Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2013-05-21 12:34:00
Od ponad dwudziestu lat uczy w oruńskim gimnazjum, jakiś czas temu trafiła się jej wyjątkowa okazja – możliwość wyjazdu do Chin na kilkanaście miesięcy. O swoich przeżyciach Wiesława Wolaniecka opowie już w najbliższy czwartek w Gościnnej Przystani. Będzie blisko 300 zdjęć, a także wiele interesujących historii i anegdot.
- Chiny to ogromne państwo. Z bogatą tradycją, zaskakujące rozmachem rozwoju, z bardzo ambitnymi i pracowitymi ludźmi – mówi nam Wiesława Wolaniecka, która od wielu lat uczy matematyki w Gimnazjum nr 10 na Oruni.
Kilka lat temu wspólnie z mężem, który dostał tam pracę, wyjechała do Chin. Przez kilkanaście miesięcy pani Wiesława miała możliwość „podglądania” kultury, wyjątkowych miejsc i oczywiście także mieszkańców kraju Smoka.
- Brałam aparat i szłam w miasto. Nie znam chińskiego, więc porozumiewałam się głównie na migi i po angielsku – wspomina. - Wielu chińczyków, z którymi rozmawiałam, mało wie o Polsce. Kojarzą nas, że jesteśmy członkiem Unii Europejskiej. Ale dla nich UE to coś na kształt kraju, a Polska to coś jakby województwo – dodaje.
Moja rozmówczyni po powrocie do kraju zaczęła pisać bloga, gdzie zamieszczała swoje zdjęcia i wspomnienia z wizyty w Chinach. Jeden wpis pokazuje swoisty kontrast, z którego słynie wiele miast w tym kraju: drapacze chmur i nowoczesne autostrady, a nieopodal...
„A za bramą niespodzianka – targowisko „starociami”. Takie miejsca lubię, chociaż wiem, że większość „eksponatów” to fejki (podróbki), ale lubię się pogapić na różności, szczególnie błyszczące. Może w poprzednim wcieleniu byłam sroką? Targowisko zajmuje kilka uliczek, ludzi niewiele jak na warunki chińskie, sprzedawcy jak zwykle dość natarczywi, no i czasem ceny z kosmosu, takie specjalne dla białasów. Oczywiście skusiłam się na to i owo ale tyle tam tego….” - czytamy na blogu.
W najbliższy czwartek (23.5) w Gościnnej Przystani pani Wiesława zaprezentuje (w wersji elektronicznej) blisko 300 zdjęć ze swojej chińskiej przygody. Nie zabraknie i krótkich historii i anegdot. - Jestem gadułą – ostrzega żartobliwie moja rozmówczyni.
Start prezentacji o godzinie 15. Wstęp wolny.
Zdjęcia pani Wiesławy można było już oglądać na wystawach w gdańskim centrum Manhattan, a także w Bibliotece nr 53 w Gdańsku. Jeżeli prezentacja się spodoba, pani Wiesława jest gotowa przedstawić ją oruniakom ponownie.