Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2014-03-29 18:47:00
Kanał Raduni dostał zielone światło od fachowców - inwestycja ma już wszystkie wymagane pozwolenia i odbiory. Długo wyczekiwany remont zabytku dobiegł więc końca. Dla oruniaków nie wszystko jest jednak jeszcze jasne.
Po trzech latach pracy nareszcie koniec. Przecinający Orunię od XIV wieku Kanał Raduni, łącznik Pruszcza i Gdańska został generalnie wyremontowany za pieniądze unijne.
Modernizacja zabytku, na co od lat zwracali uwagę oruniacy, była więcej niż potrzebna. Argument, który zbijał urzędnicze tłumaczenia o braku funduszy, był jeden: powódź z 2001 roku.
To tragiczne w skutkach wydarzenie porządnie zdewastowało Orunię i zmieniło losy wielu mieszkających tu ludzi. Woda przerwała wtedy wał Kanału Raduni i podtopiła część dzielnicy. Straty szacowano w milionach złotych. Ludzie bali się, że historia może się powtórzyć.
Teraz oruniacy są jednak bezpieczniejsi. Kanał został umocniony. Zmienił się też jego wygląd. Ten swoisty "lifting" kosztował, bagatela, około 150 milionów złotych.
– W marcu tego roku Kanał Raduni uzyskał wszystkie wymagane pozwolenia i odbiory. Można powiedzieć, że został już oficjalnie oddany do użytku – mówi nam Ewa Zielińska, kierownik Dyrekcji Rozbudowy Miasta Gdańska, instytucji, nadzorującej remont Kanału Raduni.
Obecnie wzdłuż Kanału trwają, jak mówi Zielińska, „ostatnie szlify”. Firma Hydrobudowa, wykonawca modernizacji Kanału podpisał umowę z gdańskim Zarządem Dróg i Zieleni na doprowadzenie konkretnych miejsc do stanu sprzed rozpoczęcia inwestycji. Niewielki remont zaplanowano na odcinku ulicy Brzegi, a także na ulicy Nowiny.
Do końca czerwca Hydrobudowa będzie też zajmowała się dbaniem o czystość wokół Kanału. Gdański Wydział Gospodarki Komunalnej wybierze miejską instytucję, która od lipca przejmie ten obowiązek.
Nasi czytelnicy stawiają jednak kilka pytań. – Na wysokości Raduńskiej 40-41 nagle urywa się świeżo wybudowana przy Kanale droga rowerowa i przed sobą mamy tylko błoto i rozkopy. Dlaczego? – pyta pan Marek.
Zielińska, która podkreśla, że mamy do czynienia z drogą technologiczną, nie rowerową, tłumaczy. – Rzeczywiście, na tym odcinku droga technologiczna, po której mogą też jeździć rowerzyści, nie zachowuje ciągłości. Jest to spowodowane tym, że sąsiednia działka jest prywatna i nie mogliśmy tam dobudować brakującego odcinka drogi.
Przedstawicielka DRMG ma jednak dobrą wiadomość. – Miasto widzi tutaj problem. Najprawdopodobniej jeszcze w tym roku wyremontowany zostanie równoległy do brakującej drogi technologicznej chodnik przy kamienicach, przed jezdnią Traktu św. Wojciecha. W ten sposób rowerzysta będzie mógł zjechać z drogi, wjechać na chodnik, przejechać nim kawałek i z powrotem wrócić na drogę wzdłuż Kanału – dopowiada Zielińska.
Mieszkańcy chcą też wiedzieć, czy po drodze technologicznej mogą jeździć prywatne samochody, chociażby po to by móc zaparkować w pobliżu położonych nad Kanałem kamienic. – Oczywiście, że nie mogą. Po drodze technologicznej mogą jeździć tylko pojazdy uprzywilejowane: policja, pogotowie, straż miejska – odpowiada Zielińska.
Miasto zrobiło tutaj tylko jeden wyjątek. Właściciel posesji przy Trakcie św. 380 ma prawo wjeżdżać autem na ciągnącą się wzdłuż Kanału drogę technologiczną, bo lokalizacja jego domu nie daje mu innej alternatywy na zaparkowanie.
Jednak wiele samochodów parkuje, przykładowo, w okolicach Traktu św. Wojciecha 75-80, tuż przy drodze technologicznej przy Kanale Raduni. – Jest to niezgodne z prawem. Najprawdopodobniej w czerwcu zostaną postawione odpowiednie znaki zakazu – deklaruje Zielińska.
Wielu mieszkańcom Oruni wyremontowany Kanał Raduni się podoba, ale nie wszystkim. - Kiedyś Kanał Raduni był pełen życia: ludzie się kąpali, łowili ryby, można było usiąść sobie nad wodą. A teraz? Mamy wybetonowaną rurę, która ciągnie się od Gdańska do Pruszcza - usłyszeliśmy od kilku mieszkańców dzielnicy.