Pożar na Sandomierskiej

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2014-01-24 13:36:00

Dzisiaj rano spaliło się mieszkanie przy ulicy Sandomierskiej. Poszkodowana rodzina nie ma się gdzie podziać. Miasto deklaruje pomoc.

- Nasze mieszkanie grzaliśmy piecykiem, ale dzisiaj jest tak zimno, że włączyłam nawet piekarnik. Kuchnia spalona, strop i podłoga zniszczona, mieszkanie nie nadaje się do użytku – Beata Wołszon, mieszkanka Sandomierskiej 36 jest kompletnie załamana.

Dziś rano pani Beata musiała wyjść do z domu. Pięć minut później dostała telefon od swoich dzieci, że w mieszkaniu się pali. - Sytuacja była tak dramatyczna, że dzieci musiały wyskoczyć na daszek. Zobaczyli je pracownicy pobliskiej firmy i przybiegli je ratować – opowiada moja rozmówyczni.

Na miejsce przyjechały zastępy straży pożarnej. Ogień udało się szybko ugasić. 7-letnia dziewczynka i 11-letni chłopiec zostali odwiezieni do szpitala. Lekarze chcieli się upewnić, że nie doszło do zatrucia dymem.

Mieszkanie, które należy do miasta, jest w dużej mierze zniszczone. Bez remontu raczej trudno sobie wyobrazić, że można tam mieszkać.

- Była Pani ubezpieczona? - pytam.
- Płaciłam 10 lat, w tym roku nie wzięłam ubezpieczenia. Boże, ale się rok zaczął – odpowiada mi pani Beata, która nie wie gdzie ma się podziać.

- Gmina ma zabezpieczoną niewielką pulę mieszkań dla osób, które znajdą się w takiej sytuacji – mówi nam Michał Piotrowski z gdańskiego Biura Prasowego.

Urzędnik opisuje procedurę w takich sytuacjach: - Na miejsce pożaru przyjeżdża ktoś z Wydziału Kryzysowego i Biura Obsługi Mieszkań. Informowana jest również dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnych i to ona przeznacza tymczasowe pomieszczenie z zasobów miasta.

Jeżeli pożar miał miejsce w weekend, poszkodowaną rodzinę przenosi się najczęściej do hotelowca w Nowym Porcie. Jest to spowodowane tym, że inne mieszkania „w puli” nie są przystosowane do natychmiastowego zamieszkania – do lokali trzeba przywieźć opał, a także podpisać umowę z Energą na podłączenie prądu. - W dzień powszedni te działania da się zrobić szybko, gorzej jest w weekend – wyjaśnia Piotrowski.

Gmina, właściciel lokalu, gdzie wybuchł pożar ma obowiązek zapewnić inne mieszkanie jego najemcy. Kiedy ustalenia biegłych wskażą jednak, że pożar spowodował sam najemca, gmina może starać się o odszkodowanie od lokatora. W praktyce, jak przyznają urzędnicy, rzadko się zdarza, by gmina odzyskała należność.

Jak informują przedstawiciele WGK, pożary w zasobach komunalnych zdarzają się niezbyt często. Najwięcej z nich ma miejsce zimą.