Dopóki piłka w grze, korzystajmy...
Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2012-06-06 18:02:00
Euro 2012 startuje już za niecałe dwa dni. Wielu oruniaków już nie może doczekać się piłkarskich popisów. Ale emocji sportowe to nie wszystko, w wypowiedziach mieszkańców pojawiają się też znaki zapytania. Kto tak naprawdę skorzysta, a kto straci na tej imprezie?
- To proste, zarobią cwaniacy. Bukmacherzy, może jacyś sklepikarze w Gdańsku. Oruniacy? Nie ma mowy, my tu nawet dobrego pubu nie mamy – mówi mi pan Jacek z ulicy Przyjemnej, który, choć piłką na co dzień się nie interesuje, będzie oglądał transmisje z Mistrzostw Europy w piłce nożnej. – No wiadomo, grają nasi. Ale pewnie nawet z grupy nie wyjdziemy. Nadzieję trzeba jednak mieć – komentuje.
W czerwcu na Pomorze, według szacunków Biura ds. Euro 2012, ma przyjechać 150 tysięcy gości z zagranicy. Najwięcej z Irlandii, Hiszpanii, Chorwacji i Włoch. Te cztery drużyny będą rozgrywały w Gdańsku swoje mecze grupowe. Ale w mieście mogą pojawić się jeszcze inni kibice – Na naszym stadionie odbędzie się także ćwierćfinał. Dla Gdańska idealnie byłoby, gdyby zagrały tutaj dwie z następujących drużyn: Niemcy, Holandia, Polska i Rosja. Przyjedzie wtedy najwięcej kibiców – uważa Michał Brandt, z Biura prezydenta Gdańska ds. sportu i Euro 2012.
Tych wszystkich fanów piłki nożnej trzeba oczywiście gdzieś przenocować. Urzędnicy szacują, że pomorska baza noclegowa liczy sobie 200 tysięcy miejsc. Oprócz tego są jeszcze mieszkania i pokoje, którzy co bardziej przedsiębiorczy gdańszczanie wynajmują na czas Euro 2012.
- W innych dzielnicach pewnie ludzie wynajmują. Ale na Oruni? Kto z zagranicznych gości chciałby tutaj przyjechać? Nasza dzielnica to slums. Niestety – komentuje pan Longin ze Związkowej.
Z tą pesymistyczną wizją kłóci się inna historia. To właśnie na Oruni, w hotelu przy ulicy Gościnnej, zamieszka ponad dwudziestu gości. Będą to przedstawiciele stowarzyszeń kibiców z Hiszpanii, Włoch, Irlandii i Włoch.
Krzysztof Kosik, właściciel zajazdu przy Gościnnej cieszy się z takiego obrotu sprawy, ale ma też kilka gorzkich uwag pod adresem gdańskich włodarzy. – Wszystko jest robione na ostatnią chwilę, wiele rzeczy robi się byle jak, „aby zdążyć”. I jeszcze ta wszędobylska, związana z Euro 2012 propaganda sukcesu. Jak za czasów komuny. Tymczasem miasta nawet nie stać na to, aby zrobić nowe elewacje wzdłuż Traktu św. Wojciecha – mówi Kosik.
I wskazuje na umieszczony nad jedną z kładek przy Trakcie św. Wojciecha wielki baner. – Gdańsk wita i cieszy się, że przyjeżdżają kibice. Patrząc na to jak wygląda Orunia, mieszkańcy tej dzielnicy chyba nie mają zbyt wiele powodów do radości – dodaje mieszkaniec Gościnnej.
Są jednak osoby, które uważają, że Euro 2012 to dobra wiadomość także dla Oruni. – Myślę, że już zyskaliśmy. Gdyby nie Mistrzostwa, czy wyremontowano by nam kolejowe przejazdy? Albo kuźnię na Gościnnej? Myślę, że nie byłoby tak dobrze – wypowiada się dla nas Iwona Andrykowska z Oruni Górnej, która przez wiele lat mieszkała przy ulicy Dworcowej, a i teraz pracuje w tej części Gdańska.
