych wyższy czynsz niż przed remontem. Ta suma idzie na spłatę kredytu. Ale nie narzekam, to była nasza decyzja. Tylko proszę nas zrozumieć, nie chcemy, aby nasz wysiłek poszedł na marne – argumentuje pani Jolanta.

A według mieszkańców, tak właśnie się stanie, jeżeli miasto nie zamontuje wzdłuż ich kamienicy ekranów ochronnych, tzw. antychlapaczy.
Te ostatnie pozwoliłyby ochronić zarówno przechodniów, jak i nową elewację. W przeszłości podobne ekrany można było zaobserwować między innymi w okolicy dawnej Zatoki, również na Trakcie św. Wojciecha.

I choć w porównaniu z kosztem remontu elewacji, montaż antychlapacza jest o wiele tańszy, lokatorzy Traktu 80 (kamienica położona jest nieopodal skrzyżowania z ulicą Gościnną) przyznają, że nie stać ich już na taki wydatek. Przekonują ponadto, że miasto miałoby w tego typu inwestycji także swój interes.
- W budynku jest siedem mieszkań. Trzy są wykupione, reszta to lokalne komunalne. Przy tym remoncie miasto dorzuciło więc swoją część pieniędzy. Czy teraz im nie szkoda, że także ich środki są tutaj marnowane? – pytają.

O całą sprawę zapytaliśmy przedstawicieli gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni, instytucji, do której mieszkańcy, a także administracja wspólnoty od kilku lat słała stosowne pisma. Dokumenty zawsze spotykały się z odmową.

Okazało się, że na początku stycznia "Traktem św. Wojciecha 80" ponownie zajmowała się Komisja ds. Bezpieczeństwa i Organizacji Ruchu Drogowego (w jej skład wchodzą przedstawiciele Straży Miejskiej, Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej oraz Komendy Wojewódzkiej Policji w  Gdańsku, Zarządu Transportu Miejskiego, a także ZDiZ).

I ponownie dla mieszkańców (odpowiedź jeszcze nie została do nich wysłana) urzędnicy mówią im: „nie”. Odpowiedź jest co najmniej zaskakująca.
- Wniosek nie jest zasadny. Antychlapacze montuje się bowiem przy położonych blisko jezdni chodnikach po to, żeby piesi nie byli ochlapywani przez jeżdżące samochody. Dotyczy to przede wszystkim ulic, w których nie ma kanalizacji deszczowej w jezdni. Antychlapaczy nie montuje się w celu ochrony elewacji budynku – informuje Katarzyna Kaczmarek, rzecznik gdańskiego ZDiZ.

Mieszkańcy są zszokowani taką argumentacją.
- Nie mogę w to uwierzyć. Przecież tam właśnie jest tak wąsko, że ludzie są ochlapywani wodą, bo nie mają gdzie się schronić. Czy w ogóle ktoś z urzędników przyjechał na to miejsce? – denerwuje się pani Jolanta, kiedy czytamy jej odpowiedź urzędników.

Ale mieszkańcy nie chcą rezygnować. Postanowili sprawą zainteresować prezydenta Pawła Adamowicza. Pomaga im w tym Beata Dunajewska, radna Platofrmy Obywatelskiej. W kwestii Traktu św. Wojciecha 80 złożyła stosowną interpelację. Póki co, nie ma jeszcze na nią odpowiedzi. Radna wie jednak, że nie będzie łatwo nakłonić urzędników do podjęcia tej inwestycji. Przynajmniej nie w tej chwili.

- Moim zdaniem do EURO2012 będzie trudno z realizacją dodatkowych zadań i inwestycji. Po Mistrzostwach jest szansa, że w miejskim budżecie znajdą się nadwyżki pieniędzy. Wtedy będzie łatwiej forsować tego typu postulaty mieszkańców. Ale obiecuję, że sprawy tak nie zostawię – mówi radna miasta.

- Gdybym mogła spotkac się w cztery oczy z prezydentem Adamowiczem, powiedziałabym mu, że potrzebujemy wsparcia miasta. I że nie jest na Oruni tak, że wszystko jest źle, są ludzie, którym zależy na wyglądzie swojej okolicy. W naszej kamienicy nikt nie robił remontów od 40 lat, zrobiliśmy to za własne pieniądze. Prosimy o te ekrany, czy naprawdę żądamy tak wiele? - pyta pani Jolanta.