Co i gdzie czytają oruniacy?
Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2013-02-01 13:20:00
Prawie 10 tysięcy woluminów i ponad 600 zarejestrowanych czytelników – biblioteka na Diamentowej to miejsce, które odwiedzają mieszkańcy Oruni i Oruni Górnej. – Gdyby jeszcze dojście do naszej placówki było lepsze i budżet na książki byłby nieco większy... – mówią nam tutejsi pracownicy.
Panie czytają najczęściej literaturę piękną, powieści obyczajowe i oczywiście nieśmiertelne romanse. Panowie zaczytują się w książkach historycznych, dziewczyny wzdychają do sagi o wampirach, chłopacy biorą do ręki fantastykę. Generalnie tacy właśnie są czytelnicy z Oruni i Oruni Górnej. A przynajmniej ci, którzy zapisani są do biblioteki na Diamentowej.
– Mamy zarejestrowanych 622 czytelników. W porównaniu do ubiegłych lat jest ich więcej, ale w innych gdańskich filiach wzrost ten jest jeszcze wyższy – mówi Anna Walkowiak, kierownik Filii nr 33 Biblioteki w Gdańsku, która mieści się przy Diamentowej 10.
I nie chodzi wcale, że w tej części miasta ludzie czytają mniej. Bariery są inne. Po pierwsze położenie placówki. – Starsze osoby z „Dolnej” narzekają, że ciężko im do nas się wspiąć. Rzeczywiście ulica Diamentowa leży na sporym wzniesieniu. Z kolei mieszkańcy Oruni Górnej muszą się do nas przebijać przez działki, brakuje schodów z prawdziwego zdarzenia – tłumaczy Walkowiak
Problemem jest także skromny budżet placówki. W tym roku biblioteka otrzymała 2,5 tysiąca na zakup nowych książek. – To oczywiście nie jest za wiele, starcza ledwo na zakup 5 książek w miesiącu. Ale sytuację ratuje jeszcze Instytut Książki, który pomaga nam w organizacji Klubu Dyskusyjnego i daje nam środki na zakup kolejnych woluminów – wyjaśnia kierownik biblioteki z Diamentowej.
Własne książki dokłada też kierowniczka placówki. Czasem niepotrzebne im już pozycje przynoszą sami mieszkańcy. Jest jeszcze inne źródło – ludzie, którzy mają wysokie kary za przetrzymywanie książek.
Takie osoby, zamiast płacić, mogą kupić z własnej kieszeni wybrane przez bibliotekę woluminy. Średnio kilkadziesiąt książek rocznie trafia w ten sposób na półki biblioteki przy Diamentowej.
A skoro o karach mowa, to rekordziści potrafią mieć nawet 2 tysiące zadłużenia. Zważywszy, że opłata za nie oddanie książki w terminie wynosi 50 groszy za każdy dzień zwłoki (a maksymalnie można wypożyczyć trzy pozycje), powyższa suma robi wrażenie. Odzyskiwaniem należności zajmuje się firma windykacyjna współpracująca z biblioteką.
Co ważne, biblioteka na Diamentowej jest już skomputeryzowana. Papierowa kartoteka odeszła już więc do lamusa. Teraz każdy kto chce się zapisać musi wypisać na miejscu zobowiązanie, zapłacić złotówkę i dostaje kartę do biblioteki. Co ciekawe, tak zwana karta do kultury upoważnia nas nie tylko do wypożyczania książek (w całym Gdańsku), ale też do zniżek do instytucji kulturalnych w mieście. Na przykład do Teatru Wybrzeże, do Filharmonii, czy Dworku Artura.
Mieszkańcy Oruni pamiętają również wcześniejszą bibliotekę na Oruni. – Mieściła się w Dworku Artura na Dworcowej. Dopiero po powodzi została przeniesiona tutaj, na Diamentową. Ale mi się podoba. Jestem „śmieciowym” czytelnikiem, pochłaniam namiętnie romanse. W tym miejscu jest ich pod dostatkiem, chociaż ostatnio przerzuciłam się na thrillery medyczne – opowiada mi pani Krystyna, mieszkanka ulicy Rubinowej.