Na Oruni szambo, bo...zima

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2012-06-29 14:33:00

Orunia 2012: wylewające szambo w mieszkaniach i interwencja miasta po, bagatela, pięciu dniach. Dlaczego tak późno? Bo... była surowa zima – tłumaczą urzędnicy. A kanalizy jak nie widać, tak nie widać.

Pamiętacie Państwo festyn w Parku Oruńskim z 2011 roku? Jeden ze sponsorów imprezy, Gdańska Infrastruktura Wodociągowo Kanalizacyjna (miejska spółka) ogłaszała wówczas wszem i wobec zakończenie ważnej inwestycji. Chodziło o wybudowanie kanalizy na Oruni i w Św. Wojciechu. 

I rzeczywiście kanaliza dotarła, ale...na podwórka. Resztą (podłączeniem łącza do budynków) mieli zająć się już właściciele i zarządcy. Tam gdzie budynek był komunalny za budowę przyłączy odpowiadała gmina. Blisko 50 kamienic na Oruni doczekało się tego szczęścia.

Kłopot w tym, że kolejne budynki (z informacji Gdańskiego Zarządu Nieruchomości Komunalnych wynika, że jest ich jeszcze na Oruni ponad 30) muszą cierpliwie czekać. A ich mieszkańcy płacić za szambo, trzy-cztery razy droższe niż kanaliza. W skali roku z ich portfeli znikają w ten sposób setki złotych. Jeżeli rodzina jest większa, suma jest jeszcze wyższa.

Jedną z takich „bogatych” kamienic jest ta położona przy Trakcie św. Wojciecha 165.
- Szambo kosztuje mnie rocznie 1800 złotych. Bardzo dużo, znacznie więcej niż gdyby była kanaliza. Ale gdyby to jeszcze jakoś działało. Albo, żeby przynajmniej ktoś z miasta interweniował, kiedy jest jakaś awaria. Niestety, jest zupełnie inaczej – mówi nam Robert Kamiński, mieszkaniec kamienicy.

I opisuje ostatnią, kiepską dla powonienia i dobrego samopoczucia „przygodę”. – W zeszłą sobotę zaczęło nas w mieszkaniu zalewać szambo. Okazało się, że zapchał się prowadzący do szamba odpływ z dwóch studzienek na podwórku. W weekend BOM (Biuro Obsługi Mieszkańców – przyp. red.) jest nieczynne, musieliśmy więc zamawiać „beczkę” na własny koszt. Sąsiad zapłacił prawie 200 złotych – opowiada pan Robert.

W poniedziałek rano mieszkańcy ruszyli do administracji po pomoc. I tu czekał ich kubeł zimnej wody. – Prosiliśmy, aby ktoś usunął awarię. Przecież płacimy czynsz do miasta za nasze mieszkania. Usłyszałem, że musimy czekać, bo nie ma pieniędzy. Wszystko ponoć poszło na akcję zima. Jaki to ma związek z tym co płacimy w czynszu? – denerwuje się mieszkaniec Oruni.

Agnieszka Kukiełczak, rzecznik Gdańskiego Zarządu Nieruchomości Komunalnych szybko wskazuje zależność.
- Podczas tegorocznej zimy niskie temperatury spowodowały liczne uszkodzenia instalacji wodno kanalizacyjnych w budynkach mieszkalnych. Następstwem tego były bardzo wysokie koszty prac związanych z usuwaniem awarii – tłumaczy.

Aż strach pomyśleć, co działoby się, gdyby zeszłoroczna zima naprawdę była sroga. W ramce można znaleźć odpowiedź urzędników: na co tak naprawdę „idzie” czynsz, płacony przez mieszkańców lokali komunalnych.

Wracamy na Trakt św. Wojciecha 165. – We wtorek znów zaczęło wybijać szambo. Sąsiad z piwnicy wynosił całe wiadra nieczystości. Wziąłem beczkę na własny koszt. Następne 200 złotych. W środę powiedziano mi w BOM-ie, że usuną awarię w czwartek. Oczywiście nikt nie przyszedł – żali się pan Robert.

Dziś rano zadaliśmy w tej sprawie kilka pytań urzędnikom. Okazało się, że kilka godzin później na miejsce została wysłana już odpowiednia ekipa. Kiedy pytamy, dlaczego usunięcie tak poważnej awarii trwało kilka dni, rzecznik odpowiada: „W dniu 26.06.2012r awaria została rozpoznana przez Pogotowie Lokatorskie, tego samego dnia rozpoczęto jej usuwanie. W dniu 29.06.2012r została usunięta awaria polegająca na zlikwidowaniu zatoru kanalizacyjnego.”

Z odpowiedzi wynika, że usuwanie awarii trwało całe trzy dni. Oczywiście, jak zapewniają mnie mieszkańcy, nic takiego nie miało miejsca.
- Mam żal do miasta, że tak nas traktują. Płacimy czynsz, płacimy za szambo. Czy naprawdę nie można było tej sprawy załatwić inaczej? – dziwi się pan Robert.