To jest hobby do końca życia

Autor: f.botor, Data publikacji: 2009-09-26 15:50:00

Rozmowa z Józefem Magielskim, nestorem oruńskich gołębiarzy.

Kiedy zaczął Pan interesować się gołębiami?
Po wyjściu z wojska. Ale z gołębiami byłem zaznajomiony już od najmłodszych lat. Mieszkałem na wsi, przy majątku, a tam gołębi było dużo. Ale moja pasja rozkwitła po wyjściu z wojska. Kolega zaproponował mi wycieczkę na wystawę gołębi. Tak mi się spodobało, że od tej pory poświęcam temu wolny czas.
To jest pasja? Hobby?
To jest hobby. Pasja to coś krótkotrwarłego. Jak się tym ktoś interesuje, to do końca życia. Ja muszę mieć gołębie.
Czy w Gdańsku była tradycja gołębiarska?
Z tego, co wiem, w Wolnym Mieście Gdańsku władze wojskowe nie zezwalały cywilom, szczególnie Polakom, hodować gołębi. Chodziło, oczywiście, o względy wojskowo-konspiracyjne. Nie chciano, żeby gołębie przenosiły informacje. Wiem, że bezpośrednio po wojnie, we Wrzeszczu znajdowano niemieckie gołębie.
Kiedy udało się Panu tę pasję zrealizować i założyć swoją hodowlę?
Dawniej nigdzie nie można było stawiać gołębnika bez pozwolenia. Ja mieszkałem na ul. Słowackiego w starym, 3-piętrowym budynku. Tam na strychu udało mi się zbudować taki mały gołębnik. Zacząłem wysyłać gołębie na pierwsze starty, m.in. do Bukaresztu. Akurat wtedy przyjechała administracja i zamknęła mi wlot do gołębnika. Poprosiłem związek hodowców gołębi, żeby mi pomogli. Związek zwrócił się do przewodniczącego komitetu, a ten wydał pozwolenie na funkcjonowanie gołębnika, aż do powrotu gołębi z lotu. Wtedy zacząłem budować działkę na ul. Rubinowej. Wie pan, że dawna nazwa tej okolicy to Ptaszniki? Zbieg okoliczności, że mam tu swój gołębnik już przeszło czterdzieści lat.
A ile ma Pan teraz gołębi?
Około sześćdziesięciu.
To dużo?
Najwięksi hodowcy w naszej okolicy mają po trzysta. Ale tu się liczy przede wszystkim sam gołąb. Jakość tego gołębia. Jego mądrość. Jego wytrwałość w locie. Umiejętność omijania przeciwności, a w locie czyha ich na niego wiele; wiatr, mgły, deszcz, druty wysokiego napięcia, jastrzębie. Mądrość gołębia polega na jego umiejętności obserwacji.
A jakie cechy musi mieć hodowca?
Przede wszystkim musi mieć wiedzę o gołębiach pocztowych. O genetyce. O krzyżowaniu. Hodowcy zależy na wyhodowaniu jak najlepszego egzemplarza. Trzeba wiedzieć wszystko o konkretnym gołębiu. Trzeba znać jego pochodzenie. Gołębie są niektóre wybitne i zdolne, ale te cechy nie występują u ich potomków. Rożnie bywa.
Ile czasu dziennie hodowca poświęca swoim gołębiom?
Rano trzeba gołębie nakarmić, napoić. Później wykonać treningi. Zastanowić się nad składem, który wystawia się na loty. Podjąć decyzję, ile ptaków się wystawia, itd. Ten sport zabiera sporo czasu. Jeśli się chce mieć gołębie dobrze przygotowane do startu, to trzeba spędzić dziennie kilka godzin.
I Pan jest cały czas aktywny jako hodowca?
Moje ptaki biorą udział w lotach od 1958 roku. Non stop.
Na czym polega trening ptaków?
Tak jak z każdym sportowcem. Jeśli gołąb ma przelecieć sto kilometrów, to musi być "wylatany". One bardzo chętnie latają. 20 minut, pół godziny, czasami więcej. Jak się codziennie tyle robi, to wystarczy. One się bardzo cieszą z latania. Lubią to. Oczywiście, wszystko zależy też od pory roku. Teraz jest na przykład okres pierzenia, ptaki latają co drugi dzień. W czasie sezonu jego pióra się niszczą – musi je wymienić. Pióra niszczą się podczas lotów, podczas łapania gołębia, przenoszenia. W sezonie ptaki mają treningi – "są lotowane" – codziennie.
A jak wyglądają zawody?
Już w kwietniu ustawiamy plan. 16 lotów. Ustalane są miejscowości, odległości. Są trzy kategorie: A – do 300 kilometrów, B – od 300 do 600 km i maraton – ponad 800 kilometrów. Gołąb najpierw uczy się na krótkich lotach, a dopiero potem startuje w dłuższych lotach. Każdy gołąb ma swoją obrączkę, a hodowca przyrząd do mierzenia czasu. W Związku jest człowiek zwany "obliczeniowcem". On zbiera wyniki i robi listę konkursową.
A nie stwarza to możliwości do oszukiwania?
Nie ma takiej możliwości. Chip, czy obrączkę, można można przyłożyć do zegara i "odbić" dopiero, kiedy gołąb przyleci. Nie wcześniej.
Czemu ten sport jest coraz mniej popularny?
Co prawda nasz Związek ma cały czas tendencje wzrostowe, ale niestety, hodowców generalnie jest coraz mniej. Nie tylko u nas. Także w Niemczech, Belgii, czyli u potentatów w tej dziedzinie. Myślę, że to nowa era. XXI wiek. Ale ciekawe jest to, że coraz więcej kobiet zostaje hodowcami. Kiedyś to było nie do pomyślenia, a teraz wystarczy zerknąć na podsumowania wyników ogólnopolskich, żeby znaleźć na nich kobiety. I to na bardzo dobrych pozycjach. Wszystko się zmienia.
Dziękuję panu za rozmowę.