Za dużo socjologów, za mało spawaczy
Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2012-08-27 19:01:00
Kogo tak naprawdę interesuje przyszłość oruńskiej młodzieży? Patrząc na dzisiejszą frekwencję, mało kogo. Ale organizatorzy spotkania w jednej z lokalnych firm są dobrej myśli. – Projekt jeszcze ruszy z kopyta – przekonują.
- Jest stanowczo za mało szkół zawodowych. A wokół tych, które istnieją, panuje zły klimat. Często uważa się, że trafiają tam ludzie z marginesu, chuligani, ciemniaki. W związku z tym część rodziców robi wszystko, aby ich dzieci tam się nie znalazły – uważa Kazimierz Lewandowski, prezes nastawionej na produkcję metalową firmy Cemet, która swą siedzibę ma na ulicy Sandomierskiej. To właśnie tutaj miało miejsce spotkanie, o którego istocie pisaliśmy kilka dni temu.
Przypomnijmy, chodziło o nawiązanie współpracy między oruńskimi szkołami, zakładami pracy i kołami naukowymi Politechniki Gdańskiej. Tak, aby w przyszłości można było organizować dla oruńskiej młodzieży warsztaty w zakładach pracy. A także pozyskiwać miejsca na praktyki zawodowe i staże studenckie.
Niestety, na dzisiejszym spotkaniu zabrakło przedstawicieli kół naukowych. A z zaproszonych szkół tylko Gimnazjum nr 10 oddelegowała swojego reprezentanta, nauczyciela zatrudnionego na 1/5 etatu. W dyskusji brali udział jeszcze członkowie oruńskiego Koła Inżynierów (pomysłodawcy spotkania) i przedstawiciele Stowarzyszenia „Nasz Gdańsk”. Ci ostatni narzekali na niską frekwencję, ale wierzyli, że po wakacjach projekt wystartuje zdecydowanie szybciej.
Oruńskie fimy reprezentowały dwie firmy. Wspomniany już gospodarz, zatrudniający blisko 120 osób Cemet i położona tuż obok trudniąca się produkcją betonu, firma Cemex.
- W pierwszym tygodniu września nasz dział kadr opracuje instrukcje, według której będziemy wiedzieć, jak dokładnie ma wyglądać plan rozwoju stażystów. A także jakich praktykantów możemy przyjmować i na jakich warunkach – wypowiadał się Maciej Dudek z firmy Cemex.
- Jesteśmy w stanie przyjąć jednorazowo około pięciu stażystów. Wizyty w naszym zakładzie niewielkich, 10-osobowych grup młodzieży z oruńskich szkół to również dobry pomysł - wypowiadał się Lewandowski.
I dodawał:
- Trzeba umożliwić młodym ludziom poznanie zakładów produkcyjnych. Młody człowiek najczęściej wybiera socjologię, politologię, jakieś inne dziwne rzeczy, po których nie ma potem pracy. Nie mają pojęcia, że inne zawody też mogą być przyjemne i że można w nich naprawdę przyzwoicie zarabiać – dodawał szef firmy Cemet.
A propos zarobków, to według informacji prezesa Cemetu w jego firmie średnia pensja wykwalifikowanego robotnika (na przykład spawacza, których brakuje na rynku pracy) oscyluje w granicach 4 tysięcy złotych brutto.
Przedstawicieli oruńskich firm, oprócz zgody co do zasadności organizowania praktyk i wizyt w ich zakładach, połączyła jeszcze jedna kwestia.
- Doskwiera nam położony tuż obok przejazd kolejowy. Szlabany są częściej zamknięte niż otwarte – mówił Lewandowski.
- Mieszkanka betonowa z naszego zakładu od momentu wyprodukowania powinna zostać użyta w ciągu trzech godzin, później nie nadaje się już właściwie do niczego. Tymczasem nasze samochody muszą stać czasem i godzinę pod szlabanem na Sandomierskiej. A dla klienta liczy się przecież każda minuta – komentuje Dudek.
O tym jak miasto zaniechało jakichkolwiek działań w związku z budową bezkolizyjnych przejść przeczytać można tutaj. Do tematu jeszcze wrócimy.