Na gryzonie jest jednak sposób
Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2013-04-24 14:54:00
Szczury chodzą po oknach i murach, przegryzają się przez podłogę i wchodzą do sąsiedniego mieszkania. Do 90-letniej mieszkanki Podmiejskiej 17, która nie mogła doprosić się o żadną pomoc ze strony miasta, właściciela zaszczurzonego pustostanu. Po naszej interwencji lokal już posprzątano, przeprowadzono jego deratyzację i zarządzono dezynsekcję.
Czyste, schludne i wykupione na własność mieszkanie w budynku na Podmiejskiej 17. To cztery kąty 90-letniej Reginy Symonowicz. Starsza pani jest wprawdzie schorowana i nie za bardzo może już wychodzić z mieszkania, ale jakoś sobie radzi.
– Pomaga mi oczywiście rodzina, ale też i sąsiedzi. Bo to zakupy czasem zrobią, z moim psem wyjdą na spacer. No a teraz ratują moje mieszkanie przed inwazją szczurów – opowiada mi 90-latka.
No właśnie, skąd gryzonie w tak zadbanym mieszkaniu? Odpowiadając najprościej: bo przeprowadziły się z mieszkania obok. Czyli z lokalu komunalnego, w którym, jak opowiadają mi okoliczni mieszkańcy, jeszcze do niedawna była melina.
– Mieszkał tu pan Gienek. Zapraszał kolegów. Picie było na okrągło. W środku jeden wielki syf. Facet dokarmiał szczury – słyszę opowieści.
Ten dość osobliwy najemca niedawno zmarł. Imprezy się jednak nie skończyły – jego koledzy wchodzili na Podmiejską 17 jak do siebie. Miejsce to zmieniło się więc w prawdziwy "skłot". I to naprawdę dla ludzi o mocnych nerwach lub nieistniejącym zmyśle powonienia. – Mieszkanie jest kompletne zdewastowane, walają się jakieś szmaty, zniszczone meble, stare jedzenie. Niesamowity smród. Na środku w jednym pokoju ktoś się…eee…załatwił – mówi mi pan Marcin, mieszkaniec Podmiejskiej.
Ale to wszystko jeszcze nie jest najgorsze. Kiedy miasto wreszcie się obudziło i wyrzuciło nielegalnych lokatorów, pojawił się nowy problem. – Jakieś dwa, trzy dni później zaczęłam słyszeć skrobot, później hałas był coraz większy. Tak jak gdyby ktoś niszczył podłogę. Okazało się, że głodne szczury przegryzają mi podłogę w kuchni. Takie dziury mi porobiły – pani Regina pokazuje mi ślady działalności gryzoni w swoim mieszkaniu.
90-latka natknęła się tez na szczura w swojej kuchni. Na szczęście gryzoń chyba przestraszył się bardziej i szybko czmychnął do dziury. Pani Regina zadzwoniła po pomoc. Najpierw do sąsiadów. Jeden z nich prowizorycznie zabezpieczył podłogę przed kolejnymi wizytami szczurów. – Jednak bez większych remontów się nie obejdzie – zawyrokował.
Szczury wyskakiwały też przez rozbite okno zniszczonego mieszkania wprost na podwórko. – Biegały po ścianach, biegały po ulicy – opisują mi mieszkańcy Podmiejskiej.
Zaczęły się telefony do odpowiednich służb. Dzwonił syn pani Reginy. 90 latka tłumaczy: - Do administracji, no bo zaszczurzone mieszkanie należy przecież do nich. Do straży miejskiej – bo chyba powinni mi jakoś pomóc, prawda? Do sanepidu, no bo przecież ta sytuacja to prawdziwe zagrożenie dla zdrowia mieszkańców. I do mojej wspólnoty, bo chciałam aby jakoś mi pomogli.
Reakcja była znikoma. Bo okazało się, że nagle właściwie nie wiadomo, kto i za co tak naprawdę odpowiada. Przedstawiciele administracji obiecali wprawdzie przysłać ekipę z trutką na szczury i tak też się stało. – Ale tłumaczyłam im, że tutaj potrzeba prawdziwej deratyzacji i dezynfekcji. I posprzątania tego mieszkania. W odpowiedzi słyszałam, że taka akcja będzie, ale… ciągle słyszałam kolejne terminy – skarży się pani Regina.
Wysłaliśmy pytania do kilka instytucji. Najszybciej zareagował przedstawiciel straży miejskiej. - Skontaktowałem się z Biurem Obsługi Mieszkańców nr 4. Dosłownie przed kilkoma minutami dostałem informację, że firma Bromix już przeprowadza ponowną deratyzację lokalu. Administratorka z BOM-u poinformowała mnie ponadto, że w kolejnych dniach zostanie przeprowadzona dezynsekcja – mówił nam wczoraj Marcin Fedoruk, mł. inspektor ds. komunikacji społecznej ze Straży Miejskiej w Gdańsku.
- Organy naszej Inspekcji nie mają uprawnień (poza bardzo wyjątkowymi sytuacjami) do wchodzenia do mieszkań prywatnych i podejmowania w nich jakichkolwiek działań. Nie mniej jednak – bardzo proszę o kontakt w tej sprawie z Powiatowym Inspektorem Sanitarnym w Gdańsku – to już przedstawiciel Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdańsku.
Jego „powiatowy” kolega nie zabrał jednak głosu. A wysłaliśmy pytania i jemu.
Najlepsza informacja przyszła jednak od rzecznika Gdańskiego Zarządu Nieruchomości Komunalnych. - Informuję, że lokal nr 13 przy ul. Podmiejskiej 17 został oczyszczony w dniu 23-04-2013 r. Zlecono również jego dezynfekcję i ponowną deratyzację - mówi Agnieszka Kukiełczak.
Pani Regina cieszy się z tak szybkiej i konkretnej reakcji. Dziwi się tylko, czemu wcześniej, kiedy ona i jej rodzina dzwonili do urzędników, nikt nie potraktował ich poważnie.