Czy jest sens sprzątać Orunię?

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2013-05-06 11:53:00

Brud w dzielnicy to jeden z najczęściej zgłaszanych problemów przez oruniaków. Inne dzielnice Gdańska, za sprawą lokalnych rad osiedli, organizują u siebie sprzątanie wybranych, mocno zaśmieconych miejsc. Także i straż miejska w ostatnich tygodniach nieco bardziej ściga lokalnych „brudasów”. A na Oruni? No cóż, póki co za dużo się tutaj nie dzieje…

Nielegalne wysypiska, przepełnione śmietniki, brudne podwórka i zas…ne trawniki – takie obrazki nie należą do rzadkości w… Nowym Porcie. Ale także i na Oruni. To co różni obie dzielnice to fakt, że w Nowym Porcie podejmowane są jakieś działania, aby takie obrazki zmienić. Z kolei Oruni nie ma właściwie nikogo, kto chciałby na poważnie zmierzyć się z tym problemem.

Tutaj tolerancji nie ma
- Akcja "Zero tolerancji dla brudasów", choć nazwa jest wymowna, a stanowcze działania mogą się niektórym nie spodobać, jest potrzebna. Jeśli teraz się za to stanowczo nie weźmiemy, to utoniemy w śmieciach i psich odchodach – mówi Łukasz Hamadyk, radny osiedla z Nowego Portu.

Właśnie w tej dzielnicy lokalni radni osiedla, przy wsparciu jednej radnej miasta i przychylności większych mediów, zorganizowali wspomnianą wyżej akcję „Zero tolerancji…”

- Rozpoczynamy od spotkania z osobami mogącymi wpłynąć na pozytywne rozwiązanie tego problemu. Zaproszenia już otrzymali albo dostaną je lada chwila m.in. radna miasta Beata Dunajewska, GZNK, PAKT dla Nowego Portu, BOM 9, Straż Miejska, Policja, większe wspólnoty, spółdzielnia, Towarzystwo Pomocy im. Brata Alberta. Przedstawimy kilka postulatów m.in. budowę wiat śmietnikowych pod klucz, walka z osobami niesprzątającymi po psach, monitorowanie utrzymania porządku przez zarządców – opowiada Hamadyk.

Inne rady osiedli i dzielnic w Gdańsku również dostrzegają problem brudu w ich otoczeniu. Ale podchodzą do sprawy jeszcze inaczej. Rada z Chełma zorganizowała niedawno sprzątanie Jaru Wilanowskiego. Razem z mieszkańcami, oczywiście. Zebrano aż…300 worków śmieci.

Sprzątamy razem, warto?
- Oprócz worków i sprzątania śmieci, w trakcie całej akcji były tez konkursy, nagrody i kiełbaski dla mieszkańców. Zależało nam również na integracji ludzi z naszej dzielnicy. Wyszło to świetnie. Zastanawiamy się, czy w przyszłym roku nie zrobić dwóch takich akcji: sprzątanie Jaru Wilanowskiego i sprzątanie terenów w pobliżu Tesco – mówi Tomasz Sławnikowski, przedstawiciel Rady Dzielnicy „Chełm”.

Wzięli się do pracy także radni osiedla z Oliwy. Tam od wielu lat każdego roku wspólnymi siłami sprzątane jest przynajmniej jedno „brudne” miejsce w dzielnicy. W tym roku radni osiedla z Oliwy sadzili drzewa w swoim otoczeniu. – Wie Pan, takie sprzątanie dzielnicy przez mieszkańców jest w jakimś stopniu wyręczaniem miasta, które przecież ma obowiązek dbać o swoje tereny. Ale taka akcja ma jednak swoje plusy – uważa Tomasz Strug, reprezentant Rady Osiedla „Oliwa”.

- Sprzątnęliśmy kiedyś wspólnie teren nad jednym ze stawków. I kilka dni później szedłem tam i słyszałem rozmowę młodych ludzi na zasadzie: „weź nie wyrzucaj tutaj śmieci, tutaj było sprzątane niedawno”. Coś tam w głowach jednak nam zostaje. Oczywiście nie jest idealnie i z czasem znów pojawiają się śmieci, ale jednak warto przeprowadzać tego typu akcje – przekonuje Strug.

