Orunia zarasta

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2009-09-01 11:13:00

Zamiast trzech koszeń trawy w roku, tylko dwa, i to na znacznie zmniejszonej niż dotychczas powierzchni – miasto oszczędza na utrzymaniu zieleni w całym Gdańsku.

- Gdański Zarząd Nieruchomości Komunalnych nie otrzymał w roku 2009 dotacji z Urzędu Miasta Gdańska na działalność eksploatacyjną i na remonty – mówi Tadeusz Piotrowski, rzecznik GZNK. - W związku z powyższym, nasza instytucja utrzymuje się tylko z  wpływów z najmu i dzierżawy. To ograniczenie przychodów spowodowało, że w tym roku można było wykonać koszenie trawy dwa razy w roku i to na znacznie zmniejszonej powierzchni.
Owa „znacznie zmniejszona powierzchnia” na Oruni wynosi około 40 procent. To oznacza, że w wielu miejscach na dzielnicy długo jeszcze nie zobaczymy panów z kosiarkami. Przedstawiciele GZNK zapewniają, że pod tym względem sytuacja wygląda podobnie w całym Gdańsku.
- Nie tylko na Oruni występuje problem ze znalezieniem środków na utrzymanie zieleni. Nie jest tak, że ktoś oszczędza na Oruni, aby w jakieś innej dzielnicy można było kosić więcej i częściej – zapewnia Tadeusz Piotrowski.
Póki co, we wrześniu rusza kolejna, druga i ostatnia już w tym roku tura koszenia trawy. Jest już lista oruńskich ulic, na których zieleń zostanie doprowadzona do porządku.
- Na pewno będzie koszona trawa na zabudowanych terenach gminnych. Mówimy o ulicach: Dworcowa, Gościnna,  Trakt św. Wojciecha, Junacka, Małomiejska, Nowiny, Plac Oruński, Podmiejska, Raduńska, Smętna, Wschodnia, Zamiejska, Zawiejska, Związkowa, Żuławska – wylicza Michał Wdowiak, kierownik Biura Obsługi Mieszkań nr 4 na Oruni.


A co z innymi miejscami na Oruni?
- Będziemy starali się kosić trawę także w innych częściach dzielnicy. Jednak nie na wszystko po prostu starczy pieniędzy. Wielkie połacie niezagospodarowanego terenu będą musiały poczekać. Najważniejsze są dla nas obszary zabudowane – przyznają nieoficjalnie pracownicy GZNK.