Pożar na Małomiejskiej, pomoc nadchodzi

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2013-10-24 11:53:00

Kilkunastu oruniaków, w tym matka z sześciorgiem dzieci, straciło dach nad głową, po tym jak w zeszłą sobotę w budynku na Małomiejskiej 29 wybuchł pożar. Pomoc zaoferowało już miasto, wsparcie deklarują także mieszkańcy dzielnicy.

- Pożar dopadł nas w domu. Mieszkamy na dole, palił się strych. Wybiegliśmy na dwór, po 10 minutach przyjechała straż pożarna – mówi pani Beata, mieszkanka Małomiejskiej 29.

- Oglądałem telewizję, nagle zgasło światło, po chwili usłyszeliśmy walenie do drzwi. Sąsiedzi krzyczeli, że pożar – relacjonuje pan Józef, sąsiad.

W piętrowym budynku przy Małomiejskiej 29 mieszkały trzy rodziny. Nikomu nic się nie stało, ale dom został poważnie uszkodzony. Spalił się strych. Woda, którą strażacy używali do gaszenia pożaru, zalała mieszkania. W lokalach poodpadały sufity, zniszczeniu uległy sprzęty domowe.

- Jeden wielki „Sajgon”. Uratowaliśmy tylko pralkę, lodówkę, małą komódkę i jedno łóżko – wymienia pani Beata, która na utrzymaniu ma szóstkę dzieci: 16 letnią Dominikę, 14 letniego Mateusza, 11-letnią Wiktorię, 8-letniego Dawida, 5-letniego Adriana i roczną Julkę. 

- W gazecie zrobiono ze mnie bohatera, że niby ratowałem dzieci. A ja mówiłem, że to jest nieważne. Najważniejsze jest teraz, by pomóc tym ludziom. Szczególnie tej matce z sześciorgiem dzieci. One właściwie nic teraz nie mają – mówi pan Marek, który mieszka nieopodal spalonego domu.

Pomoc jednak nadeszła i to z różnych kierunków. Miasto zaproponowało już lokale zastępcze (spalony budynek jest własnością gminy) w Nowym Porcie i Śródmieściu. - Nie zostaliśmy pozostawieni sami sobie, miasto nam pomaga – komentuje pani Beata.

Budynek na Małomiejskiej 29 najprawdopodbniej zostanie wyburzony.

Wsparcia udzielają również okoliczni mieszkańcy. - Zrobiło to na mnie wielkie wrażenie, sama mam dwójkę dzieci. Nie można zostawić tych ludzi w takiej sytuacji, tym bardziej że przecież są z naszej społeczności – argumentuje Katarzyna Roszak, mieszkanka Oruni, która zgłosiła się do naszej redakcji z prośbą o rozpowszechnienie informacji na temat pomocy dla mieszkańców Małomiejskiej 29.

Pani Katarzyna, która działa w jednej z trójmiejskich fundacji, załatwia teraz artykuły szkolne dla dzieci, a także ubrania. Chce je przekazać poszkodowanym w pożarze osobom w najbliższych kilku dniach. - Taka rodzina wejdzie przecież do nowego mieszkania, a tam będą gołe ściany. Wszystko potrzeba do takiego domu – przekonuje.

Mieszkańcy Małomiejskiej 29 są wdzięczni za takie wsparcie. - Bardzo dziękujemy wszystkim ludziom, którzy zechcą nam pomóc – mówi pani Beata.

A czego potrzeba teraz najbardziej? - Trochę ubranek dla dzieci, łóżeczka. A nawet materiałów budowlanych, bo nowe mieszkanie wymaga remontu – odpowiada pani Beata.

- Kołdry, pościele, jakiś tapczan, krzesła – wymienia pani Jadwiga, sąsiadka, również poszkodwana w pożarze.

Każdy kto chciałby pomóc może zadzwonić pod numer: 889 090 215. To telefon pani Dagmary, dorosłej już córki pani Beaty.