Będzie czyściej? Może tak, może nie
A na Oruni? Tak, wielu tutejszych mieszkańców przyznaje (co pokazały chociaż niedawne badania), że problem śmieci i brudu w ich dzielnicy jest jedną z najważniejszych tutejszych bolączek. Ale co z tego? Właściwie nikt nie kwapi się, aby coś „z tym fantem” zrobić. Nie bardzo kwapią się również reprezentanci mieszkańców – lokalni radni osiedla.  

- Czy będziemy organizować akcję sprzątania z mieszkańcami? Niewykluczone. Dużo zależy także od samych mieszkańców i potrzeby w danej chwili – enigmatycznie odpowiada Mateusz Korsztun, zastępca przewodniczącego Zarządu Osiedla „Orunia-Św.Wojciech-Lipce”.

Co ciekawe, już dwa lata temu, przed wyborami do tutejszej Rady, wybrani później kandydaci mówili, że wkrótce zorganizują „sprzątanie ziemi” właśnie na Oruni. Z takich deklaracji właściwie nic nie zostało. Chlubnym wyjątkiem jest ostatnia akcja jednej z radnych osiedla. Mimo, że mieszkańcy podnoszą problem śmieci i brudu nad wyraz często, na tym lista takich akcji radnych się kończy. Dlaczego?

- Przed wyborami faktycznie mieliśmy w planach akcję sprzątania. Mówiliśmy wtedy o Parku Schopenhauera, czy wale Kanału Raduni. Pierwsze miejsce jest regularnie sprzątane przez ZDiZ, a Kanał został przekazany Hydrobudowie i zamienił się w plac budowy - odpowiada Korsztun i przypomina, że Rada informuje na bieżąco o brudnych miejscach w Oruni zarówno miasto, jak i bezpośrednio strażników. Radni również przyczynili się do zlikwidowania kilku nielegalnych wysypisk w dzielnicy.

Zarząd Rady przyznaje jednak, że są miejsca na Oruni, które powinny zostać uprzątnięte (okolice trwających inwestycji: remont kolei i Kanału, a także miejsca po wyburzonych budynkach), ale zwraca uwagę, że: „sprzątaniem powinny zająć się przede wszystkim służby miejskie, czy wynajęte przez nie firmy.” Warto również, zdaniem przedstawicieli Rady, zgłaszać „brudne” sprawy do Dyżurnego Inżyniera Miasta i Straży Miejskiej.

Pokazówka, czy działanie na poważnie?
Ta ostatnia instytucja również zaczęła zwracać baczniejszą uwagę na problem brudu w Gdańsku. Strażnicy mają teraz swoją, mającą trwać ponad tydzień akcję, gdzie w całym Gdańsku patrole nastawione są właśnie na wyszukiwanie zaśmieconych i niesprzątanych miejsc. Akcja kończy się 10 maja i na końcowe podsumowanie, jak argumentują strażnicy, jest jeszcze za wcześnie.

Ale są sprawy, które już udało się załatwić. Między innymi posprzątanie terenu przy ulicy Kadmowej na Oruni Górnej, czy zdyscyplinowanie właścicieli prywatnych posesji na Ujeścisku. – Nie zależy nam na wręczaniu mandatów. Chodzi o to, aby teren został uprzątnięty. Nawet jeżeli zaśmiecony obszar należy do gminy, to również oczywiście interweniujemy. I udaje nam się skłonić miasto do zajęcia się problemem na poważnie – mówi Marcin Fedoruk, mł. inspektor ds. komunikacji społecznej ze Straży Miejskiej w Gdańsku.

I podaje statystykę z ostatnich trzech tygodni: strażnicy podejmowali ponad 300 interwencji w stylu: brudne podwórko, przesypujące się śmietniki, palenie śmieci przed domem, czy niedopałki przed restauracją.

Kwestia brudu na terenach gminnych jest nad wyraz istotna chociażby dla mieszkańców Olszynki. – W naszej dzielnicy to właśnie gminne obszary często straszą swym wyglądem. Brudne, zaśmiecone, a tam gdzie pozostały ruiny dawnych budynków, z biegającymi dookoła szczurami – mówi Jadwiga Kubik z Rady Osiedla „Olszynka”.

Radni osiedla z Olszynki również mają w planie posprzątać wspólnie z mieszkańcami wybrany fragment dzielnicy. Chcą zdążyć przed 1 czerwca, a więc przed imprezą Streetwaves, która w tym roku ma swoją odsłonę właśnie na Olszynce.