Jak i na co wydać pieniądze?

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2012-11-15 19:05:00

Blisko 62 tysiące złotych będą mieli w przyszłym roku do rozdysponowania członkowie Rady Osiedla „Orunia-Św. Wojciech-Lipce”. Na co je wydadzą? Radni zachęcają mieszkańców do przedstawiania im swoich propozycji. O budżecie partycypacyjnym, rewolucyjnym rozwiązaniu z Dolnego Wrzeszcza, póki co nie ma tutaj mowy.

- We Wrzeszczu zdecydowaliśmy, że połowa naszego budżetu, to jest 50 tysięcy złotych, zostanie rozdysponowana przez samych mieszkańców dzielnicy. Było 11 projektów i w głosowaniu wybrano jeden z nich. Największą popularnością wśród 219 głosujących osób cieszył się projekt budowy placu zabaw na skrzyżowaniu ulic Mickiewicza i Klonowicza, na terenie zaniedbanego dotąd skweru. Pieniądze zostały wydane na ten właśnie cel, obecnie budowa placu jest już prawie na ukończeniu - opowiada Ewa Lieder, przewodnicząca Zarządu Dzielnicy Wrzeszcz Dolny.

Przypomnijmy, rady osiedli i dzielnic w Gdańsku dysponują swoim budżetem (jest on uzależniony od liczby mieszkańców w dzielnicy, pieniądze pochodzą z kasy miejskiej). Najczęściej lokalni radni sami dzielą pieniądze (mają do tego pełne prawo), wcześniej nasłuchując propozycji mieszkańców.

Przykład Dolnego Wrzeszcza odbiega od tej normy. W tym przypadku mieszkańcy nie tylko przedstawiają swoje pomysły (na spotkaniach, czy w mailach), ale sami wybierają, na co mają zostać wydane pieniądze w ich dzielnicy. W pewnym uproszczeniu takie rozwiązanie można nazwać budżetem partycypacyjnym – mieszkańcy współdecydują o pieniądzach, a radni zobowiązują się do uszanowania woli mieszkańców. 

- Najważniejsza sprawą przy budżecie partycypacyjnym jest edukacja i dialog społeczny. Ludzie muszą najpierw poznać, na co rada może wydać pieniądze, a na co nie i zastanowić się wspólnie czego potrzeba w dzielnicy i jakie występują tu problemy. Mieszkańcy widzą, że budżet rady jest skromny, że nie można sfinansować wszystkich potrzeb. Trzeba wybierać – mówi Ewa Lieder, przewodnicząca Zarządu Dzielnicy Wrzeszcz Dolny.

W dzielnicy Orunia-Św. Wojciech-Lipce, która liczy sobie ponad 15 tysięcy mieszkańców, budżet Rady Osiedla również jest skromny. Radni (także mieszkańcy dzielnicy) mają w przyszłym roku 61 884 złote do wydania. Na co je wydadzą? Jak tłumaczą nam członkowie Rady, z pewnością część środków zostanie, tak jak i w tym roku, przeznaczona na zakup ławek. Radni chcą dorzucić się także do budowanego w przyszłym roku przejścia dla pieszych w rejonie Dworku Artura na Dworcowej.

Być może przychylą się także do nadesłanego przez Gimnazjum nr 10 wniosku o sfinansowanie mającej powstać na terenie placówki siłowni dla uczniów.

Radni czekają teraz na propozycje mieszkańców. Ci ostatni będą mogli je przedstawić na listopadowych spotkaniach budżetowych – po drugiej stronie stołu zasiądą oczywiście radni osiedla. Pierwsze spotkanie odbędzie się w Szkole Podstawowej nr 40 w Św. Wojciechu (20.11), drugie w Gościnnej Przystani (22.11), trzecie na terenie ZKPiG nr 5 (27.11). Start każdej dyskusji – 18:30.

- Każdy może przyjść na nasze spotkanie i zgłosić swoje propozycje do przyszłorocznego budżetu. Należy jednak pamiętać, że my jako Rada możemy inwestować tylko na miejskim terenie, a nie, dajmy na to, na obszarze, który należy do wspólnoty, czy spółdzielni mieszkaniowej – tłumaczy Mateusz Korsztun, zastępca przewodniczącego Rady Osiedla „Orunia-Św. Wojciech-Lipce”.

Mieszkańcy nie mają jednak co liczyć na rozwiązanie rodem z Dolnego Wrzeszcza. Na Oruni i w Św. Wojciechu to sami radni zadecydują ostatecznie na co wydać pieniądze. Na przełomie stycznia i lutego przyszłego roku zarys budżetu powinien już być gotowy.

- To co zrobiła Rada z Dolnego Wrzeszcza na pewno trzeba oceniać pozytywnie. Czy założenia budżetu partycypacyjnego można wprowadzić także na Oruni? Musimy się nad tym zastanowić. Patrząc na bardzo małą frekwencję na naszych spotkaniach (2-3 mieszkańców) w sprawie z budżetu , wydaje się, że chyba nie do końca – wyjaśnia Korsztun.

Tymczasem radni z Dolnego Wrzeszcza przekonują, że warto zaryzykować z „budżetem partycypacyjnym”.
- Po co działać na zasadzie budżetu partycypacyjnego? Dlatego, że mieszkańcy czują się dużo bardziej odpowiedzialni za swoją dzielnicę, jeżeli czują, że ich głos jest brany na poważnie. Że ich pomysły i projekty mogą coś zmienić w okolicy. Z kolei dla radnych osiedli i dzielnic, też przecież mieszkańców, jest to doskonały sposób na poznanie rzeczywistych potrzeb mieszkających w ich dzielnicy ludzi – argumentuje Lieder.