Bohater w naszej okolicy

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2012-11-03 12:38:00

Jeden z oruniaków został zgłoszony do ogólnopolskiej akcji „Zwykły Bohater”. To wyjątkowa postać – przekonuje wiele osób, w tym byli wychowankowie Domów Dziecka.

”Animator piłki nożnej, kierownik kolonii i obozów, organizator imprez sportowych, wychowawca, trener drużyny dziewcząt w Lechii Gdańsk, trener Oruńskiego Klubu Piłkarskiego, trener drużyny z Domu Dziecka w Gdańsku, z którą zdobył piąte miejsce na I Mistrzostwach Polski Domóm Dziecka „Nadzieja Na Euro". Drużyna otrzymała najważniejszą nagrodę - Puchar Fair Play (...)Organizuje dzieciakom wakacje i ferie, wyjazdy zagraniczne, obozy, biwaki. Stałym elementem działalności Janka są wyjazdy z dziećmi do Zakopanego.” - lista osiągnięć 31-letniego Jana Ptacha, który przez wiele lat mieszkał przy ulicy Dworcowej, budzi wrażenie.

Spisała i wysłała ją na adres prowadzonej przez Bank BPH, TVN i Onet ogólnopolskiej akcji „Zwykły Bohater” Marzena Gromada-Sówka, wychowawca jednego z trójmiejskich Domów dla Dzieci. Pomagali jej w tym byli wychowankowie Domów Dziecka.

Tomek: „Jasiu stara się żeby dla wszystkich było jak najlepiej a szczególnie dla dzieci z Domu Dziecka, jak i tych z ubogich rodzin, jestem za tym aby Janek Został naszym Zwykłym Bohaterem. „

Paulina: „Jasiu to świetna osoba. Zawsze chętnie wszystkim pomoże. Pomaga dzieciakom z Domu Dziecka, trenuje chłopaków i uczy w szkole. Jest związany ze sportem i uczy młodych ludzi jak być lepszymi. Takich osób jest mało, które uśmiechem wnoszą wiele.” – czytamy na oficjalnej stronie konkursu.

- Takich opisów zasług „Jasia”, pisanych przez byłych, czy obecnych wychowanków mogłabym przytoczyć znacznie więcej, ale na stronie akcji „Zwykły Bohater” trzeba było ograniczyć się do nieco ponad 3 tysięcy znaków – uśmiecha się Gromada-Sówka, która poznała „oruńskiego Bohatera” w pracy.

– Był u nas wolontariuszem. Zasłynął spotkaniem, które zorganizował w Domu Dziecka. Z jednej strony wychowankowie, z drugiej zawodnicy Lechii Gdańsk. „Jaś” to człowiek orkiestra, całkowicie oddany dzieciom, pełen pasji człowiek, który zaraża tę pasją innych. Dla niego nie ma rzeczy niemożliwych – przekonuje.

”Pozyskuje sponsorów (...) Aktywnie działa w Fundacji Obudź Nadzieję, gdzie współpracuje z wieloma gdańskimi firmami...zbiera fundusze i pomoc rzeczową dla dzieci (...)Zabiera dzieciaki na mecze piłkarskie. Dzięki niemu wielu podopiecznych Gdańskich Domów Dla Dzieci miało okazję kibicować na stadionie podczas EURO 2012.” – czytamy na temat Jana Ptacha na stronie „Zwykły Bohater”.

Jak przyznaje sam bohater tej opowieści, a wkrótce może i zwycięski „Zwykły Bohater”, kiedy dowiedział się o całej akcji, początkowo był jej przeciwny. – Nie chciałem rozgłosu – mówi 31-latek. – Ale pewna osoba powiedziała mi, że dzięki takiej akcji mogę pomóc dzieciakom. Że więcej ludzi pozna to co robię. Że zrobi się głośno i być może znajdzie się więcej środków na kolonie, obozy, wyjazdy dla młodych ludzi, których na to nie stać – dodaje Ptach.

Mimo, że mieszka na Rotmance, to wciąż czuję się oruniakiem. – Całem moje życie to Orunia. Chodziłem do przedszkola na Raduńskiej. Później zacząłem swoją naukę w Szkole Podstawowej nr 9. Do szkoły średniej też chodziłem na Oruni, bo skończyłem Technikum Ochrony Środowiska. A obecnie uczę w Szkole Podstawowej nr 16, oczywiście również w naszej dzielnicy – opowiada.

Jak tłumaczy 31-latek, pomaganie innym zaszczepił mu ksiądz Ryszard Szczygielski, który niegdyś działał w oruńskim Oratorium, czyli miejscu, gdzie obecnie funkcjonuje Gościnna Przystań.

Ale akcja „Zwykły Bohater” to nie tylko konkretne, często wzruszające historie z całego kraju, dzięki którym, jak piszą organizatorzy: „miliony Polaków mogą zobaczyć, jak wiele jest wśród zwykłych ludzi uczciwości, bohaterstwa, spontanicznej odwagi.” Są jeszcze nagrody. I to niemałe. Trzech zwycięzców tegorocznej edycji dostanie po 200 tysięcy złotych.

Kiedy pytam mojego rozmówcę, co zrobiłby z ewentualną wygraną, nie ukrywa,że... - Mam wzięty kredyt, takie pieniądze na pewno pozwoliłyby mi go spłacić. Ale część „kasy” z pewnością przeznaczyłbym na dzieciaki.