Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2012-05-18 12:03:00
Otoczenie Parku Oruńskiego niszczone jest przez samochody terenowe - informuje nasza czytelniczka i jako dowód przesyła stosowne zdjęcia. Po naszej interwencji stróże prawa wszczynają postępowanie.
Spacerujemy po Parku Oruńskim. Mijamy kolejne stawy. Kierujemy się w stronę Oruni Górnej. Cisza, spokój, zielono dookoła. Ale nie zawsze jest taka sielanka.
"Byliśmy świadkami niszczenia przez samochody terenowe otoczenia Parku Oruńskiego, dokładniej zbocza góry naprzeciw ogródków działkowych. Samochody były dwa - pierwszy Nissan Patrol z ogromnym trudem wjechał na sam szczyt góry, byliśmy pewni, że się wywróci i dojdzie do tragedii" - napisała na naszą skrzynkę redakcyjną pani Anna, która prosi o niepodawanie jej nazwiska.
"Następnie próbował wjechać drugi - Mercedes, TYŁEM (!) szczęśliwie nie udało mu się. W tym samochodzie na miejscu pasażera z przodu siedziało dziecko - pozwolę sobie nie komentować tego, bo musiałabym użyć słów niecenzuralnych. Gdy kierowca zobaczył, że robimy mu zdjęcia szybko uciekł" - dodaje nasze czytelniczka.
W mailu dostaliśmy również kilka zdjęć, które obrazują powyższe zdarzenie. Terenowy samochód, koleiny na zboczu - widać, że ktoś testuje tutaj swoją "maszynę".
"Jeśli nic się nie zrobi, to prędzej czy później na pewno dojdzie do tragedii, nie mowiąc już o niszczeniu tak pięknego i cennego ze względu na historię i walory przyrodnicze terenu." - podsumowuje pani Anna.
Wysłaliśmy zdjęcia i kilka pytań do straży miejskiej i policji. Obie instytucje potraktowały problem poważnie.
- Zakładamy sprawę. Z artykułu 144, który mówi o konsekwencjach dla kogoś kto niszczy zieleń. Tutaj mamy wyjątkowy przypadek - mówi nam Mirosław Radka, kierownik Referatu VI w gdańskiej Straży Miejskiej.
W przeszłości, jak podają strażnicy, zdarzało się, że w podobny sposób były rozjeżdzane tereny na Wyspie Sobieszewskiej. Ale w lasach i quadami. - Tam była nieco inna sytuacja. Do lasów nie można wjeżdzać samochodami. Wspólnie z policją i strażą graniczną patrolowaliśmy okolicę. Wypisaliśmy kilka mandatów, trochę się uspokoiło, ale problem jednak nie zniknął - przyznaje Radka.
Strażnicy chcą teraz namierzyć właściciela pojazdu, który jeździł po zboczach tuż obok Parku Oruńskiego.
Równie policja wszczyna postępowanie w tej sprawie. Jak informują policjanci, przy tym wykroczeniu (niszczenie roślinności przeznaczonej do użytku publicznego) maksymalna kara grzywny wynosi 1000 złotych.
- Od początku roku do komisariatu na Oruni nie wpłynął żaden sygnał o samochodach terenowych jeżdżących po terenach zielonych w okolicach Parku Oruńskiego. W przypadku gdy jakakolwiek osoba jest świadkiem takiego wykroczenia powinna niezwłocznie powiadomić policję - mówi nam sierż.sztab. Emilia Karczewska, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
Katarzyna Kaczmarek, rzecznik gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni przypomina, że omawiany tu teren nie należy już do Parku Oruńskiego. - W związku z tym obszar ten nie jest pod naszą ochroną. Kolokwialnie rzecz ujmując, tutaj nasze macki już nie sięgają. Wiem, że sprawa została już jednak zgłoszona do Straży Miejskiej, z którą regularnie współpracujemy.