Budżet obywatelski - czas start!

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2013-08-01 11:46:00

9 milionów „do podziału” na wszystkie dzielnice i internetowe głosowanie dla wszystkich mieszkańców powyżej 16 roku życia – radni Platformy Obywatelskiej już za trzy tygodnie chcą głosować swój wniosek odnośnie budżetu obywatelskiego w Gdańsku. Wciąż jednak pozostaje kilka spornych kwestii.

Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w lutym 2014 roku mieszkańców Gdańska czekają kolejne wybory. Tym razem nie będą jednak głosować na polityków. Nie pójdą również do urn wyborczych. Będą głosować nad tym, co i jak zmienić w ich mieście. I zrobią to przez Internet. Wszyscy zainteresowani i każdy, kto skończył 16 lat. Mieszkańcy Gdańska oczywiście.

- Budżet obywatelski to raczej ewolucja, niż rewolucja. W Gdańsku takiego projektu wprawdzie jeszcze nie było, ale od wielu lat wspieraliśmy wiele proobywatelskich działań w naszym mieście – na dzisiejszej konferencji dla dziennikarzy, zorganizowanej na szczycie Góry Gradowej mówił prezydent Paweł Adamowicz.

Budżet obywatelski – co to?
Temat spotkania jak wyżej: projekt budżetu obywatelskiego, który popiera prezydent Adamowicz i który przygotowali radni Platofrmy Obywatelskiej. A który, po konsultacjach społecznych (o tym poniżej) ma zostać przegłosowany jeszcze w sierpniu. Podczas sesji Rady Miasta Gdańska.

Co to jest budżet obywatelski? - To narzędzie w rękach mieszkańców. Działające na zasadzie mechanizmu konsultacji, ale z kluczową różnicą: budżet obywatelski jest wiążący dla urzędników i radnych. Czyli jeżeli mieszkańcy wybiorą w głosowaniu nasadzenie kwiatów na skwerze, to urząd musi to wykonać – tłumaczyła w wywiadzie dla nas niedawno Lidia Makowska,  jedna z czołowych postaci, zawiązanej niedawno Kampanii na rzecz budżetu obywatelskiego w Gdańsku.

Projekt środowiska dziającego na rzecz takiej kampanii w Gdańsku różni się od tego, który zaprezentowali dzisiaj radni PO. Ale o tym za chwilę.

Budżet obywatelski można opisać następująco: mieszkańcy miasta zgłaszają swoje propozycje niewielkich inwestycji w mieście (ale też podają ich szacunkowy koszt i uzasadniają zasadność), wszystko to trafia do Komisji, która bada te propozycje pod kątem aspektów prawnych, po selekcji następuje głosowanie mieszkańców Gdańska. Projekty, które zyskają najwięcej głosów, MUSZĄ zostać zrealizowane przez urzędników.

Czyli prościej: mieszkaniec szuka pomysłu, przygotowuje projekt, zgłasza go do Komisji. Wnioski, które przejdą „prawne sito” są głosowane przez mieszkańców. Najlepsze z nich są realizowane przez urzędników. Ot, cała filozofia.

Kto, co, kiedy i za ile?
Ale jednak jest to filozofia. Bo tak jak w innych miastach w Polsce, pojawiają się pytania: ile pieniędzy przeznaczyć na budżet obywatelski? Jakie wnioski mieszkańcy mogą zgłaszać? Jak głosować – dzielnicami, czy okręgami? Jaką metodą głosować?

Na te pytania próbują odpowiadać gdańscy politycy. Jaką propozycję przygotowali radni PO?

- Cała kwota budżetu obywatelskiego to 9 milionów złotych. Aby złożyć swój projekt, trzeba będzie pod nim zebrać 15 podpisów mieszkańców Gdańska, którzy skończyli 16 lat – tłumaczył dzisiaj Piotr Borawski, radny PO. - Głosowanie będzie odbywać się za pomocą Internetu. Będzie mógł wziąć w nim udział każdy, kto skończy 16 lat. W Gdańsku będzie też 10 punktów dla osób, które nie korzystają z Internetu. W nich również będzie można zagłosować - wyjaśniał.

Mieszkańcy będą mogli zgłaszać projekty w 6 kategoriach: tereny rekreacyjne i ich infrastruktura, wiaty i otoczenie przystanków, zmiany w organizacji ruchu, bezpieczeństwo, naprawa infrastruktury, remont miejskiego obiektu użyteczności publicznej.

