Kto "dymi" na Gościnnej?
Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2012-04-04 13:11:00
Ten nisko położony komin i wylatujący z niego dym nas dobija – skarżą się mieszkańcy Gościnnej 2 na działania swojego sąsiada. Sprawa ciągnie się...od połowy lat 90-tych.
Czy można przez blisko 20 lat zwodzić urzędników? I nie stosować się do postanowień sądów? W Polsce, jak najbardziej. Ale w tej sprawie jest też i druga strona. Kto ma tutaj rację?
- Kłęby czarnego dymu wlatują mi do mieszkania. Zamykanie okien nie zawsze pomaga. Człowiek się dusi. Bolą mnie oczy, mam zawroty głowy. Nie mogę normalnie oddychać, lekarz stwierdził, że stan mojego zdrowia znacznie się pogorszył – mówi nam Regina Świderska, mieszkanka Gościnnej 2. Kobieta skończyła już 80 lat.
Inni mieszkańcy kamienicy również wypowiadają się w podobnym tonie. Proszą jednak o zachowanie anonimowości. Obawiają się kłopotów ze strony swojego sąsiada. Kilku z nich podpisało się za to pod pismami, które pani Regina od wielu lat śle do różnych urzędów. Batalia trwa już... blisko 20 lat.
- Gdzieś w 1993 roku sąsiad rozbudowywał sobie dom, który stoi tuż obok naszej kamienicy. I zamiast podwyższyć odpowiednio komin, nic z tym nie zrobił. W efekcie, jak tylko rozpali u siebie w piecu, cały dym leci w naszą stronę – opowiada pani Regina.
Co na to druga strona sporu?
- Oni nie mają żadnych argumentów. To są zawistni, chorzy z nienawiści ludzie. Sami też mają kominy. I czym w nim palą? Szmatami, kartonami, węglem. A ja wykorzystuję opał ekologiczny – zarzeka się pan Jerzy, właściciel domku jednorodzinnego na ulicy Gościnnej.
Pani Regina rozpoczęła wysyłanie pism do kolejnych urzędów. Do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego (mieszkańcy Gościnnej 2 argumentują, że rozbudowa domu była samowolą budowlaną), do miejskiego Wydziału Środowiska, Wojewody, a nawet kolejnych prezydentów. – Spotykałam się z biurokratyczną ścianą. I z opieszałością urzędników. Nic nie udawało się załatwić. Dostawałam nic nie znaczące odpowiedzi, czasami były i obietnice. Była mowa o tym, że naszego sąsiada czeka kontrola. Ale jedyny rezultat jest taki, że komin stał jak stał, a dym wciąż jest w naszych mieszkaniach – pani Regina nie kryje emocji.
Mieszkańcy Gościnnej 2 wskazują na pobliską Szkołę Muzyczną. – Z opowieści nauczycieli wiemy, że dym z komina pana Jerzego wchodził także do klas szkoły. Jak w takich warunkach mogą się uczyć dzieci? – zastanawiają się.
Dyrekcja Szkoły Muzycznej nie chce wypowiadać się na ten temat.
Pan Jerzy już w 1996 roku dostał pismo, w którym urzędnicy nakazali mu przedstawienie orzeczenia technicznego odnośnie wysokości komina na jego budynku mieszkalnym. I choć trudno w to uwierzyć, uzyskanie tej, wydawaćby się mogło prostej odpowiedzi (chodziło „tylko” o wysokość komina) nie powiodło się do dziś. Dopiero w 2006 roku sąd uznał, że pan Jerzy jednak taką odpowiedź powinien przedstawić. I skazał go na karę grzywny. Dla mieszkańców Gościnnej 2 nic to jednak nie zmieniło, komin ich sąsiada nadal regularnie dymił w kierunku kamienicy.
– W jakim my żyjemy państwie? Sąd sobie, człowiek sobie? Nasz sąsiad niczym się nie przejmuje, nie wpuszcza strażników miejskich, urzędników. Jakieś tam wyroki go w ogóle nie interesują – denerwuje się pani Regina.
- A z jakiej racji ja mam podawać jakieś informacje urzędnikom? Bo tym ostatnim się nie chce samemu coś zrobić? Każdy może sobie zmierzyć mój komin. Jak urzędnik jest ciekawy, niech weźmie sobie geodetę. A ten niech skorzysta z teodolitu – radzi Bogdziewicz, który nie chce komentować opisywanego wyżej wyroku sądu.
Sprawą zainteresował się Dariusz Słodkowski, radny Platformy Obywatelskiej. Wysłał w tej kwestii interpelację do gdańskiego prezydenta.
„Z uwagi na brak przedłożenia orzeczenia technicznego, które określi wysokość komina budynku mieszkalnego przy ulicy Gościnnej 2 A w Gdańsku Oruni (...) tutejszy inspektorat (...) skierował ponownie sprawę na drogą sądową” – odpowiada w piśmie Maciej Lisicki, wiceprezydent Gdańska.
Ale sąd odmówił wszczęcia postępowania z powodu... przedawnienia orzeczenia. Pan Jerzy do tej pory nie zapłacił nałożonej przez sąd grzywny.
Urzędnicy zapewniają jednak, że to jeszcze nie koniec sprawy. W piśmie skierowanym do Słodkowskiego, Wiesław Bielawski, wiceprezydent Gdańska zapewnia: „ Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego (...) skieruje wniosek o wyciągnięcie konsekwencji karnych w stosunku do Zobowiązanego (chodzi o opisywanego tu pana Jerzego – przyp. red.) z uwagi na udaremnienie określonych ustawą czynności organu nadzoru budowlanego” .
- Uważam, że mieszkańcom Gościnnej 2 dzieje się duża krzywda. Urzędnicy przejawiają dużo dobrej woli i chcą tę sprawę doprowadzić do końca. Ja również nie spocznę dopóki wszystko nie zostanie wyjaśnione – deklaruje Słodkowski.
Postępowanie administracyjne trwa w tej sprawie już 16 lat.