- Euro2012 to fajna zabawa dla wszystkich. Wielu naszych klientów pytało się, czy w naszym lokalu będzie można oglądać transmisje meczów. Oczywiście, że tak. Nie ma wyjścia, trzeba kibicować naszym – przekonuje Ania Paluszkiewicz, właścicielka położonej na Trakcie św. Wojciecha pizzeri „Amelia”.
Dyskusja na temat Euro 2012 wychodzi oczywiście poza Orunię. Także poza Gdańsk. Nie brakuje osób, którzy twierdzą, że Mistrzostwa Europy przyniosą Polsce spore straty finansowe. Nie tak dawny raport Instytutu Globalizacji mówi wprost: „Uwzględniając koszty stadionów, podatnicy w Polsce dołożą do każdego biletu sprzedanego na mecz w czasie turnieju 12 tysięcy złotych”.
Autorzy raportu wskazują też na przykłady Niemiec i Portugalii. W pierwszym przypadku, organizowane u naszego sąsiada Mistrzostwa Świata w piłce nożnej zamknęły się stratą w wysokości 10 mld euro. W drugim, Euro 2004 w Portugalii przyniosło 700 mln euro strat, a tamtejsze władze coraz częściej myślą o... wyburzaniu wybudowanych na czas imprezy stadionów.
W Gdańsku również urzędnicy zdają sobie sprawę, że organizacja Euro2012 wiąże się ze sporym finansowym ryzykiem. Ale jak mówią, warto takie ryzyko podjąć.
- Długofalowe skutki Euro 2012 mogą okazać się dla naszego miasta bardzo korzystne. Taka impreza to bardzo dobra reklama dla Gdańska. W pierwszym kwartale tego roku odwiedziło nas tyle dziennikarzy zagranicznych, ile w przeciągu całego roku 2011. I w zdecydowanej większości przypadków, zagranicą pojawiły się bardzo pozytywne materiały na temat naszego miasta – komentuje Brandt.
- Znam oczywiście przykład Portugalii i tamtejszych stadionów. Mogę zapewnić, że Gdańsk nie stoi bezczynnie. Powołaliśmy innego operatora, który będzie zarządzał naszym stadionem. Po Euro 2012 będzie miał on tylko jedno zadanie: sprawić, aby Arena Gdańsk zaczęła na siebie zarabiać. Koncerty, imprezy, pamiętajmy, że będzie grała tu także Lechia, która na szczęście utrzymała się w pierwszej lidze – dodaje szef Biura ds. Euro 2012.
Obojętnie, kto okaże się tutaj bardziej precyzyjnym prorokiem, argumenty ekonomiczne w przypadku Euro 2012 to jednak nie wszystko.
Mniej remontów ulic w następnych latach? Mniej budowania kolejnych dróg? Mniej placów zabaw w naszej okolicy? Mniej imprez kulturalnych? Odpowiedzi na te pytania mogą poczekać.
- Przystroiłem mój samochód flagami narodowymi. Sąsiedzi porozwieszali flagi na balkonach. Mój kolega z Ramułta nawet pomalował na biało-czerwono krawężnik przed własnym domem – opowiada mi pan Jacek. – Wie Pan, ja w czasie narodowych świąt tego nie robię. Nie wywieszam flag Ale w tym przypadku...taka impreza jak Euro 2012 zdarza się nam pierwszy raz. Jestem patriotą i czuję, że teraz mogę to pokazać – dodaje mieszkaniec ulicy Przyjemnej.
- Kiedy będzie grała Polska, zapraszam do siebie znajomych. Będzie piwo, przekąski. Kupiłam sobie i synowi koszulkę naszej reprezentacji. Nie stać mnie na pójście na stadion, ale Euro 2012 chcę zapamiętać jak najlepiej – komentuje pani Iwona.
Pierwszy mecz z udziałem Polaków już w najbliższy piątek (8.6) o godzinie 18. Szansę, że nasza reprezentacja wygra cały turniej bukmacherzy wycenili na 55 do 1.