Teraz już tylko trzęsienie ziemi...

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2012-08-30 16:58:00

Mieszkają w przyczepie, tuż obok swojego spalonego, a później zalewanego przez deszcze domu na Cmentarnej. Nie byli ubezpieczeni, nie proszą więc miasto o wiele. "Tylko" o lokal socjalny. Po naszych pytaniach do urzędników, ci ostatni obiecali pomoc.

- W 2001 roku powódź zalała naszą kamienicę na Dworcowej. Musieliśmy się przeprowadzić, pech chyba poszedł za nami. Teraz to już chyba tylko trzęsienie ziemi przyjdzie nam przeżyć - mówi Janusz Myszkier, który od końca kwietnia wspólnie ze swoją żoną zmuszony jest mieszkać w przyczepie kempingowej.

- Bierzemy prąd od sąsiadów, chwała im za to, że nam na to pozwalają. Jesteśmy tutaj, bo nie mamy gdzie się podziać. Nie mamy też gdzie przenieść naszych mebli, które ciągle są w naszym mieszkaniu - tłumaczy Irena Myszkier, 63-letnia emerytka, żona pana Janusza.

Kilka metrów obok przyczepy kempingowej (państwo Myszkier proszą, aby nie robić zdjęć ich nowemu domostwu) stoi zrujnowany wewnątrz i nie mający dachu budynek. To efekt pożaru (zdaniem strażaków przyczyną wybuchu ognia było zwarcie instalacji elektrycznej), kolejnych zniszczeń dokonały deszcze. Cmentarna 9 leży na granicy Oruni i Chełmu, kilkanaście metrów od Kanału Raduni i niedaleko Zaroślaka.

Lokal, w którym państwo Myszkier mieszkali wspólnie z matką pana Janusza, przypomina obecnie pobojowisko. Osmolone i zagrzybiałe ściany z resztką dawnych tapet i farb, zrzucone na kilka większych kup różne sprzęty, pozalewana podłoga, gnijące sufity, wszędobylska folia na meblach i wielkie banie, które w czasie deszczów trzeba często opróżniać - do mieszkania w szybkim tempie leją się litry wody. 

W budynku Cmentarna 9 żyły trzy rodziny. Wszystkie mieszkania były wykupione na własność. Dwa z nich były także ubezpieczone. - Tak, nasza mieszkanie nie było ubezpieczone, ale my tylko żyliśmy u mamy męża. Trudno będzie znaleźć pieniądze na remont - komentuje pani Irena.

Co ciekawe, również i ubezpieczone rodziny mają problem z wyremontowaniem budynku. - Po całej historii dowiedzieliśmy się, że nasz budynek objęty jest ochroną konserwatorską. To znacznie wydłuża wszystkie procedury, nie można ot tak sobie ruszyć z remontem dachu. Ponoć już niedługo mamy dostać pozytywną decyzję od Konserwatora, ale nie chcę już o tym rozmawiać. Mimo, iż od pożaru minęło już kilka miesięcy, wciąż jestem rozbita psychicznie - mówi nam jedna z byłych mieszkanek Cmentarnej 9, która prosi o zachowanie anonimowości.

Państwo Myszkier mają jednak jeszcze inne kłopoty. - Zbliża się jesień, a później zima. Trudno mi sobie wyobrazić, że będziemy musieli tu mieszkać w takich warunkach - nie kryje pani Irena. - Wiemy, że nie możemy za wiele wymagać, prosimy jedynie miasto o lokal socjalny. W tej sprawie pisaliśmy do urzędników już w maju, ale nie uzyskaliśmy żadnej odpowiedzi - dodaje.

A jej mąż dopowiada. - Byliśmy też w banku, ale tam jednego ze źródłeł naszego dochodu - zasiłku rehabilitacyjnego w ogóle nie biorą pod uwagę. Mamy po prostu za małe dochody, aby starać się o pieniądze na remont mieszkania.

Co ciekawe, państwo Myszkier już w listopadzie 2008 roku (jak podają nam urzędnicy) składali wniosek o przydział do lokalu socjalnego. Wówczas ustalono, że zarabiają zbyt dużo, aby mogli kwalifikować się do uzyskania takiej pomocy.

A teraz? Czy państwo Myszkier mogą otrzymać lokal socjalny?
- Biorąc pod uwagę zaistniałe okoliczności, czyli utratę możliwości zamieszkiwania w budynku na skutek pożaru, moim zdaniem występują przesłanki do przyspieszenia udzielenia pomocy mieszkaniowej tej rodzinie i wskazania im lokalu socjalnego - odpowiada Barbara Majewska, wicedyrektor gdańskiego Wydziału Gospodarki Komunalnej.

Jak dodają przedstawiciele magistratu, trudne warunki, w jakich żyją teraz państwo Myszkier potwierdził również Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie. I to już na początku lipca. Dlaczego od tego czasu, nic w tej sprawie nie zostało zrobione, tego urzędnicy już nie mówią.
Warto też dodać, że w takich sytuacjach (państwo Myszkier nie są najemnikami komunalnymi) lokal socjalny nie jest automatycznie przyznawany na czas nieokreślony. - Prezydent Gdańska może wyrazić zgodę na zawarcie umowy najmu lokalu mieszkalnego na czas oznaczony, nie dłuższy niż 1 rok, także z osobami nie będącymi najemcami lokali komunalnych, które utraciły dotychczasowy lokal na skutek pożaru, powodzi i innych zdarzeń losowych - wyjaśnia.

Na jaką pomoc od miasta mogą liczyć gdańszczanie w pierwszych godzinach po pożarze ich dobytku?
- Zakres pomocy udzielanej pogorzelcom przez nasz wydział to zapewnienie noclegu na pierwszą dobę, do czasu zorganizowania miejsca zastępczego przez Wydział Gospodarki Komunalnej, lub samych poszkodowanych w przypadku prywatnych lokali. Wspólnie z MOPR w pierwszej kolejności wyposażamy poszkodowanego w pakiet socjalny zawierający odzież, jedzenie, przybory toaletowe - wyjaśnia Joanna Pińska z gdańskiego Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego.