Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2013-09-06 14:14:00
W przyszłym roku gdańszczanie będą mogli wydać z miejskiego budżetu 9 milionów złotych na realizację własnych projektów, z tego mieszkańcy Oruni – nawet 1,5 miliona złotych. Ale jakie warunki trzeba będzie spełnić? Jak się przygotować? Do jakich urzędników się zgłosić? Zadaliśmy te i wiele innych pytań przedstawicielom magistratu.
- Boję się trochę tego, jak urzędnicy podejdą do budżetu obywatelskiego. Musimy pozbyć się swojej „eksperckości”, mniemania, że znamy się na wszystkim najlepiej. Mieszkaniec, który mieszka na danej ulicy 20 lat widzi to miejsce inaczej niż urzędnik. I on też może mieć cenne uwagi, które warto wysłuchać i spróbować wcielić w życie – mówi Piotr Kowalczuk, pełnomocnik prezydenta Gdańska ds Inicjatyw i Konsultacji Społecznych i jedna z czołowych postaci gdańskiego magistratu, promująca budżet obywatelski w mieście.
Bądź co bądź też przecież urzędnik. - Budżet obywatelski to wspólne działanie dla Gdańska. Nie jest tu ważne, czy jesteś urzędnikiem, mieszkańcem, czy profesorem. Liczy się końcowy efekt i to, że grupy mieszkańców decydują o własnym interesie – dodaje.
Wszystko pięknie, ale przegłosowana w sierpniu przez radnych miasta uchwała budżetu obywatelskiego nie gwarantuje jeszcze sukcesu. Niby wszystko w tej koncepcji jest jasne: mieszkańcy szukają pomysłów, mieszkańcy składają wnioski, mieszkańcy głosują, 9 milionów do podziału na cały Gdańsk, w 2014 realizacja zwycięskich projektów.
Urzędnicy będą dyżurować
Wciąż jednak pozostaje wiele pytań i niejasności. I nie chodzi już o wielokrotnie wałkowane w mediach kwestie typu: kto w Gdańsku był pierwszym zwolennikiem budżetu obywatelskiego, kto politycznie na tym ugra i czemu nie będziemy głosować dzielnicami, a okręgami.
Są i sprawy być może mniej medialne, ale chyba równie istotne. Pierwszy z brzegu znak zapytania. Mieszkaniec ma pomysł, pisze wniosek do budżetu obywatelskiego, zbiera pod nim 15 podpisów. Gdzie jednak może dowiedzieć się, czy jego projekt spełnia prawne wymogi? Bo nagle okaże się, że wniosek, mówiąc niezbyt elegancko, „uwalił” mu Wydział Architektury, czy Wydział Skarbu (z różnych, skomplikowanych przyczyn), i jego pomysł nie będzie głosowany w budżecie obywatelskim.
- Tworzymy listę urzędników z różnych wydziałów, których zadaniem będzie dyżurować pod numerem telefonu, czy mailem właśnie w sprawach budżetu obywatelskiego. Mieszkaniec przygotowujący wniosek będzie mógł się do nich zwrócić i zadać konkretne pytania – tłumaczy Kowalczuk. - W czasie gdy projekty będzie można składać już do urzędów (4-22 listopada 2013 roku) planujemy wprowadzenie dyżurów na miejscu. Będzie można spotkać się z konkretnym urzędnikiem, zasięgnąć u niego porady – dopowiada.
Mieszkańcy będą mogli m.in. upewnić się, czy teren pod zaproponowaną przez nich inwestycję należy do miasta (tereny spółdzielcze i prywatne – w budżecie obywatelskim odpadają), co o danym obszarze mówi miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego i czy na przykład miasto nie planuje w pobliżu podobnych robót.
Kowalczuk zapewnia, że nie będą tutaj tworzone dodatkowe etaty. Urzędy, które najprawdopodobniej doczekają się takiego „dyżurnego” to: Zarząd Dróg i Zieleni, Dyrekcja Rozbudowy Miasta Gdańska, Wydział Polityki Społecznej, Wydział Skarbu, Wydział Środowiska, Wydział Edukacji, Wydział Gospodarki Komunalnej.
- A co jeżeli taki urzędnik nie będzie należycie wywiązywał się ze swoich obowiązków? Będzie zwlekał z odpowiedzią, trudno go będzie złapać? Co mieszkaniec będzie mógł zrobić? - pytam.
- Jak pojawią się będą skargi od mieszkańców, to ja z chęcią porozmawiam z takim urzędnikiem i przekonam go, aby wrócił na właściwą drogę – uśmiecha się mój rozmówca. - Miejmy jednak więcej zaufania do urzędników: to też gdańszczanie, którzy chcą, aby w mieście było lepiej. Poza tym dyżurować będą ludzie, którzy potrafią rozmawiać z mieszkańcami – obiecuje Kowalczuk.
Mogą być skargi, zasady już są
Wnioski do budżetu obywatelskiego będą składane do miejskiego urzędu: albo w głównej siedzibie na Nowych Ogrodach, albo w Zespołach Obsługi Mieszkańców: na Partyzantów, na Wilanowskiej i na Milskiego.
- Jeżeli projekt do budżetu obywatelskiego już na pierwszy rzut oka nie będzie spełniał podstawowych zasad, wnioskodawca zostanie o tym poinformowany - mówią urzędnicy.
Co to oznacza? Jeżeli ktoś we wniosku do budżetu obywatelskiego napisze, że chce wybudować basen za 5 milionów złotych i to na prywatnym terenie, musi liczyć się z odmową urzędników.
