Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2020-07-09 10:19:00
Przypominamy nasz artykuł na temat powodzi na Oruni. 9 lipca 2001 roku miała miejsce powódź, która okazała się tragiczna w skutkach dla wielu gdańszczan. Woda przerwała m.in. Kanał Raduni, wiele domów na Oruni zostało zalanych. Raz jeszcze przypominamy tamte dramatyczne chwile.
- Takie opady jak wówczas w lipcu 2001 roku zdarzają się raz na trzysta lat – mówili nam kiedyś eksperci.
9 lipca 2001 roku, Gdańsk – w ciągu dwóch godzin z nieba leje się wówczas tyle wody, ile średnio pada tutaj przez… cały lipiec.
Inaczej: „Wody deszczowe z nurtem lokalnych potoków spłynęły do Kanału Raduni mającego maksymalną przepustowość do 25m3/sek. Na skutek ulewy Kanał musiał przejąć przepływ około pięć razy większy, czyli 125m3/sek.” – to już komunikat ze strony gdansk.pl, opisujący właśnie ten dzień.
9 lipca 2001 roku. Wał Kanału pęka w pięciu miejscach. Woda przelała się w rejonie ulicy Małomiejskiej/Serbskiej, Gościnnej, Niegowskiej, Traktu Św. Wojciecha 417 i 450. Potoki wlewają się do kamienic, wypłukują szamba. Po ulicach pływają fragmenty mebli. Ludzie w pocie czoła układają worki z piaskiem. Próbują ratować dobytek. Jeden wielki chaos.
Na Oruni sytuacja szczególnie dramatycznie przedstawia się w rejonie ulic Kolonia Mysia-Kolonia Orka-Równa.
- Na tych terenach ludzie poruszali się łódkami i pontonami. Tam było tak dużo wody, nie sposób było inaczej. Mój kuzyn mieszkał na Koloni Mysiej. Woda stale się podnosiła, Piotrek musiał wejść na dach budynku. I tam siedział – opowiadał nam Bruno Serkowski, mieszkaniec ulicy Żuławskiej.
- Czułam się jakby w innym świecie. Do pracy chodziłam na boso, dopiero w Lipcach u znajomych mogłam umyć nogi. Po chleb i wodę trzeba było iść aż do Pruszcza, nie kursowała tutaj żadna komunikacja – relacjonowała nam pani Justyna, mieszkanka Św. Wojciecha.
- Na podwórku było jakieś pół metra wody. Mama z babcią uszczelniały kołdrami drzwi, aby nie było żadnych przecieków. Ale i tak na nic to się zdało. Woda wybiła przez ubikację. Później mieliśmy w całym domu pełno cuchnącego szlamu. I prawdziwy horror z jego wyczyszczeniem – to już wspomnienie Marka Zalewskiego, mieszkańca Traktu Św. Wojciecha.
W powodzi, oprócz Oruni i Św. Wojciecha, ucierpiał także Wrzeszcz i Olszynka. W sumie na skutek powodzi straty w infrastrukturze miasta zostały oszacowane na około 200 mln zł, nie licząc strat poniesionych przez ludność. Powodzią dotkniętych zostało około 300 rodzin. Wyburzono wiele budynków.