Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2013-10-11 19:01:00
Kilkadziesiąt osób przyszło dzisiaj (10.11) do Dworku Artura zobaczyć filmy Elżbiety Benkowskiej, orunianki, której jedno z dzieł dotarło do międzynarodowego festiwalu w Cannes. Nie zabrakło oczywiście samej reżyserki. – Mam dopiero 25 lat, w mojej branży taki wiek to przedszkole. Mam więc jeszcze czas na kolejne projekty – opowiadała. Jeden z nich będzie dotyczył Oruni.
Jeden film dokumentalny, dwa fabularne. Dwa krótkie, jeden dłuższy. „Hokeistka”, „Solo” i „Olena” to trzy filmy Elżbiety Benkowskiej, które zostały zaprezentowane dzisiaj w Dworku Artura.
Najbardziej znany z nich to ten ostatni. „Olena”, film kręcony w części na Oruni, dotarł aż do Festiwalu w Cannes. O sukcesie młodej orunianki pisaliśmy tutaj.
Dzieło Benkowskiej zostało wybrane spośród 3500 filmów zgłoszonych przez twórców ze 132 krajów i znalazło się wśród 9 produkcji, które walczyły o Złotą Palmę dla filmów krótkometrażowych. Oruniance niestety nie udało się zdobyć tej nagrody.
– Powiem szczerze, że mi ulżyło. Gdybym tak młodo wygrała na festiwalu w Cannes to poprzeczka zostałaby ustawiona nader wysoko. Trudno byłoby zrobić kolejny film, mając w pamięci taki sukces – pół żartem, pół serio tłumaczyła mi Benkowska.
„Olena” opowiada historię dwóch mieszkańców Ukrainy, kobiety i mężczyzny. Akcja dzieje się w Polsce. Para jedzie do Szwecji. W pociągu ginie im paszport, są zmuszeni szukać pomocy. I tak trafiają na komisariat…
Zarys fabuły jest wzięty z życia Benkowskiej. – Jechałam kiedyś do Czarnogóry. W Polsce pociąg był zapchany do granic możliwości, na Węgrzech nikt nie mówił w obcym języku, a w Serbii… No właśnie, w pociągu, w toalecie zgubiłam mój paszport. Kiedy się przebierałam, paszport wyślizgnął mi się z bluzy i wpadł do środka, prosto na tory – opowiadała zebranym młoda reżyserka.
Paszport się znalazł, ale po drodze byli jeszcze mocno rozbawieni całą sytuacją policjanci, a później szukanie zguby w czterdziestostopniowym upale. "Olena" nie jest jednak komedią.
Na Oruni zobaczyliśmy też dzisiaj Oksanę Terefenko, aktorkę, która zagrała główną rolę w „Olenie”. – Tajemnica sukcesu? Na planie musi być dobry catering. Wtedy aktorzy są w wyśmienitych humorach – żartowała Terefenko, która bardzo zachwalała pracę z oruńską reżyserką.
- Od PKP dostaliśmy pociąg na potrzeby kręcenia naszego filmu – jeździliśmy nim w nocy. Oczywiście z całą obsługą, szczególnie mocno zaangażował się maszynista. Od policji na cztery godziny otrzymaliśmy radiowóz. Komisariat i konsulat został „zagrany” przez moją szkołę w Gdyni – wspominała Benkowska.
Co ciekawe, film Olena będzie można zobaczyć w polskiej telewizji jeszcze w październiku. – Tantiemy z tego filmu to będzie mój pierwszy, „reżyserski” zarobek – uśmiecha się młoda artystka.
Benkowska nie ukrywa jeszcze jednej rzeczy: Cannes wcale nie gwarantuje powodzenia reżyserowi. – Jednak jest mi łatwiej. Jako młoda absolwentka filmówki nie muszę chodzić do producentów z prośbą, by zerknęli na moje filmy. Producenci sami dzwonią. Ale jeżeli moja praca będzie słaba, to Cannes w niczym mi nie pomoże.
Reżyserka ma kilka projektów, nad którymi pracuje, ale ich efekty na ekranie zobaczymy najwcześniej w 2015 roku. Benkowska cały czas chce się dokształcać. – „Olena”, która jest przecież krótkim filmem, miała aż…30 scenariuszy. To zbyt dużo, potrzebuje większej wprawy – uśmiechała się Benkowska, która w swoich filmach pełniła też rolę scenarzystki i montażystki.
Obecnie „kręci się” również film o Oruni. Benkowska chce wyprodukować blisko godzinną etiudę, pokazującą dzień z życia wybranych mieszkańców dzielnicy. Reżyserka nakręciła już pierwsze sceny z jedną z orunianek, ale do końca filmu jeszcze daleko. – To ważny dla mnie projekt, bo osobisty, bo mówi o dzielnicy, w której świetnie mi się żyję. Ale póki co nie mam czasu go realizować. Na pewno jednak do niego wrócę – deklarowała orunianka.