Dzielnica w migawce, tydzień 5

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2012-03-04 18:44:00

Co będzie w „migawce”? – coraz częściej pytają nas czytelnicy portalu. Ale nie tylko pytają, niektórzy z nich sami ją tworzą! Zobaczcie pakiet zdjęć, które łączy zawsze to samo: Orunia.

- A widziałeś 29 calowy telewizor w Kanale Raduni? Nie? Zaraz zrobię zdjęcia, będzie w sam raz do migawki! No proszę, dzielnica niby biedna, a tu elektronikę ludzie wyrzucają. Może komuś nie spodobał się mecz Polska-Portugalia? – żartował pan Mateusz, oruniak, który często odwiedza naszą redakcję.

Kilka kolejnych fotografii otrzymaliśmy od innego czytelnika portalu, pana Aleksandra. Dokumentują one postęp prac na dwóch wielkich inwestycjach, które toczą się w rejonie dzielnicy. Mowa o budowie Obwodnicy Południowej i remoncie linii E-65. Ta pierwsza ma zostać ukończona w przeciągu kilku najbliższych miesięcy. Druga, wchodzi w ważną fazę. Na Oruni budowane są tunele, zrywane tory, inne wyglądu nabiorą perony.
- Będą dwie wiaty i wszystkie elementy wyposażenia dla podróżnych - zegary, śmietniki, nowe oświetlenie. Drzewa znajdujące się na peronie zostaną wycięte natomiast te, które rośna przy murze zostaną – mówił nam niedawno Maciej Dutkiewicz, rzecznik prasowy Centrum Realizacji Inwestycji PKP Polskie Linie Kolejowe S.A.

Kolejne zdjęcia pana Aleksandra już tak optymistyczne nie są. Jedno z nich pokazuje smutne resztki Żeliwiaka – funkcjonującego niegdyś przy dawnym cmentarzu przy Gościnnej, a obok dzisiejszych torów zakładu. Rudera z pewnością będzie wspaniałą widokówką dla wjeżdżających masowo turystów – a tych ostatnich, jak wiadomo, może być w Gdańsku już niedługo całkiem sporo. Cała nadzieja w tym (na Wydział ds. Estetyki, czy ogólnie jakikolwiek miejski wydział, w tej sprawie bym nie liczył), że wyremontowane tory pozwolą pociągom rozwijać prędkość 100 i więcej na godzinę.  Orunia będzie dla ciekawskich świata podróżnych jawić się już jako migająca wizja impresjonisty.

Na kolejnej fotografii pana Aleksandra widać biegnący wzdłuż Kanału Raduni rząd drzew. – Kto je tak przycina? Czy w ten sposób nie są one niszczone? – zastanawia się nasz czytelnik.
Zastanawiamy się i my. Ale nie tylko. Mamy też zamiar postawić kilka pytań.

„Migawkę” wzbogacają zdjęcia członków Gdańskiego Towarzystwa Fotograficznego.
„Rybie oko” pana Jacka nie tylko wykrzywia perspektywę (a przy okazji i nasze umysły),ale też powoduje, że Orunia jawi się niczym z turystycznego katalogu. –  Teatr Szekspirowski? Brama Wyżynna? Kamienice na Długiej? Nuuudy.

Pan Stefan za punkt honoru postawił sobie pokazanie Oruni z dobrej strony – naszym zdaniem udało mu się to nadzwyczaj dobrze. Nic dziwnego, kiedy posiada się niekonwencjonalny sposób widzenia rzeczywistości (ilu z nas w ogóle zauważa jakieś szczegóły na kamienicach?), dzielnica zaczyna nabierać zupełnie innego wyglądu. Najpierw w umyśle fotografa, później na zdjęciach.

A skoro o tych ostatnich stale mowa, to trzeba wspomnieć o kolejnej ofensywie fotografów. Oj działo się w sobotę, działo. Już więcej niż dziesięciu ludzi „szwęda” się w jednym czasie po Oruni i dokumentuje jej zalety i braki. A przecież zarówno jednych, jak i drugich z pewnością tu nie brakuje. Takich wycieczek będzie więc jeszcze sporo. Zerknijcie na zdjęcie, na której widać barwną grupę „reporterów”. Chcecie się dołączyć? Zapraszamy!

Jeżeli chodzi się po dzielnicy, spotyka się także jej mieszkańców. Takich jak pan Kazimierz. – Odpracowuję swój dług za czynsz. Przez ostatni rok razem z innymi sprzątałem różne miejsca w Gdańsku. Wie Pan, że właściwie nigdy nie wysłali nas na Orunię? A czemu nie? Czy tu nie ma miejsc, które trzeba doprowadzić do porządku? Ot chociażby ten parczek na Związkowej, tam zawsze wala się pełno śmieci – mówi nam. No właśnie, jak to możliwe, że dłużnicy komunalni nie sprzątają Oruni? A przecież jest ich tu stosunkowo najwięcej w całym Gdańsku. Kolejna amunicja dla wszystkich, którzy sądzą, że „Orunia jest zapomniana przez urzędników”. Bam! Bam! Magistrat jest jednak kuloodporny na takie argumenty.

Co jeszcze? Jak to co, płeć piękna! W dwóch, wprawdzie nieco dziwnych odsłonach.

A jedną płeć piękną znaleźliśmy...na śmietniku. No cóż, przemijanie. Kalendarze lekko nie mają. Byle do wiosny!