Fotografowie o gdańskich żurawiach

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2012-11-28 19:21:00

Ponad 30 fotografów, w tym blisko 10 z Oruni, zaprezentuje swoje zdjęcia na wystawie, której tematem są gdańskie...dźwigi stoczniowe. Od kilku miesięcy w mieście trwa kampania, aby uratować „żurawie” od dewastacji. – Bo są one ważne i „od zawsze” istnieją w trójmiejskim krajobrazie – przekonuje pomysłodawca wystawy, szef Oruńskich Warsztatów Fotograficznych.

- Pomysł zorganizowania wystawy wziął się po tym, jak Biuro Rozwoju Miasta Gdańska przeprowadziło ankietę wśród mieszkańców Gdańska. Jej tematem były właśnie gdańskie dźwigi i to jaką wartość, oczywiście symboliczną, przedstawiają one dla gdańszczan – mówi Grzegorz Jezierski, reprezentant Gdańskiego Towarzystwa Fotograficznego i założyciel Oruńskich Warsztatów Fotograficznych. – Mieszkańcy Gdańska wypowiadali się jednoznacznie, stoczniowe żurawie powinny przetrwać. Nie można ich likwidować, one są zbyt mocno związane z historią Gdańska.

Przypomnijmy, w ostatnich miesiącach ze stoczniowego krajobrazu zaczęły znikać górujące nad tamtejszymi budynkami dźwigi. Ich właściciele, prywatne firmy, nie chcą utrzymywać czegoś, co przynajmniej z finansowego punktu widzenia, wydaje się być już niepotrzebne.

W Gdańsku od razu znalazło się wielu ludzi (artyści, politycy, członkowie miejskich instytucji i oczywiście „zwykli” mieszkańcy), którzy zaczęli nawoływać do ochrony stoczniowych żurawi. Miasto nie za bardzo jednak kwapi się do odkupienia każdego z „drapaczy chmur”. – Wszystkich żurawi nie da się uratować, ale podjęliśmy już konkretne kroki, aby niektóre z dźwigów znalazły się w naszym posiadaniu – wypowiada się dla nas Andrzej Duch, dyrektor gdańskiego Wydziału Urbanistyki, Architektury i Ochrony Zabytków.

- Ale nie przesadzajmy, nie może być tak, jak chcą tego niektórzy. Bo to jest absurd. Z jednej strony tereny postoczniowe mają być skansenem, a z drugiej, wielu płacze, że Stocznia jest nierentowna. – dodaje. Ale jak zapewnia nas szef gdańskiego Wydziału Architektury, na opisywaną tutaj wystawę oczywiście się wybiera.

Jezierski zaprosił do udziału w wystawie (wernisaż wystartuje 5 grudnia o godzinie 18) gdańskich artystów fotografików zrzeszonych w ZPAF, FOTOKLUBIE RP, członków gdańskich stowarzyszeń fotograficznych: Gdańskiego Towarzystwa Twórczości Fotograficznej, Gdańskiego Towarzystwa Fotograficznego i wspomnianym już wyżej OWF.

Z ramienia tego ostatniego swoje spojrzenie na gdańskie żurawie zaprezentują także fotografowie z Oruni. 
- Wystawa nie ma za zadania wywoływania burzy, ma raczej skłonić architektów, włodarzy miasta by zagospodarować tereny postoczniowe w sposób szanujący tradycję i historię – komentuje Jezierski.

Wystawa wywołała szeroki odzew wśród gdańskich fotografów. – Nie jestem tym zdziwiony. Dla trójmiejskich fotografów tematy morza i stoczni są motywami, które bardzo często poruszane są w ich zdjęciach. Postoczniowe tereny, a więc i dźwigi, to jest nasz kulturowy Gdańsk, coś charakterystycznego dla naszego miasta. Trzeba to dokumentować. Mam nadzieję, że przynajmniej z dwa, trzy dźwigi uda się uratować – mówi Eugeniusz Nurzyński, członek GTF i Fotoklubu RP.

Zdjęcia będzie można oglądać w oliwskiej bibliotece. A na Oruni? – Z niecierpliwością czekamy, kiedy zabytkowa kuźnia przy ulicy Gościnnej będzie już otwarta. Liczymy, że w przyszłości takie wystawy mogłyby odbywać się również i na Oruni – odpowiada Jezierski.