- W dużym skrócie: maksymalna wartość inwestycji to 500 tysięcy złotych, wnioski dotyczą miejskich terenów i miejskiej własności. Ktoś zgłasza remont prywatnego budynku – odpada. Ktoś proponuje montaż windy w budynku przychodni, której miasto użycza budynek – jest to jak najbardziej zasadny wniosek – wyjaśnia Kowalczuk.
Wnioskodawca będzie musiał zebrać pod swoim projektem 15 podpisów gdańszczan. Na specjalnym formularzu (po tym jak sierpniowa uchwała wejdzie w życie znajdzie się on już w Internecie) trzeba będzie podać swoje dane, m.in. telefon komórkowy i PESEL. To obowiązek zarówno dla wnioskodawcy, jak i ludzi podpisujących się pod projektem - Dane te będą należycie chronione – zapewnia Kowalczuk.
Pomysłodawca wniosku do budżetu obywatelskiego musi też podać szacunkowy koszt projektowanej przez niego inwestycji. - Według swojej wiedzy, albo według cennika na stronie gdansk.pl. Gdy projekt trafi do urzędów i tak będzie weryfikowany także i pod tym kątem. Może się więc okazać, że to co mieszkaniec wyliczył na 100 tysięcy złotych, w rzeczywistości kosztuje 500 tysięcy, lub odwrotnie – przypomina pełnomocnik prezydenta.
Co możemy zgłaszać do budżetu?
Każdy wniosek otrzyma specjalną metryczkę, gdzie swoje uwagi będą wpisywać różne wydziały miejskiego urzędu. Może się tak zdarzyć, że wnioskodawca dostanie telefon z prośbą o uzupełnienie wniosku.
Wszystkie wnioski trafią pod obrady jawnej i dostępnej dla mieszkańców 21-osobowej Komisji, która będzie analizowała metryczki i komentarze poszczególnych wydziałów. - Jeżeli będzie jakiś problem, Komisja będzie mogła poprosić wnioskodawcę o uzupełnienie dokumentów. Natomiast jeżeli jakiś wniosek zostanie odrzucony z przyczyn prawno-formalnych wszystko musi być należycie i szczegółowo wyjaśnione, dlaczego tak się stało – deklaruje urzędnik.
Kluczowym pytaniem jest oczywiście: jakie projekty można zgłaszać do budżetu obywatelskiego? Okazuje się, że tu też są obostrzenia. Projekty społeczne, czy kulturalne typu wycieczki dla seniorów, czy bilety do kina dla dzieci ze szkoły – odpadają. Dodatkowe patrole straży miejskiej, czy policji – odpadają. Nie łapią się w zapisy uchwały. Co więc można zgłaszać?
Dla przykładu: montaż kamer miejskiego monitoringu, „leżący policjant” na ruchliwej ulicy, budowa sygnalizacji świetlnej, remont ulicy, remont chodnika, remont miejskiego budynku, montaż ławek, lamp, koszy na śmieci, budowa siłowni na powietrzu, budowa placu zabaw...
Istnieje też możliwość zgłoszenia projektu stworzenia dokumentacji pod przyszłą inwestycję. Koszt takiej dokumentacji liczony jest często w setkach tysięcy złotych i jest ona niezbędna do rozpoczęcia robót.
- Mieszkańcy mogą na przykład chcieć zagospodarowania terenu wokół zbiornika retencyjnego. W budżecie obywatelskim przechodzi ich wniosek o sporządzenie dokumentacji dla takiej inwestycji. W ten sposób mogą starać się już o rozpoczęcie robót w tym miejscu, szukając pieniędzy w mieście, lub budżecie rady dzielnicy. Mogą też za rok złożyć do budżetu obywatelskiego kolejny wniosek, tym razem o rozpoczęciu inwestycji wokół zbiornika – mówi Kowalczuk.
Głosowanie potrwa aż 14 dni
A jak będziemy wybierać projekty? Oczywiście głosując (w lutym 2014) i to przez Internet. Głosowanie potrwa 2 tygodnie. W mieście będzie też osiem usytuowanych w szkołach punktów, gdzie mieszkańcy niekorzystający na co dzień z Internetu będą mogli oddać swój głos.
- Po wejściu na stronę http://gdansk.pl/budzet-obywatelski pokaże nam się panel do głosowania. Trzeba podać w nim imię i nazwisko, numer PESEL, adres email lub nr telefonu komórkowego. System prześle kod weryfikacyjny na adres email lub telefon komórkowy – dopowiada urzędnik.
Wyborca będzie mógł oddać maksymalnie pięć głosów na wybrane przez niego projekty do budżetu obywatelskiego. Kolejność na liście wniosków będzie wcześniej losowana.
Koszt kampanii informacyjnej, a także obsługi systemu i punktów do głosowania urzędnicy oszacowali na 100 tysięcy złotych.
Kowalczuk zdaje sobie sprawę, że niektóre zapisy pilotażowego (to słowo jest tu odmieniane na różne przypadki) projektu budżetu obywatelskiego w Gdańsku nie satysfakcjonują wszystkich. O tych sporach pisaliśmy tutaj. - Dobrze, że ruszyliśmy z budżetem obywatelskim w Gdansku. Nic nie stoi na przeszkodzie, by za rok wprowadzić do niego pewne poprawki.
Projekt współfinansowany przez Szwajcarię w ramach szwajcarskiego programu współpracy z nowymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej