Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2014-04-25 12:28:00
Plac i szkoła dla rzemieślników, zielona strefa wypoczynkowa, rynek, scena, szklane domy – to niektóre z pomysłów gdańskich studentek na to, jak ożywić fragment Oruni, położony w rejonie dawnego cmentarza ewangelickiego. Niektóre z koncepcji wydają się być zbyt kosztowne, inne - niezbyt realne, ale jak przekonują pomysłodawcy całej akcji, chodzi tutaj o pokazanie różnych wizji rozwoju dzielnicy. Prace można oglądać w Gościnnej Przystani.
O tym, że studenci Akademii Sztuk Pięknych przygotowują koncepcje rozwoju zaniedbanego terenu, zlokalizowanego między dawną Zatoką (okolica skrzyżowania Gościnnej z Traktem św. Wojciecha), a torami pisaliśmy tutaj.
W ostatnią środę w Gościnnej Przystani studentki zaprezentowały swoje pomysły. Niestety, przyszło bardzo mało oruniaków. Gdyby nie lokalni radni osiedla, publiczność można byłoby policzyć na palcach jednej, no może dwóch rąk.
Jak mówił Przemysław Kluz, menadżer oruńskiego Domu Sąsiedzkiego i organizator spotkania, koncepcje studentek mogą przydać się przy opracowywaniu przyszłego programu rewitalizacji dzielnicy.
Z kolei Marek Barański, architekt, wykładowca na ASP, nadzorujący pracę studentek, kwitował krótko: - Dzisiaj mają Państwo szansę przekonać się, czy któraś z wizji studentek jest zbliżona do tego jak Państwo wyobrażają sobie przestrzeń na tyłach Gościnnej Przystani.
Wizji studentek, które zahaczały m.in. o teren byłego cmentarza ewangelickiego na Oruni, było kilka.
Jedna z nich mówiła na przykład o stworzeniu „ośrodka dawnego rzemiosła”, w którym oruniacy mogliby uczyć się stosownego fachu. - Mała kuźnia, tkalnia, stolarz i garncarz – wymieniała jedna ze studentek.
Na środku "placu rzemieślniczego" znalazłoby się miejsce na scenę, gdzie można byłoby organizować targi, lub „występy zespołów folklorystycznych”. Koncepcja zakłada również odtworzenie układu alejek cmentarnych i dosianie drzew. A także wstawienie ławek, na których znalazłyby się informacje o nieżyjących już oruniakach, którzy szczególnie zasłużyli się dla dzielnicy.
Inne koncepcje studentek mówiły m.in. o stworzeniu ryneczku, strefy wypoczynkowej, szklanych budynków usługowych i restauracyjnych, nowych miejsc parkingowych i ciągach dla pieszych. Wszystkie prace prezentowane są obecnie w Gościnnej Przystani.
- Bardzo podobały mi się wszystkie koncepcje, ale zabrakło mi w nich fragmentu, o którym rzadko się wspomina. Chodzi o pawilony na Związkowej, po drugiej stronie torów. One pełnią funkcję handlowo-usługową, ale obecnie swoim wyglądem odstraszają, zamiast przyciągać. Pawilony są do rozbiórki, do innowacji, coś trzeba z nimi zrobić – komentowała Agnieszka Bartków, szefowa Rady Osiedla „Orunia-Św. Wojciech-Lipce”.
Oruniakom w Gościnnej Przystani podobał się szczególnie pomysł stworzenia swoistej szkoły rzemiosła, gdzie można byłoby uczyć się nowych umiejętności. - Tego w Gdańsku jeszcze nie było, mogłoby to przyciągnąć ludzi na Orunię – komentowali.
Inni zwracali uwagę, że przedstawione koncepcje, choć ciekawe, są niczym więcej niż iluzją. - W grę wchodzą tutaj duże pieniądze na realizację, a tego nie ma. Poza tym na tym terenie postawiono już bunkry (chodzi o tunel dla pieszych na Junackiej – przyp. red.), a na dawnym cmentarzu – wybieg dla psów. To wszystko szpeci okolicę, nie tak to powinno wyglądać – mówił jeden z oruniaków.
Dariusz Słodkowski, radny miasta (żaden inny radny miasta z okręgu numer 1 nie przyszedł na spotkanie) komentował: - Trzy czwarte z tych koncepcji z rynkowego punktu widzenia nie ma prawa bytu. Zdajemy sobie wszyscy sprawę, że do realizacji takich inwestycji potrzebny jest kapitał, prywatny, lub gminny. Poza tym wchodzą w grę tutaj kwestie utrzymania takiej inwestycji, trzeba sobie odpowiedzieć, jakie koszty ona generuje. To zawsze trudny rachunek do wykonania. Niemniej jednak warto wykonywać takie prace koncepcyjne.