Awantura na Przyjemnej, co dalej?

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2013-03-05 13:12:00

Zakrwawiona klatka schodowa, powybijane szyby w drzwiach wejściowych – tak w nocy z sobotę na niedzielę „bawiła” się grupa osób na ulicy Przyjemnej. Jeden z imprezowiczów miał nawet grozić przybyłym na miejsce policjantom. Okoliczni mieszkańcy informują ponadto, że w lokalu gdzie doszło do awantury przebywała niespełna dziesięcioletnia dziewczynka, która wzywała pomocy.

- Wrzaski, przekleństwa, na klatce smród alkoholu. Ktoś wzywa pomocy, płacze jakaś kobieta. Słychać brzęk rozbijanego szkła. Jest noc, około wpół do pierwszej, awantura przybiera na sile. Dzwonię na policję, dyżurny obiecuje wysłać patrol jak najszybciej.  I rzeczywiście po chwili przyjeżdża radiowóz – opowiada pani Helena, mieszkanka ulicy Przyjemnej.

To właśnie w położonym na tej ulicy bloku doszło kilka dni temu do awantury. Jej skutki widać do dziś – na parterze  kamienicy  ściany są czerwone od krwi, a szyby w drzwiach wejściowych zostały powybijane.

Cała awantura miała zacząć się najpierw w jednym z mieszkań. Później „imprezowicze” przenieśli się na klatkę schodową. Na koniec grupa biła się w najlepsze już przed samym blokiem.
- W tej imprezie brały też udział jakieś dziewczyny. To one najgłośniej się wydzierały i to chyba o nie wybuchła cała awantura. Jak zobaczyły radiowóz, widziałem jak rozpierzchły się między kamienicami. Chłopacy zostali – komentuje mieszkaniec bloku naprzeciwko, który w naszym tekście chce pozostać anonimowy.

- Przybyły na miejsce patrol policji zastał przed budynkiem czterech mężczyzn, których wylegitymowano. Funkcjonariusze ustalili, że osoby te chwilę wcześniej spożywały alkohol w jednym z mieszkań oraz doszło między nimi do awantury i szarpaniny. Wśród tej grupy był 18-letni syn właściciela mieszkania, w którym trwała impreza alkoholowa – relacjonuje nam sierż. sztab. Lucyna Rekowska, rzecznik prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Gdańsku.

Policjanci uspokoili sytuację. Jak mówi nam rzecznik KMP, za zgodą 18-latka i w obecności policjantów jeden z mężczyzn wszedł do mieszkania, by zabrać swoje rzeczy, które tam pozostawił. Pozostali dwaj mężczyźni poszli do swoich domów.  Na tym jednak awantura się nie zakończyła.

- W pewnym momencie, gdy policjanci i mężczyzna znajdowali się w mieszkaniu, 18-letni syn właściciela zaczął wyzywać policjantów. Następnie zaczął grozić mundurowym, nie wykonywał poleceń przez nich wydawanych, stawiał opór w związku z tym został obezwładniony i zatrzymany. Jak się okazało był nietrzeźwy, w organizmie miał ponad 2 promile alkoholu – mówi Rekowska.

Po wytrzeźwieniu 18-latek usłyszał zarzuty znieważenia funkcjonariuszy oraz użycia gróźb i przemocy wobec funkcjonariuszy w celu zmuszenia ich do  zaniechania prawnej czynności służbowej.

Zmuszenie funkcjonariusza publicznego do zaniechania prawnej czynności służbowej zagrożone jest karą pozbawienia wolności do trzech lat.

W całej sprawie jest jeszcze jeden, może nawet bardziej bulwersujący epizod. Okoliczni mieszkańcy twierdzą, że w trakcie całego zdarzenia z lokalu, w którym trwała awantura, słychać było krzyki małej dziewczynki. Miała ona wzywać pomocy. Pani Helena, która dzwoniła na policję, powiedziała funkcjonariuszom, że w mieszkaniu przebywa najprawdopodobniej mała dziewczynka. Mieszkanka Przyjemnej poprosiła stróżów prawa o sprawdzenie, czy nie zagraża jej żadne niebezpieczeństwo. Policjanci nie chcą jednak odpowiedzieć na pytanie, czy w trakcie awantury w mieszkaniu rzeczywiście przebywała dziewczynka.

Jak dowiedzieliśmy się dzisiaj w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie, historia będzie miała jednak ciąg dalszy. Pracownikom tej instytucji znana jest cała sytuacja – jak się okazuje, opisywana tu rodzina była już pod obserwacją MOPR-u. Dzisiaj usłyszeliśmy, że podjęte zostały kolejne kroki. Jakie? Nikt oficjalnie nie chce się na ten temat wypowiadać. Z nieoficjalnych informacji wynika, że dziewczynka, przynajmniej na czas wyjaśnienia całej sprawy, może trafić do Domu dla Dzieci.