Czyli jeżeli ktoś na Oruni będzie chciał zgłosić, dajmy na to, projekt budowy placu zabaw na ulicy Związkowej (musi to być miejski teren), czy montaż kamer na Rejtana, powinien to zrobić bez żadnych przeszkód. Musi tylko zebrać 15 podpisów mieszkańców Gdańska.

Co jeszcze? Wartość projektu nie może przekraczać 500 tysięcy złotych.

Gdańsk raz jeszcze zostanie podzielony na 6 okręgów. Tym razem nie wyborczych, ale konsultacyjnych. Ale to bez różnicy – zaproponowane przez radnych PO okręgi pokrywają się z obecnymi, wyborczymi. Dlaczego jest to istotne? Otóż kwota 9 milionów złotych na budżet obywatelski w Gdańsku zostanie podzielona na 6 części. Każdy z okręgów będzie miał „do wydania” 1,5 mln złotych.

Orunia będzie rywalizować z takimi dzielnicami jak: Brzeźno, Nowy Port, Letnica, Stogi, Przeróbka, Krakowiec-Górki Zachodnie, Wyspa Sobieszewska, Rudniki, Olszynka. 

Zmiany, zmiany?
Ale tak właściwie wszyscy będą rywalizować ze wszystkimi. Otóż każdy mieszkaniec Gdańska będzie miał prawo oddania głosu tylko na jeden projekt z całego miasta. Nie musi to być jednak wniosek z dzielnicy, w której mieszka. Także Oruniak może zagłosować na pomysł z Wrzeszcza, a mieszkaniec Oliwy oddać swój głos na projekt ze Śródmieścia.

Wnioski pod względem formalnym będzie oceniać 21-osobowa komisja. Jej członkowie (sześciu radnych miasta, sześciu radnych osiedla/dzielnic, czterech przedstawicieli NGO, pięciu urzędników) będą sprawdzać, czy projekt zawiera się we wspomnianych wyżej sześciu punktach, czy nie przekracza wartości 500 tysięcy złotych i czy dotyczy miejskiego terenu. Tylko te wnioski, które zostaną zaakceptowane przez komisję, będą mogły być głosowane przez mieszkańców.

Projekt radnych Platformy Obywatelskiej może jednak ulec zmianie – czeka go teraz trzy tygodnie „społecznych konsultacji”. To dobrze, bo znaków zapytania i ewentualnych kwestii spornych nie brakuje. Już zwraca się uwagę, że przy takich zasadach poszkodowane zostaną dzielnice, które liczą sobie mniej mieszkańców i które w innych wyborach zwykle notują najniższą frekwencję.

Spór o...
- Cieszę, że taka propozycja się pojawia. Ale 20 dni na skonsultowanie z organizacjami pozarządowymi i radami osiedli/dzielnic? I to podczas wakacji? To jest pseudo demokracja – komentuje Makowska.

- Będziemy starali się zmienić trzy rzeczy w tym projekcie. Przede wszystkim te zaproponowane okręgi do głosowania. Mieszkaniec Wyspy Sobieszewskiej nie ma nic wspólnego z mieszkańcem Oruni w myśleniu o swojej dzielnicy. Dalej, w zespole konsultacyjnym zasiada 21 osób, z tego 11 (czyli większość) to urzędnicy i radni miasta. To niebezpieczna przewaga. Kolejna sprawa to metoda głosowania: nie podoba nam się, że mieszkaniec będzie mógł głosować tylko na jeden projekt z całego miasta. To trzeba zmienić – dodaje Makowska.

Prezydent Adamowicz, który podczas konferencji odwołał się do naszego wywiadu i przyznał, że zmienił zdanie odnośnie istoty budżetu obywatelskiego (choć nadal uważa, że nie może on stanowić jakiegoś wysokiego procentu wszystkich wydatków w Gdańsku), jest dobrej myśli.

- Nawet jeżeli w wyborach do budżetu obywatelskiego zagłosuje 5-10 procent ludzi, to jest to już wartość sama w sobie. Bo my nie mamy do czynienia z nadaktywnością społeczeństwa, tylko z jego pasywnością. A więc jeżeli chodzi o budżet obywatelski: Start! 1 sierpnia – puentował prezydent.