Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2012-07-05 12:59:00
Mieszkańcy Nowego Portu złożyli pierwszą uchwałę obywatelską w Gdańsku, w której proszą miasto o renowacje zaniedbanego Szańca Zachodniego. Póki co na Oruni nikt nie kwapi się wystąpić z podobną, lokalną inicjatywą. Brakuje chęci, czy może wszystko jest tutaj w należytym porządku?
- Uchwała obywatelska powinna być podejmowana przez mieszkańców wtedy, kiedy zawiodły wszystkie inne możliwości załatwienia problemu. Szaniec Zachodni to właśnie taki przykład. Od wielu lat nic się tutaj nie zmienia. To historyczne miejsce to obecnie, przepraszam za określenie, jeden wielki syf. Tak dalej nie może to wyglądać – uważa Beata Dunajewska, miejska radna z okręgu numer 1 (w nim znajduje się Nowy Port, ale i Orunia), która pomagała zbierać podpisy pod uchwałą obywatelską dotyczącą rewitalizacji Szańca Zachodniego.
Na początku lipca uchwała obywatelska (pierwsza tego typu w Gdańsku), pod którą podpisało się prawie 3 tysiące mieszkańców Nowego Portu, została złożona na ręce przewodniczącego Rady Miasta. Jeżeli wniosek mieszkańców zyska akceptacje prezydenta (będzie on między analizowany przez Wydział Skarbu), niedługo później będą głosować go radni miasta.
Ważne narzędzie, ale nie przesadzajmy
Uchwała obywatelska z Nowego Portu mówi o dużo tańszej niż zakładało do tej pory miasto (koncepcje nie były nigdy realizowane) rekultywacji dawnego bastionu obronnego Szańca Zachodniego (5 mln zamiast 22 mln). Wskazuje również źródła finansowania – środki z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i w przyszłości także z budżetu miasta. Co ważne, daje urzędnikom konkretny termin, w którym inwestycja powinna zostać wykonana.
- Zbieraliśmy podpisy (pod uchwałą obywatelską musi podpisać się minimum 2 tysiące gdańszczan – przyp. red.) i dzięki takiej akcji zaczęła się w Nowym Porcie formować oddolna siła. Absolutnie niezbędna do jakichkolwiek zmian. Ludzie działają razem, a nie siedzą w domach, krytykując i wymagając: zróbcie to, zróbcie tamto – komentuje Dunajewska, która uważa, że uchwała obywatelska to ważne narzędzie w rękach gdańszczan.
Ale jak przestrzega radna, nie można go nadużywać. Każdy kto chciałby napisać uchwałę obywatelską w sprawie: „remontu chodnika”, czy „ustawieniu ławek” powinien dwa razy się zastanowić i poszukać innego sposobu na rowiązanie problemu.
- Pamiętajmy, że tu nie chodzi o stworzenie uchwały w stylu: to i to wymaga poprawy, zróbcie coś z tym. Nie, tak to nie działa. Uchwała musi wyznaczać kierunek zmian, mieszkańcy muszą też wykazać się inicjatywą – uczula radna.
Jak to zrobić?
- W pierwszej kolejności należy zebrać grupę osób, w pojedynkę tego się nie da zrobić. My mieliśmy ten komfort, że obok radnych osiedla w całą sprawę zaangażowali się przedstawiciele Paktu dla Nowego Portu i radna miasta. Przy tak szerokiej koalicji odbiór społeczny akcji jest zupełnie inny – mówi Łukasz Hamadyk, przewodniczący Zarządu Osiedla „Nowy Port”.
I daje kilka rad wszystkim tym, którzy zechcieliby pójść w ślady inicjatywy z Nowego Portu. – Trzeba przygotować odpowiednie podłoże prawne. Warto skonsultować się ze znajomymi prawnikami, czy miejskimi specjalistami. Nie ma co tworzyć niepotrzebnego dokumentu, który już w przedbiegach zostanie odrzucony – ostrzega Hamadyk. – W uchwale nie należy żądać od prezydenta, a rekomendować. Warto zrobić wstępny kosztorys inwestycji, o którą zabiegamy. I wskazać ewentualne źródła finansowania – dodaje radny, który jest przekonany, że uchwała mieszkańców z Nowego Portu zostanie zaakceptowana przez prezydenta i przegłosowana przez miejskich radnych.
Argumentem, jak dodaje radny, są tutaj prawie trzy tysiące zebranych podpisów, a także to, że Szaniec Zachodni służy nie tylko mieszkańcom Nowego Portu, a wszystkim gdańszczanom i turystom.
Są pomysły, chęci mniej
Na Oruni podobnych argumentów i związanych z nimi „spraw do załatwienia” z pewnością by nie brakowało. A także, jak pokazuje historia z „nawrotką” na Gościnnej, nie brakowałoby także mieszkańców, skłonnych złożyć swój podpis pod taką uchwałą. Kłopot w tym, że nie wiadomo, kto, kiedy i w jakiej kwestii taką akcję miałby przeprowadzić.
Agnieszka Bartków, szefowa Rady Osiedla „Orunia-Św.Wojciech-Lipce” uważa, że idąc śladami inicjatywy z Nowego Portu, można by pokusić się o rozpętanie podobnej kampanii w sprawie opuszczonego obecnie Szańca Jezuickiego. Dodaje jednak, że są ważniejsze problemy na dzielnicy, które idealnie wpasowywałyby się w Inicjatywę Uchwałodawczą na Oruni.
- Przebudowa i remont Traktu św. Wojciecha, zniesienie barier komunikacyjnych Kanału Raduni, czyli budowa odpowiednich wejść i zejść dla pieszych, most dla samochodów np.: w kierunku Straszyna, inne niż obecne rozwiązanie kwestii szlabanów na Sandomierskiej; Dworcowej i Lipcach – wylicza radna.
Kto miałby rozpocząć cały proces? – Jeżeli mieszkańcy zaangażują się w sprawę dla nich ważną, która mogłaby się stać Inicjatywą Uchwałodawczą to nasza Rada z pewnością się to włączy – mówi Bartków.
Czy jednak koordynacja całego przedsięwzięcia, łącznie z zapoczątkowaniem idei, nie jest to zadanie dla Rady? - Jeżeli inicjatywa Nowego Portu zakończy się sukcesem, nasza Rada pewnie sama spróbuje złożyć kolejną uchwałę – obiecuje Bartków.
Mamy XXI wiek, prawda?
Józef Kubicki, założyciel oruńskiego Koła Inżynierów wskazuje na kolejne kwestie, które jego zdaniem nadawałyby się na obywatelskie, napisane przez mieszkańców Oruni uchwały. Pierwsza z nich to budowa schodów łączących Orunię z Orunią Górną. Mieszkańcy zabiegają o tę inwestycje od wielu lat. Niestety odpowiedź urzędników zawsze jest taka sama: nie ma pieniędzy, może zrobimy to w następnych latach. – Komunikacja między tymi dzielnicami to ważki temat dla sporej liczby osób. Schody rozwiązałyby problem. Ale pamiętajmy też, że mamy XXI wiek i przy projektowaniu tej inwestycji warto byłoby pokusić się również o zainstalowanie windy – przekonuje Kubicki.
Druga, wskazana przez inżyniera kwestia dotyczy już całej Oruni. – Nie ma planu przestrzennego zagospodarowania dla dzielnicy wraz z około trzykilometrowym wąwozem i doliną Potoku Oruńskiego. Dlaczego to jest kłopot? Obawiamy się czy przy dysponowaniu oruńskimi terenami, nie zajdą jakieś nieprawidłowości. Ponadto brak planu to blokada dla jakichkolwiek inwestycji na Oruni – argumentuje.
Ale także i Koło Inżynierów nie kwapi się do zapoczątkowania uchwały obywatelskiej. – Nasze Koło dopiero się formuje, nie mamy jeszcze odpowiedniego autorytetu – przyznaje Kubicki.
Z kolei władze Stowarzyszenia Inicjatyw Lokalnych „Orunia”, jednej z ważniejszych działających tutaj organizacji mówią wprost: – W tym przypadku to Rada, która jest naszym partnerem, jest wiodącą instytucją. Ale my poprzemy każdą inicjatywę, która wyjdzie od radnych – zapewnia Piotr Wróblewski, szef SIL „Orunia”.